Andrzej pisze:Mimo że mija cenne stacje (a rano pseudoprzyspieszony), to i tak staje na trasie, przez co jest 10 minut później w Rembertowie niż "normalne" pociągi. Powoduje to słabiutką frekwencje.
Frekwencja po południu jest w sam raz na 3 wagony. W czterech jest aż za luźno, ale to też zalezy od dnia, w piątki jest na przykład ciaśniej. Ale w sobotę rano te cztery wagony już tak ciasne mogą nie być.
Za to w tygodniu, rano w czterech wagonach stoją ludzie już od Mińska - stąd lepiej dać ten jeden wagon więcej...
Łukowianka popołudniowa ma pecha. _rozkładowo_ 4 minuty przed nią jedzie Tłuszcz. Wcześniej 4 minuty jedzie SKMka...
Jakiś czas temu zrobiłem eksperyment i stojąc w Rembertowie liczyłem czas między odjazdami. Między SKM a Tłuszczem - 5 minut z groszami (przez to, że Tłuszcz czeka na rozkaz zawsze przed przejazdem), między odjazdem Tłuszcza a Łukowianką kolejne równe 5 minut (jazda na bok łukowianki i rozpędzanie). Kiedy stała SKMka, już było widać stojący na wjeździe Tłuszcz, jak stał Tłuszcz - na wjeździe czekała już Łukowianka
![kwasny :/](./images/smilies/kwasny.gif)
Jak SKMka się minutę opóźni, wszystko się wali i Łukowianka do wręcz planowych 2-minut spóźnienia dowala następną minutę. Przećwiczone - raz tylko zdarzyło mi się nie stać, jak już ze wschodniej ruszyła 5 minut po czasie przez jakieś tam zamieszanie... pozostałe przejazdy to zawsze 2-4 minuty stania. Jednym słowem pięknie zrobiony pociąg, który wręcz od startu ma opóźnienie. Zwykle do Mińska maszyniści zbijają ok 2-3 minuty, zależy od warunków i charakteru maszynisty
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Tak więc do Mrozów powinna być już planowo zawsze.
Kwestia luzu w Łukowiance to również dwa "miński" i skmka i tłuszcz odjeżdżające 20,10,5 przed i 20 i 30 po niej, tak więc jak na godzinę osiemnastą całkiem przyzwoicie.