Szeregowy_Równoległy pisze:Zryta psycha mieści się w utracie zdrowia, a nawet ty, piszący zazwyczaj rozsądnie, w tym temacie walisz po oczach tak bardzo wojskowym punktem widzenia, że ciśnie się na klawiaturę "trepizm".
Ja to doskonale wiem, ale jednak parę latek potrafi człowieka "zabetonować". Kwestia optyki i punktu widzenia, jak wcześniej zauważyłem.
Szeregowy_Równoległy pisze:co miałoby mi to szkolenie dać, poza dwutygodniową przerwą w życiorysie?
Umiejętność użycia środków ochrony osobistej (te co do zasady pracują na takich samych zasadach), wiedzę, że jak strzelają, to się trzeba chować, jak zbudowany jest kałach i te pe. Abecadło, bo posługiwania się nową bronią nie nauczysz dobrze w pół roku.
Szeregowy_Równoległy pisze:I jak są tego typu problemy rozwiązywane?
Są generalnie trzy metody:
- wezwanie kanarków, klient siedzi w areszcie, potem dostaje zawiasy i wychodzi (zlikwidowali Orzysz już dawno, więc by nie miał gdzie służyć dalej),
- danie w pysk,
- karne ćwiczenia dla całego pododdziału, ze wskazaniem, komu mogą podziękować.
Szeregowy_Równoległy pisze:Smutna prawda jest taka, że gdyby się na wojnę zanosiło, to jedyną sensowną reakcją naszej armii powinny być białe flagi, żeby polec bez strat, a nie dać się wyrżnąć.
Jak już pisałem, to jedyne możliwe rozwiązanie. Ale w podziemiu trzeba potem umieć walczyć.
Szeregowy_Równoległy pisze:Rozwiń to, proszę. Bo jak dotąd, to wygląda to w ten sposób, że "wyższa potrzeba wojskowa" oznacza, że wojsko może robić z ludźmi dużo więcej, niż by powinno móc, ponieważ takie ma potrzeby i koniec.
Dowódca w celu wymuszenia wykonania rozkazu ma prawo naruszyć np. nietykalność cielesną żołnierza. W sytuacjach drastycznych (typu np strzelanie do własnych ludzi) - może zabić.
Szeregowy_Równoległy pisze:Czyli chodzi o to, żeby człowiek na widok innego gościa, ale z większą ilością kozackich znaczków na pagonach, wyzbywał się umiejętności samodzielnego myślenia i był w stanie wykonać najbardziej idiotyczny wymysł tego wyższego stopniem?
Posłuszeństwa, nie ślepego poszłuszeństwa. Ale o tym już pisałem.
Czym innym jest rozkaz "kompania biegiem marsz" wydane w ramach rozruchu fizycznego, a czym innym "poleruj żyletą klozet", czyż nie? Ten drugi, to już rozkaz nie jest.
Szeregowy_Równoległy pisze:Widzisz, to mi na przykład nie pasuje.
OK, poniekąd rozumiem - masz swoje zdanie i potrafisz umotywować. Gorzej z takimi, co robią na przekór bez większych refleksji.
bepe pisze:Cel nie uświęca środków.
KK stanowi inaczej - oczywiście muszą być zachowane proporcje.
bepe pisze:Czy jak ktoś zna teorię reakcji chemicznych (bo zapisał w szkole miliony reakcji w postaci wzoru), to znaczy, że da się go nauczyć bezpiecznego przeprowadzania tych reakcji w dwa tygodnie?
Dlatego nikt by nie uczył reakcji chemicznych, tylko alfabetu.
bepe pisze:No bo jak wiem, że mi, za przeproszeniem, spuszczą wpierdol, to się nie wychylam.
W przypadku obowiązku tak to wygląda.
bepe pisze:Ale z internalizacją obowiązku (co chyba jest podstawą posłuszeństwa) to nie ma nic wspólnego.
To już świadomy wybór, czyli ochotnictwo.
bepe pisze:Ale to znaczy, że taki człowiek nie nadaje się do wojska, a nie, że należy go zmuszać. Nie podoba się, to droga wolna.
A jak ktoś powie, że nie chce chodzić do szkoły, to też droga wolna?
bepe pisze:Jak się rozróżnia te dwa zjawiska (w wojsku), skoro nie można dyskutować z poleceniami, tylko trzeba je "automatycznie" wykonywać?
Rozkazy powinny być przemyślane i zgodne z prawem.
bepe pisze:To, że coś ma umocowanie w programie szkolenia bynajmniej nie oznacza jeszcze, że ma sens.
Ja tego nie układam