WAWKOM

Żeby jeździć po sieci KM to jest bilet sieciowy KM, tańszy od WBS i zapewne chętniej wykorzystywany. Wykorzystanie tego drugiego zatem jest ograniczone do przypadków, kiedy ktoś chce pojechać naprawdę daleko wieloma przewoźnikami (powyżej 400 km w jedną stronę) lub średnio daleko w dwie strony jednego dnia, przy okazji nie mogąc skorzystać z największego przewoźnika regionalnego w kraju. W efekcie liczba potencjalnie popularnych relacji, w których ten bilet jest naprawdę praktyczny, wynosi w przypadku Radomia dokładnie 1.

Wrócę do meritum: czy to jest mimo wszystko usprawiedliwienie nieznajomości taryfy przez kasjerkę?

W połączeniu z dramatycznie niskimi wynagrodzeniami oraz jakością szkoleń? Tak, oczywiście.

Mam jednakowoż wrażenie, że zanim WBS zdrożał z 38 zł do 49 zł, to był on tańszy niż dobówka KM, inaczej bym na nim nie jechał z Radomia do Warszawy i z powrotem w listopadzie ub.r. (oczywiście wtedy i tak mogłem był pojechać jeszcze taniej, ale kompletnie wyleciała mi z głowy ulga KM-35), więc w kontekście historycznym...

Poza tym teraz właśnie przypomniało mi się, jak miesiąc temu kierownik w pociągu ŁKA Radom-Łódź równo jechał po kasjerkach (chyba radomskich), że sprzedały bilety wieloosobowe o wiele droższe, niż powinny, ponieważ nie zawierały ulgi na drugą i dalszą osobę. Zważywszy na ilość połączeń ŁKA w Radomiu - całe dwa odjazdy na tydzień - to w sumie rozumiem, ale i tak niesmak pozostaje.