Tym razem o wychowaniu

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 26 lip 2006, 10:26

Rosa pisze:Szkoła nie jest miejscem na naukę o seksie a szczególnie o "technikach" bo BYŁABY to promocja takowych.
Nie mówmy zatem o tym, co działo się w Auschwitz i łagrach sowieckich. Szkoła nie jest miejscem na naukę o reżimach totalitarnych, a szczególnie o technikach przezeń stosowanych, bo BYŁABY to promocja takowych.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
slupek
Posty: 512
Rejestracja: 15 gru 2005, 6:10
Lokalizacja: Stegny

Post autor: slupek » 26 lip 2006, 10:47

Fikander pisze:
Rosa pisze:Szkoła nie jest miejscem na naukę o seksie a szczególnie o "technikach" bo BYŁABY to promocja takowych.
Nie mówmy zatem o tym, co działo się w Auschwitz i łagrach sowieckich. Szkoła nie jest miejscem na naukę o reżimach totalitarnych, a szczególnie o technikach przezeń stosowanych, bo BYŁABY to promocja takowych.
Czysta manipulacja z twojej strony. Zobacz, że metody przedstawiania Auschwitz oraz łagrów są inne, niż metody uczenia o seksie.

Awatar użytkownika
MisiekK
Posty: 7680
Rejestracja: 15 gru 2005, 18:17
Lokalizacja: Nowe Dwory Tarchomińskie

Post autor: MisiekK » 26 lip 2006, 10:54

Rosa pisze:Szkoła nie jest miejscem na naukę o seksie a szczególnie o "technikach" bo BYŁABY to promocja takowych.
Szkola jest takim samym miejscem do rozmowy o seksie jak rodzice, kumple. Wyzszosc szkoly jest taka, ze moze nakierowac na odpowiednie publikacje na ten temat.

Awatar użytkownika
Glonojad
Dark Lord of The Plonk
Posty: 26836
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki

Post autor: Glonojad » 26 lip 2006, 11:01

Colony pisze: Że nie wspomnę juz o nastawieniu Kościoła do zabezpieczeń typu kondom.
Akurat tutaj sprawę należy rozpatrywać całościowo.
W nauce Kościoła, seks ma być po ślubie, tylko w małżeństwie, a jego integralną częścią jest przychodzenie na świat potomstwa. W tym konktekście, jeśli oboje małżonków jest zdrowych, niechęć do środków antykoncepcyjnych jest wewnętrznie logiczna.
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.

Andrzej
Posty: 1519
Rejestracja: 15 gru 2005, 22:11

Post autor: Andrzej » 26 lip 2006, 11:06

Współczuje tej osobie.

Zaczyna się poszukiwanie winnych - w szkole, w kościele..

Ale jeśli jednak chodzi o ten straszny kościół, to on tylko i aż - zakazuje współżycia pozamałżeńskiego. Tu jest klucz do uniknięcia wielu pułapek, choć w dziesiejszych czasach, ale nie tylko, jest to cholernie trudne i wymaga niezwykle silnej woli.
R1+R2
R3+R7
R8+R9

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 26 lip 2006, 11:11

slupek pisze:Czysta manipulacja z twojej strony. Zobacz, że metody przedstawiania Auschwitz oraz łagrów są inne, niż metody uczenia o seksie.
No tak - o tym pierwszym się uczy, o tym drugim nie.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
Gronostaj
Posty: 1201
Rejestracja: 13 gru 2005, 22:31

Post autor: Gronostaj » 26 lip 2006, 11:26

Ja w liceum miałam jedną lekcję tzw. wychowania seksualnego, chłopcy zostali wyproszeni z klasy, do dziewczyn przyszła pani ginekolog, która 17 letnim dziewczynom tłumaczyła, do czego służą podpaski i tampony ](*,) . Później uraczyła nas opowieścią o nastolatce, która wyjechała na wakacje, poznała chłopaka, seks na wydmie i... wróciła do domu z szyszką w środku :shock: . Nie wiem, czemu ta opowieść miała służyć. O antykoncepcji- standartowo: są różne środki zapobiegające ciąży, możecie się od nich dowiedzieć na przykład od ginekologa- i koniec tematu.

Trafiła mi ostatnio w ręce książeczka Lwa- Starowicza "Seks nietypowy", wydana w 1988 roku. Nazwa HIV nie pojawia się w niej ani razu, a o AIDS mówi się tam jako o zupełnie abstrakcyjnym zagrożeniu, które u nas, w Polsce, w Europie, jest w zasadzie minimalne. Fakt, wtedy notowano mniej przypadków zachorowań. Mniej diagnozowano. Problem nie był tak wielki, jak teraz- może dlatego nasi rodzice nie zawsze mają wiedzę, jaką powinni przekazać dzieciom- coś tam wiadomo, że problem jest, w gazetach piszą, w telewizji mówią, ale nie wiadomo, co i jak dokładnie.

Ja ze swoimi dziećmi zamierzam rozmawiać o seksie wprost. Chcę, żeby wiedziały jak najwięcej, również po to, żeby uniknąć zarażenia albo niechcianej ciąży. I żeby wiedziały to ode mnie, nie od kolegów, nie z różnych szmatławców...

Znałam dwie dziewczyny, "heteryczki", które po kilku hm.. "przygodach" postanowiły iść zrobić sobie test na HIV. I chociaż przypuszczały, że wszystko jest ok- dopóki nie dostaly do ręki wyników (obie miały minusy), chodziły na rzęsach... Olbrzymi stres. Widziałam, jak się denerwowały, próbuję sobie wyobrazić, jak czuł się ten chłopak... Przecież... to tak niewiele trzeba. Chwila nieostrożności, nieodpowiedzialne "uniesienie", refleksja "po"...

I jeszcze tak sobie myślę, że o problemie HIV, jeśli się mówi- to na ogół właśnie w kontekście relacji między homoseksualistami- a przecież heterycy też się zarażają... Znam gejów, lesbijki, którzy się zabezpieczają, a i tak regularnie przychodzą na testy. Znam też wielu heteryków, którzy prowadzą bardziej "rozpustny i hulaszczy" tryb życia, często zmieniają partnerów, a nigdy nie wpadli na to, że można by iść zrobić test...

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 26 lip 2006, 15:28

Rosa pisze:Rodzice.
Szkoła nie jest miejscem na naukę o seksie a szczególnie o "technikach" bo BYŁABY to promocja takowych.
Ciekawa teroria. Czy opis waginalnego stosunku na biologii jest opisem techniki, czy nie? O czym jeszcze szkoła nie powinna uczyć?
W Australii ostatnio była dyskusja m in na temat wychowania seksualnego w szkolach po pokazaniu w telewizji sceny napastowania seksualnego. Jedną z tez bylo to że jeśli dzieci od 11 roku zycia karmi się w szkołach seksem to potem w wieku 16 lat nie myślą już o zwykłych pocałunkach a raczej o czyms czego jeszcze nie widzieli i nie robili.
To ja stawiam drugą. Że chowanie dzieci pod kloszem uchroni je od jakiegokolwiek myślenia, ale nie od głupoty.

[ Dodano: 2006-07-26, 15:31 ]
Rosa pisze:
Paweł_K pisze:Rodzice ? a oni skąd mają wiedzieć ? w telewizji nie mówią bo tabu, w kościele nie bo jeszcze większe tabu, a wizyty u lekarza i rozmowa o "tych" rzeczach, traktowane są jak wynaturzenie...wszak do seksuologa chodzą tylko zboczeńcy i dewiaci 8-[
Rodzice , bo oni już to mają za sobą i co najważniejsze ZNAJĄ (powinni znać ) swoje dzieci i wiedza jak do nich trafić.
Znają, czy powinni znać? Bardzo często nie wiedzą jak do nich trafić. Zaręczam z doświadczenia.

Dennis
Posty: 2346
Rejestracja: 09 sty 2006, 15:25
Lokalizacja: Bemowo niegdyś

Post autor: Dennis » 26 lip 2006, 15:34

Rosa pisze:
Rodzice , bo oni już to mają za sobą i co najważniejsze ZNAJĄ (powinni znać ) swoje dzieci i wiedza jak do nich trafić.
Znają, czy powinni znać? Bardzo często nie wiedzą jak do nich trafić. Zaręczam z doświadczenia.
Z tym postem jest chyba coś nie tak :-k

[edit]Już wszystko jest ok, to moderator coś mącił :P

A w kwestii meritum: nie jestem seksuologiem. Ale jestem przekonany, że przy odrobinie dobrej woli, można całkiem efektywnie uświadomić młodzież o grożących jej niebezpieczeństwach, związanych z przygodnym seksem (nieważne już, czy homo, czy hetero, bo OBYDWA rodzaje stanowią zagrożenie), wcale nie instruując jej na temat technik etc.

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 26 lip 2006, 15:39

Andrzej pisze: Ale jeśli jednak chodzi o ten straszny kościół, to on tylko i aż - zakazuje współżycia pozamałżeńskiego. Tu jest klucz do uniknięcia wielu pułapek, choć w dziesiejszych czasach, ale nie tylko, jest to cholernie trudne i wymaga niezwykle silnej woli.
Wiesz, tylko, że homoseksualizta ma dożywotni zakaz współżycia. Nie ma perspektywy realizacji swych marzeń przy wsparciu kościoła. Dla niektórych to zbyt duże wyzwanie, zwłaszcza, że w wieku nastu lat u chłopaka popęd płciowy jest jest dość silnym bodźcem motywującym. Wybiarajac swe własne marzenia. Tylko najsilniejsi nie odchodzą równocześnie od wiary. Odchodzą więc od kościoła, bez wsparcia rodziców - którzy o niczym nie wiedzą, idąc swoją (nie zawsze dobrą) drogą. To trudne wyzwanie.

[ Dodano: 2006-07-26, 15:59 ]
dennis pisze:
[edit]Już wszystko jest ok, to moderator coś mącił :P
:gafa: pomyliłem klawisze, ale już jest dobrze

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 26 lip 2006, 16:03

dennis pisze:A w kwestii meritum: nie jestem seksuologiem. Ale jestem przekonany, że przy odrobinie dobrej woli, można całkiem efektywnie uświadomić młodzież o grożących jej niebezpieczeństwach, związanych z przygodnym seksem (nieważne już, czy homo, czy hetero, bo OBYDWA rodzaje stanowią zagrożenie), wcale nie instruując jej na temat technik etc.
oczywiście, że tak. Ale do cholery trzeba cos powiedzieć. Tylko nikt o tym nie myśli, bo z definicji młodzież jest wyłącznie heteroseksualna. A środowiska homoseksualne pieprza robote wożąc do gimnazjów nakład starych ulotek wydrukowanych w celu kolporacji wśród męskich prostytutek. #-o

Formalnie chcę wyjaśnić, że nie jestem zwolennikiem przeprowadzania instrukrażu w szkołach. Ale powiedzenie o zakaźności poszczególnych płynów to za mało. Opis świata to obiekt + relacja, a nie zbiór obiektów. I dla samego bezpieczeństwa społecznego, pomimo, że to trudne nad tymi relacjami warto sie zastanowić. Przemyśleć jak to opisać, by w sposób spokojny zrównoważony i nie powodujący zbędnych fantazji opowiedzeć WSZYSTKO CO TRZEBA. Osobiście jestem w stanie opisac nawet młodemu człowiekowi wszystkie zagrożenia w relacjach seksualnych homo i heteroseksualnych. Tego jest skończona ilość.

Ale Musze wówczas wyjśc poza zachowania wyłąłącznie rozpłodowe. Czy w szkołach się poza nie wychodzi? A może jednak gra JEST warta swieczki?
Andrzej pisze:Współczuje tej osobie.

Zaczyna się poszukiwanie winnych - w szkole, w kościele..
A czy ona sama jest winna?

Winni sa w domach. To rodzice. Z tym, że to ich prawo. Żaden rodzic nie jest idealny. Ale szkoła i kościół powiny pomagać im w wychowaniu, mając dostęp do aktualnego stanu wiedzy i korzystając z niego w sposób dojrzały i świadomy. Tymczasem wszystkie te podmioty zatrzymały sie gdzieś 20-200 lat wstecz i zastanawiają się jak ten świat ściągnąć z powrotem. Świat tymczasem ma ich głęboko w dupie lecąc do przodu, a młodzież słuchając obu podmiotów z politowaniem, jednocześnie gubi sie w obecnych realiach.

Andrzej, czy sie mylę?

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 26 lip 2006, 16:21

Gacek pisze: BTW heteroseksualiści w stopniu minimalnie mniejszym narażeni się na zarażenie HIV gdyz stosunki waginalne są drugie co do ryzyka po stosunkach analnych biernych. Czyli nawet stosunki analne czynne nie stanowia takiego zagrozenia jak seks waginalny. A na naukach kościelnych uczono mnie, ze to pedały głównie roznoszą wirusa HIV
Najbardziej niebezpieczną techniką seksualną to jest stosunek waginalno - waginalny. I na dobra sprawę nie ma skutecznych zabezpieczeń. Jednak ze względu na specyfikę kobiecej seksualności, nie stanowi to większego zagrożenia społecznego.

Zmartwię Cie jednak Gacuś, współczynnik zakażeń wśród homoseksualistów w ciągu ostatnich lat rośnie. Tak jak niegdyś rozmawiając o tej tematyce byłem w poważnym szoku jeśli chodzi o swiadomość zagrożeń wśród gejów i nieświadomość wśród heteroseksualistów. Teraz jednak z przerażeniem obserwuję coraz większą nieostrożnośc wśród gejów, oraz kompletną beztroskę organizacji gejowskich, które zamiast koncentrować się na pracy w tzw. środowisku, zastanawiaja sie tylko w jakim talk show i na jakiej demonstracji się pokazać.

Smutne..

Andrzej
Posty: 1519
Rejestracja: 15 gru 2005, 22:11

Post autor: Andrzej » 26 lip 2006, 20:56

Szamot pisze:
Andrzej pisze: Ale jeśli jednak chodzi o ten straszny kościół, to on tylko i aż - zakazuje współżycia pozamałżeńskiego. Tu jest klucz do uniknięcia wielu pułapek, choć w dziesiejszych czasach, ale nie tylko, jest to cholernie trudne i wymaga niezwykle silnej woli.
Wiesz, tylko, że homoseksualizta ma dożywotni zakaz współżycia. Nie ma perspektywy realizacji swych marzeń przy wsparciu kościoła. (...)
Ech, jakich tam marzeń.. Seks jest ważny dla faceta, nie ma co, ale żeby było to jakieś życiowe mega marzenie... A akurat seks nie dający spełnienia rozbija do końca związki homo. kOściół zabrania tylko tego i aż tego. Nie zabrania za to głębokiej, nawet zażyłej nawet dozgonnej męskiej przyjaźni dwóch mężczyzn ze skłonnościami homoseksualnymi i wyzwaniem jest taką przyjaźń utrzymać.

[ Dodano: 2006-07-26, 20:57 ]
Szamot pisze:
Andrzej pisze:Współczuje tej osobie.

Zaczyna się poszukiwanie winnych - w szkole, w kościele..
A czy ona sama jest winna?

Winni sa w domach. To rodzice. Z tym, że to ich prawo. Żaden rodzic nie jest idealny. Ale szkoła i kościół powiny pomagać im w wychowaniu, mając dostęp do aktualnego stanu wiedzy i korzystając z niego w sposób dojrzały i świadomy. Tymczasem wszystkie te podmioty zatrzymały sie gdzieś 20-200 lat wstecz i zastanawiają się jak ten świat ściągnąć z powrotem. Świat tymczasem ma ich głęboko w dupie lecąc do przodu, a młodzież słuchając obu podmiotów z politowaniem, jednocześnie gubi sie w obecnych realiach.

Andrzej, czy sie mylę?
Zgoda, ale czy tragedia jakiejś osoby musi być punktem wyjścia do kolejnej gorącej dyskusji?
R1+R2
R3+R7
R8+R9

Awatar użytkownika
Glonojad
Dark Lord of The Plonk
Posty: 26836
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki

Post autor: Glonojad » 26 lip 2006, 22:19

Andrzej pisze: Zgoda, ale czy tragedia jakiejś osoby musi być punktem wyjścia do kolejnej gorącej dyskusji?
Cóż lepszego do sprawdzenia naszych postaw i zasad jeśli nie właśnie, że się tak wyrażę, "studium przypadku" - czyli konkretna historia konkretnego człowieka...
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 27 lip 2006, 3:20

Andrzej pisze:
Szamot pisze: Wiesz, tylko, że homoseksualizta ma dożywotni zakaz współżycia. Nie ma perspektywy realizacji swych marzeń przy wsparciu kościoła. (...)
Ech, jakich tam marzeń.. Seks jest ważny dla faceta, nie ma co, ale żeby było to jakieś życiowe mega marzenie... A akurat seks nie dający spełnienia rozbija do końca związki homo.
W wieku 16, czy 20 lat owszem jest to czynnik dominujący. Ale nie jedyny. Każdy człowiek (nawet mężczyzna :P ) ma tez inne potrzeby. Ktore w miare rozwoju coraz bardziej wychodza na wierzch. Ciebie tez to czeka. :)

Seks nie dający spełnienia rozbija związek? Coś chyba pomieszałeś. Jak nie daje spełnienia to się go nie uprawia. Poza tym wybacz złośliwość, ale bardzo interesująca jest ta Twoja świadomośc potrzeb i marzeń osób homoseksualnych... Moim zdaniem (chyba słusznym ;) ) tylko uzurpujesz sobie do niej prawo.
kOściół zabrania tylko tego i aż tego. Nie zabrania za to głębokiej, nawet zażyłej nawet dozgonnej męskiej przyjaźni dwóch mężczyzn ze skłonnościami homoseksualnymi i wyzwaniem jest taką przyjaźń utrzymać.

I masz tu pełną rację (muszę zanotować dzisiejszą datę by uwiecznić fakt przyznania Ci jej ;) ) . Utrzymanie związku homoseksualnego M-M jest wyzwaniem. Ze względu właśnie, że są to dwaj mężczyźni, którzy zwłaszca w młodym wieku maja potrzeby seksualne mocno rozbudzone. Ot taka cecha biologiczna. Związki K-K tego problemu nie mają. Wiem, że kościół "dopuszcza" platoniczną miłośc homoseksualną. I bardzo żałuję, ze tej postawy nie podkreśla, tylko próbuje (nieprawnie) te preferencje zmieniać. Pomogłoby to bardzo wielu osobom. Gorzej, że wizja platonicznej miłości, do nastoletniego samca (dowolnej orientacji) może nie przemówić. To nie ten etap rozwoju. Może więc zrobic głupotę.

Więc że pytanie pozostaje otwarte czy i jak można było tego uniknąć?
..czy tragedia jakiejś osoby musi być punktem wyjścia do kolejnej gorącej dyskusji?
Raczej do refleksji. We mnie ją wywołała i skutkuje tym właśnie topik. Wg mnie nie można ZADNYCH ludzi spisywac na straty. Widząc takie zdarzenie należy sie zastanowić jak likwidować NAJSKUTECZNIEJ przyczyny. Bo ja nie chce w swoim autobusie zarazić się HIV w przypadku chocby pierwszej pomocy, gdy sie okaże, że osoba ranna nie zostala przystosowana do doroslości przez to, że chciała żyć nie po linii ideologicznej kraju. Kraj ma zapewnić bezpieczeństwo! Wszystkim, nie tylko wybranym!

Może nie mam prawa tego chcieć?

Ponadto popieram Glono. O życiu świadczą fakty, nie ideolo do nich dopisane.
Moje pytanie brzmiało czy i jak mozna było tego uniknąć? I brzmi dalej.

ODPOWIEDZ