Ja w liceum miałam jedną lekcję tzw. wychowania seksualnego, chłopcy zostali wyproszeni z klasy, do dziewczyn przyszła pani ginekolog, która 17 letnim dziewczynom tłumaczyła, do czego służą podpaski i tampony
![](*,) ](*,)](./images/smilies/eusa_wall.gif)
. Później uraczyła nas opowieścią o nastolatce, która wyjechała na wakacje, poznała chłopaka, seks na wydmie i... wróciła do domu z szyszką w środku
![:shock: :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
. Nie wiem, czemu ta opowieść miała służyć. O antykoncepcji- standartowo: są różne środki zapobiegające ciąży, możecie się od nich dowiedzieć na przykład od ginekologa- i koniec tematu.
Trafiła mi ostatnio w ręce książeczka Lwa- Starowicza "Seks nietypowy", wydana w 1988 roku. Nazwa HIV nie pojawia się w niej ani razu, a o AIDS mówi się tam jako o zupełnie abstrakcyjnym zagrożeniu, które u nas, w Polsce, w Europie, jest w zasadzie minimalne. Fakt, wtedy notowano mniej przypadków zachorowań. Mniej diagnozowano. Problem nie był tak wielki, jak teraz- może dlatego nasi rodzice nie zawsze mają wiedzę, jaką powinni przekazać dzieciom- coś tam wiadomo, że problem jest, w gazetach piszą, w telewizji mówią, ale nie wiadomo, co i jak dokładnie.
Ja ze swoimi dziećmi zamierzam rozmawiać o seksie wprost. Chcę, żeby wiedziały jak najwięcej, również po to, żeby uniknąć zarażenia albo niechcianej ciąży. I żeby wiedziały to ode mnie, nie od kolegów, nie z różnych szmatławców...
Znałam dwie dziewczyny, "heteryczki", które po kilku hm.. "przygodach" postanowiły iść zrobić sobie test na HIV. I chociaż przypuszczały, że wszystko jest ok- dopóki nie dostaly do ręki wyników (obie miały minusy), chodziły na rzęsach... Olbrzymi stres. Widziałam, jak się denerwowały, próbuję sobie wyobrazić, jak czuł się ten chłopak... Przecież... to tak niewiele trzeba. Chwila nieostrożności, nieodpowiedzialne "uniesienie", refleksja "po"...
I jeszcze tak sobie myślę, że o problemie HIV, jeśli się mówi- to na ogół właśnie w kontekście relacji między homoseksualistami- a przecież heterycy też się zarażają... Znam gejów, lesbijki, którzy się zabezpieczają, a i tak regularnie przychodzą na testy. Znam też wielu heteryków, którzy prowadzą bardziej "rozpustny i hulaszczy" tryb życia, często zmieniają partnerów, a nigdy nie wpadli na to, że można by iść zrobić test...