Ćwiczą nas w cierpliwości
Z dniem 13 grudnia, jak co roku, wszedł w życie nowy rozkład jazdy pociągów. Najbardziej wiarygodną ocenę mogą wystawić mu pasażerowie. A ci w naszym mieście podnieśli słuszne larum. W czym tkwi problem?
Najważniejszą zmianą w nowym rozkładzie jazdy jest zmniejszenie liczby bezpośrednich połączeń stacji Legionowo Piaski z Warszawą. Liczba kursów zmalała z pięciu do trzech. Również ich godziny pozostawiają wiele do życzenia.
Tylko dla praskich licealistów
Według starego rozkładu jazdy, pierwszy pociąg (jadący z Tłuszcza) odjeżdżał z Piasków o 5.56 i stanowił dogodne rozwiązanie dla osób dojeżdżających do stolicy na godzinę 7.00. Godziny kolejnych odjazdów to: 7.51, 16.15, 17.18 i 18.26. Od 13 grudnia pociągi kursują jedynie w dni powszednie, a ze stacji Piaski odjeżdżają o: 7.08, 15.35, 17.40. Z Warszawy Gdańskiej na stację Piaski dostać można się pociągami w godz.: 6.19, 14.50, 16.54. Oczywiście, takie godziny można tłumaczyć tym, że skład musi dostać się jakoś z Warszawy do Legionowa, ale czy rzeczywiście nie można było popołudniowych kursów zaplanować dogodniej?
Poprzedni rozkład, mimo że zawierał więcej pociągów, również nie był ułożony zbyt trafnie. O wiele więcej osób niż o godz. 7.00 (poza kolejarzami), rozpoczyna pracę między 8.00 a 9.00. Pociąg o 7.51 zatrzymywał się na Dworcu Gdańskim o 8.20. Mógł stanowić połączenie jedynie dla osób dojeżdżających na 9.00. Nowe połączenie o 7.08 planowo zatrzymuje się na Gdańskim o 7.43. Jeśli doliczymy do tego czas na przedostanie się do metra i podróż nim, szansa na punktualne wejście do pracy o godz. 8.00 jest zerowa.
Zadowoleni z niego są natomiast uczniowie warszawskich szkół położonych w pobliżu stacji. Piotrek – uczeń 50 LO im. Ruy Barbosy, mieszczącego się nieopodal Ronda Starzyńskiego – wybiera takie połączenie.
– Ta godzina pasuje mi idealnie – zapewnia.
Pociągiem – ale tylko w jedną stronę
Biorąc pod uwagę ośmiogodzinny dzień pracy, logika wskazywałaby na ułożenie rozkładu według zasady możliwości dojazdu i powrotu z pracy tym samym środkiem komunikacji. Część osób dojeżdżających na 8.00, wybiera powrót autobusem, ponieważ nie chce czekać do 16.54. Ci zaś, którzy kończą pracę
o 16.30 – nie zawsze zdążą dojechać na dworzec.
– Ten pociąg nie jest taki zły, ale mi jeszcze nigdy nie zdarzyło się być w pracy punktualnie o 8.00 – przyznaje Jerzy Wiśniewski, inżynier. – Kiedy wychodzę z niej po 16.00 (muszę bowiem odpracować spóźnienie) nie jestem w stanie dojechać na 16.54. Próbowałem, ale się nie dało. Wracam więc autobusem.
Podobnie, żeby zdążyć na pociąg odjeżdżający do Legionowa o 14.50, należałoby rozpoczynać pracę o 6.00. Jednak na taką godzinę rano pociągiem się nie dojedzie.
Według mieszkańców Piasków, pociągi są jedynym ratunkiem dla przepełnionych w godzinach szczytu autobusów linii 731.
– Przez wszystkie remonty na ul. Modlińskiej podróż autobusem przeciąga się niemiłosiernie. W zasadzie nikt nie jest w stanie ustalić, na którą godzinę dojedzie do pracy. To istna loteria! – mówi dojeżdżająca do stolicy Kamila Pietrasik, pracownik naukowy.
Na forach internetowych naszego miasta aż roi się od ostrych komentarzy: „Ten rozkład to kpina z pasażerów”, „żenada w wykonaniu Kolei Mazowieckich” itp. Ktoś słusznie nazywa również pociąg z Piasków „fatamorganą”.
Obiecują złote góry…
W planach linii SKM – jak twierdzi Dział Planowania Przewozów ZTM – pociągi mają kursować na Piaski w godzinach szczytu, rano i po południu w dni powszednie i kilka razy dziennie w święta. Na jakim etapie są jednak przygotowania Szybkiej Kolei Miejskiej? Pośród wielu obietnic termin realizacji połączenia z Warszawą przez SKM przesunięto z grudnia 2009 na marzec 2010. Powodem tego jest brak taborów kolejowych, które miałyby kursować na tej trasie.
Dyrekcja Szybkiej Kolei Miejskiej odnosi się jednak sceptycznie do przedstawionego wczesno–wiosennego terminu. Podczas rozmowy telefonicznej z sekretariatem na ul. Mińskiej w Warszawie, poinformowano nas, że zdobycie taboru w czasie krótszym niż pół roku, jest praktycznie niewykonalne. W minionym roku, podobne przetargi na inne linie trwały ponad sześć miesięcy.
Może więc nie warto rozpalać w sobie zbyt wczesnych nadziei? Czy mieszkańcy Piasków mogą pocieszać się tą nieznaną nikomu datą uruchomienia nowych połączeń, podczas gdy osiedle stale się powiększa?
W oficjalnym komunikacie zamieszczonym na stronie Urzędu Miasta Legionowo władze samorządowe obiecują interwencję w Zarządzie Kolei Mazowieckich. Zajmujący się sprawą komunikacji radny miejski Józef Dziedzic przyznaje, że duże znaczenie w całej sprawie ma interwencja mediów oraz ogólnospołeczne działania.
Koleje Mazowieckie odsyłają wszelkie uwagi do Urzędy Marszałkowskiego, ten zaś tłumaczy się m.in. brakiem środków i zbyt małą liczbą składów. Jak twierdzi radny Dziedzic, tę samą wymówkę o braku taboru słyszy już od pięciu lat. Dlatego po zmianach rozkładu ponawia naciski na Urząd Marszałkowski w celu wyjaśnienia sprawy i podjęcia odpowiednich kroków, mając nadzieję, że starania przyniosą tym razem skutek.
*
Jedno pozostaje pewne – zarówno Koleje Mazowieckie jak i Zarząd Transportu Miejskiego oraz Urząd Marszałkowski ćwiczą nas w cnocie cierpliwości. Jak mawiała austriacka pisarka Marie von Ebner–Eschenbach: „Kto powiada – cierpliwości, mówi – odwagi, wytrwałości, siły”. A więc panu radnemu życzymy odwagi w dyskusji z Urzędem Marszałkowskim, władzom miasta wytrwałości w rozmowach z KM, a pasażerom siły i cierpliwości.
Aleksandra Karkowska
Zdjęcie: Na forach internetowych roi się od ostrych komentarzy: „Ten rozkład to kpina z pasażerów”, „żenada w wykonaniu Kolei Mazowieckich” itp. Ktoś słusznie nazywa również pociąg z Piasków „fatamorganą”
Fot. MaCh