fik pisze:No właśnie średnio działa, nawet całkiem świadomemu mnie udało się kiedyś zostać na Orzyckiej machając przez dobre 20-30 sekund panu Woroniczu na N36 - odkąd pojawił się zza zakrętu póki nie minęły mnie ostatnie drzwi.
Trafiłeś akurat na jakiegoś pana Woronicza, który jest szarą owcą w stadzie - zdarza się. Nie jest to powód, by rezygnować z działającego systemu - szczególnie że ja na przykład naprawdę nigdy nie zostałem nie zabrany z przystanku.
fik pisze:I nie oszukujmy się, to nie jest krok w celu edukowania pasażerów, to jest wprowadzenie kruczka w regulaminie, dzięki któremu będzie można spuścić na drzewo pasażera; opisany pan Woronicz migacza nie wrzucił, więc widocznie źle machałem, pół godziny czekania na następny autobus jeszcze nikogo nie zabiło.
ZTM nie ma żadnych powodów by bronić kierowców przewoźników. ZTM słusznie zrobił, chcąc edukować ludzi - może tylko nie powinno się zaczynać od wpisywania tego do regulaminu, a np. od czegoś w rodzaju akademii pasażera...
fik pisze:Tydzień później, wracając od tej samej koleżanki, wziąłem taksówkę. Pan kierowiec nie chciał, żebym klaskał uszami.
Ale może magicznym przyciskiem zrobił Cię w wała na 500 metrów i nawet o tym nie wiesz. Nikt i nic nie jest idealne.
Nadal twierdzę, że machający odpowiednio pasażer ma okołozerowe szanse na zostanie przeoczonym. I naprawdę fajnie że wreszcie powiedziano ludziom (skoro są za głupi na to, by wymyślić samemu...), że patrzenie na przystanek to nie jest jedyna robota kierowcy.
Zresztą, warto naprawdę zauważyć że instytucja przystanków NŻ jest dla pasażera, a nie kogokolwiek innego. Mnie jako kierowcy nie robi różnicy czy wszystkie przystanki będą stałe - jeśli będą, okej - będę się zatrzymywać, rozkłady i normy paliwowe zostaną odpowiednio skorygowane. Ja nie stracę. Straci za to pasażer.