Matt Cubis pisze: ↑25 wrz 2019, 21:20
Zakładam, że kosztuje bardzo dużo, a przy braku buspasa czas przejazdu podobny do linii zwykłej. Dlatego może lepiej przestać udawać, że niektóre linie są przyspieszone i je uzwyklić. Aczkolwiek uważam, że takie 504 całkiem nieźle sprawuje się jako linia przyspieszona. Jedynie korki ją mocno blokują.
No 504 to akurat jeden z bardziej absurdalnych przykładów linii przyspieszonych, bo nie dość, że jest zlepkiem dwóch linii bez wspólnych funkcji, to jeszcze na tym lepiej wykorzystywanym odcinku pomija raptem trzy przystanki, w tym jeden, którego pomijania nie da się obronić w żaden sposób.
Wyobrażam sobie w ogóle, że jest jakieś międzynarodowe sympozjum, na które przyjeżdżają pracownicy organizatorów transportu z całego świata, wieczorem siedzą sobie przy piwku w hotelowej restauracji i przedstawiciel ZTM Warszawa mówi:
- no bo my mamy takie wielkie osiedle, wiecie, 120 kiloludzi, mądrze zbudowane wzdłuż osi południkowej, metro tam puściliśmy, pięć stacji, wszystko pracuje jak trzeba; no i poza metrem mamy też autobusy z tego osiedla, no i na przy jednej drodze wyjazdowej stoi jeden z kampusów największej uczelni w naszym mieście, prestiżowy wydział zarządzania, parę innych też tam się mieści, akademik też, no ale to w bok od metra...
- czyli że macie taką linię, co zbiera ludzi z całego osiedla, kursuje pewnie co jakieś 5 minut w szczycie i dowozi studentów i pracowników uczelni pod samo wejście do kampusu? - zapytał pomiędzy łykami złocistego napoju naczelnik z Berlina
- nie no, coś ty, jest taka linia, ale nie zatrzymuje się przy kampusie, bo to - tu pracownik ZTM wstał niezgrabnie ze swojego krzesła, rozlewając przy okazji piwo berlińczyka, i stanął na baczność - Linia Przyspieszona! - ZTMowczyk równie niezgrabnie usiadł na swoim miejscu, podczas gdy przy stoliku wybuchł chaos.
- DAS IST SABOTAGE - krzyczał zszokowany berlińczyk, któremu na twarz wystąpiły wszystkie odcienie czerwieni jednocześnie; w zadziwiającej kontrze do niego prezentował się pracownik TfL, który był śmiertelnie blady i z zaciśniętymi ustami patrzył gdzieś w przestrzeń. Kelnerzy gorączkowo szeptali między sobą, zastanawiając się, czy powinni wezwać w pierwszej kolejności policję, czy pogotowie; słowem - chaos, jakich mało.
Gdy w końcu zamieszanie się uspokoiło, wylane napoje zostały zastąpione świeżymi, berlińczyk łyknął swoje pigułki na nadciśnienie, a londyńczyk opanował swój stupor, odezwał się milczący do tej pory przedstawiciel ZTP Kraków.
- Bo wiecie, Panowie - zaczął z tajemniczym uśmieszkiem - u nas Linie Przyspieszone omijają przystanek przy głównym dworcu kolejowym...