Strona 182 z 226

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 22:37
autor: vernalisadonis
fraktal pisze:
01 lut 2019, 22:05
Według przepisów może i tak, ale nie chciałbym być na miejscu tego kierowcy, któremu kazano jeździć 12 godzin z hakiem. Ciekawe, że się zgodził w ogóle.
Wiesz, to że nie ma takich służb ok. 12h, to nie znaczy, że nie można. Jak było polecenie i czas pracy przed rozpoczęciem zmiany, to wszytko jest ok.

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 22:45
autor: fraktal
Nie wiem, dla mnie to dziwne. Na przykład, ciekawe czy "Woronicza" wystawiła tego dnia rezerwę ZTMu (ma dodatek 4-godzinny). Jeśli tak, to może lepiej byłoby zamiast tej rezerwy, wysłać tego kierowcę na 200 właśnie. Ale czy ZTM wiedział, że się w ten sposób plan ratuje na R-1? Więcej pytań niż odpowiedzi. Według przepisów wszystko jest OK może, ale przecież gość jeżdżąc od 6 godziny, na pewno był już zmęczony... Podsumowując, wszystko było dobrze do czasu, gdy się nic nie działo - w tym przypadku na szczęście to tylko "skrót" nieplanowany, a gdyby w wyniku przemęczenia kierowcy i trudnych warunków, autobus wylądował w rowie?

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:12
autor: 8239
fraktal pisze:
01 lut 2019, 22:45
Nie wiem, dla mnie to dziwne. Na przykład, ciekawe czy "Woronicza" wystawiła tego dnia rezerwę ZTMu (ma dodatek 4-godzinny). Jeśli tak, to może lepiej byłoby zamiast tej rezerwy, wysłać tego kierowcę na 200 właśnie. Ale czy ZTM wiedział, że się w ten sposób plan ratuje na R-1? Więcej pytań niż odpowiedzi. Według przepisów wszystko jest OK może, ale przecież gość jeżdżąc od 6 godziny, na pewno był już zmęczony... Podsumowując, wszystko było dobrze do czasu, gdy się nic nie działo - w tym przypadku na szczęście to tylko "skrót" nieplanowany, a gdyby w wyniku przemęczenia kierowcy i trudnych warunków, autobus wylądował w rowie?
ZTM nie musiał wiedzieć, skoro latanie odbywało się w granicach prawa. Mówisz, że gość zmęczony... Przecież nikt go nie zmuszał do pracy do granic wytrzymałości - to się nie zdarza już nawet w prywatnych firmach. Raczej jestem zdania, że był zadowolony z kilku dodatkowych godzin nadliczbowych. ;) Autobusy w rowach się zdarzają nawet z wypoczętymi kierowcami za kołkiem, natomiast każdy pracownik może w dowolnej chwili zgłosić złe samopoczucie i w tym samym momencie zakończyć jazdę, jeżeli czuje, że nie daje rady.

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:16
autor: Łukasz
Moim zdaniem po 12h w trudnych warunkach już mógł się nie czuć za dobrze. Zwłaszcza że na 6 to się wstaje koło 4. Ale to wina dyspozytora. I co to za arcystresująca sytuacja dla profesjonalisty, że ktoś kończy służbę? Xxi wiek, a kolejna rzecz nie do pokonania.

PS do Piaseczna bardziej się opłaca nawet taksówką pojechać niż do Złotych Tarasów :p

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:25
autor: reserved
Jej... ja kiedyś ruszyłem 187 z Ursusa i mi się do kibla zachciało, więc za porozumieniem z CR zjechałem na zakład, wypuściłem ludzi i poszedłem się załatwić. :D I nikt z tego takiej gównoburzy nie robił. :D

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:28
autor: Łukasz
Może gdyby tych z 200 zawieźć na zakład, to też by gównoburzy nie było.

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:44
autor: fraktal
8239 pisze:
01 lut 2019, 23:12
fraktal pisze:
01 lut 2019, 22:45
Nie wiem, dla mnie to dziwne. Na przykład, ciekawe czy "Woronicza" wystawiła tego dnia rezerwę ZTMu (ma dodatek 4-godzinny). Jeśli tak, to może lepiej byłoby zamiast tej rezerwy, wysłać tego kierowcę na 200 właśnie. Ale czy ZTM wiedział, że się w ten sposób plan ratuje na R-1? Więcej pytań niż odpowiedzi. Według przepisów wszystko jest OK może, ale przecież gość jeżdżąc od 6 godziny, na pewno był już zmęczony... Podsumowując, wszystko było dobrze do czasu, gdy się nic nie działo - w tym przypadku na szczęście to tylko "skrót" nieplanowany, a gdyby w wyniku przemęczenia kierowcy i trudnych warunków, autobus wylądował w rowie?
ZTM nie musiał wiedzieć, skoro latanie odbywało się w granicach prawa. Mówisz, że gość zmęczony... Przecież nikt go nie zmuszał do pracy do granic wytrzymałości - to się nie zdarza już nawet w prywatnych firmach. Raczej jestem zdania, że był zadowolony z kilku dodatkowych godzin nadliczbowych. ;) Autobusy w rowach się zdarzają nawet z wypoczętymi kierowcami za kołkiem, natomiast każdy pracownik może w dowolnej chwili zgłosić złe samopoczucie i w tym samym momencie zakończyć jazdę, jeżeli czuje, że nie daje rady.
Wiesz, jak słyszę czasem od znajomych prawie walkę kierowców o przepisową 15stkę (15 minutową przerwę), to mam wątpliwości, co by się stało, gdyby rzeczywiście zgłosili złe samopoczucie i poprosili o zjazd. Zależy oczywiście na kogo się trafi z drugiej strony, ale nie jest tak, że zawsze trafia się dobrze.

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:49
autor: reserved
Akurat ja jestem przykładem osoby, która złe samopoczucie też zgłaszała już kiedyś. Nie było żadnego problemu. Pytali czy pogotowie przysłać, powiedziałem że nie trzeba. Wyłączyłem autobus i poczekałem na przyjazd NR. Potem oni sprowadzili wóz do zakładu, a ja pojechałem sobie na własną rękę do lekarza. Także z tym nie ma problemu.

Quo vadis, MZA?

: 01 lut 2019, 23:54
autor: Łukasz
A MZA też ma kary za niezrealizowane kursy? Nawet jeśli, to przecież to „czyjeś” pieniądze...

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 0:27
autor: fraktal
reserved pisze:
01 lut 2019, 23:49
Akurat ja jestem przykładem osoby, która złe samopoczucie też zgłaszała już kiedyś. Nie było żadnego problemu. Pytali czy pogotowie przysłać, powiedziałem że nie trzeba. Wyłączyłem autobus i poczekałem na przyjazd NR. Potem oni sprowadzili wóz do zakładu, a ja pojechałem sobie na własną rękę do lekarza. Także z tym nie ma problemu.
To chociaż o tyle dobrze. Bo z przerwami to czasem problem jest. A to, że trzeba w ekspedycji takie sprawy załatwiać na drugim krańcu, a nie do mnie", a ci z ekspedycji na drugim krańcu: Mógłbyś pojechać za chwilę bo mi tu zaraz kolejne wozy przyjadą i się nie zmieścicie" (...) A potem jadą 3 wozy naraz. Życie.

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 0:31
autor: reserved
Często jest tak, że stada się tworzą właśnie przez to, że ekspedytor rozpoczął sterowanie. :P

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 1:29
autor: 8239
Łukasz pisze:
01 lut 2019, 23:16
Moim zdaniem po 12h w trudnych warunkach już mógł się nie czuć za dobrze. Zwłaszcza że na 6 to się wstaje koło 4.
Kurczę, naprawdę, nie wiem czy mam traktować to poważnie. =P~
Poranna kąpiel kierowcy, krzątanie się po domu w bamboszach czy sprawdzanie zawartości lodówki to nie są czynności, które są brane pod uwagę przy planowaniu czasu pracy.
Ponadto skoro rozmawiamy o sprawach służbowych, poruszamy się w towarzystwie obowiązujących ustaw i regulaminów. Ustawodawca napisał, że kierowca może pracować we właśnie takich, ekstremalnych sytuacjach powyżej 12 godzin, bez względu na to czy pada śnieg czy dżdży. Zwracam uwagę, że niektóre rozkłady dla jednoosobowych brygad (np. długie dodatki lub maratony) są emitowane przez ZTM w postaci 11-12 godzinnych służb. Czy Waszym zdaniem w zależności od tego czy np. mamy dzień śnieżny, musimy zwiększać zatrudnienie na takich brygadach? :) Prawo przewiduje, że ciągu takiej służby kierowca jest w stanie pracować normalnie i tego się trzymamy.
A źle poczuć może się każdy również w trakcie trwania pierwszej godziny pracy i nie jest to do przewidzenia.
Łukasz pisze:
01 lut 2019, 23:16
Ale to wina dyspozytora. I co to za arcystresująca sytuacja dla profesjonalisty, że ktoś kończy służbę? Xxi wiek, a kolejna rzecz nie do pokonania.
Moim zdaniem jedyna "wina" to osoby z centrali ruchu, że nie podjęła decyzji o jeździe z pasażerami możliwie jak najdalej - czyli do Metra Wierzbno.

Dyspozytor z R-1 widocznie nie miał już żadnych wolnych ludzi, więc każda brygada, na której cokolwiek by się zdarzyło, przestała by jeździć. Tutaj akurat padło na "700", ale dla dyspozytorni to dokładnie to samo co jedna z trzydziestu brygad na 189 czy 709. Przecież pasażer każdej z tych linii mógł poczuć się skrzywdzony, że musi moknąć z małym dzieckiem lub matką-staruszką, zamiast jechać. :wink: Nie można obwiniać dyspozytora o to, że brakuje ludzi do pracy.

Dodatkowo przecież linie nie są podzielone na jakieś kategorie ważności - jak np. pociągi. Nidzie nie jest napisane czarno na białym, że linia 200 jest pod jakimkolwiek względem ważniejsza od innych i należy ją "ratować" w pierwszej kolejności. :-k

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 1:53
autor: beni
Nie wiem ale w TW często gęsto przez 8h pracy nie ma szans na 15 ciągiem jak jest burdel. Normą jest że zaraz po zmianie 15 jak zmiennik dotrze na czas. Potem do 20 orka i może na przed ostatnim kółkiem kolejne 15 lub więcej. W TW służby max 10. Ale bywa więcej jak zmiany nie ma i mało kto zgłasza CR zjazd do zakładu z powodu braku zmiany i końca 10h. Fakt 12h dozwolone pracy przy 10h na wozie. Ale nie zbyt to lubiane. Stąd dyspozytorzy bynajmniej na czwórce jak zgłaszasz brak zmiennika to stają na rzęsach by wysłać zmiennika. Wszystko zależy od współpracy CR, dyspozytor i prowadzący. Raz jechałem po wóz na Wyścigi by go ściągnąć ale to sytuacja była nadzwyczajna że motorniczy musiał zejść z wozu a instruktorów NR było mało i wóz stał na żeberku.
Ogólnie pasażerowie robią awantury o nic. Np. awaria tramwaju Dw. Gdański chodzą, klną, mało nie pogryzą bo do Arkadii jeden przystanek to 200km do przejścia ale oni muszą jechać takich przykładów sporo. O zabijaniu się o zamknięte drzwi to swoją drogą no ale telefon kaleczy. ZTM sam sobie winny że byle skarga najdrobniejsza to do operatora i karać jebać nie wyróżniać bo pasożyt przepraszam pasażer ma zawsze racje. Ale dość często ostatnio monitoring, ATM stają po stronie prowadzących i kilka procesów cywilnych o poświadczenie nie prawdy się toczy.

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 2:03
autor: fraktal
Moim zdaniem, zajezdnia powinna zgłosić, że na linii 200 nie ma zmiany i na ostatnie kółko powinna wyjechać rezerwa mobilna ZTMu (przecież po to one są), zamiast za wszelką cenę próbować zrealizować brygadę jednym kierowcą, gdzie wiadomo, że w sytuacji opóźnienia będzie sytuacja podbramkowa.

Quo vadis, MZA?

: 02 lut 2019, 2:10
autor: beni
Łukasz pisze:
01 lut 2019, 23:54
A MZA też ma kary za niezrealizowane kursy? Nawet jeśli, to przecież to „czyjeś” pieniądze...
Rozkład jazdy nie zależnie od operatora dzielony jest na kursy. Żeby ZTM zapłacił musi być wykonany cały kurs. Kurs może być częściowo płatny od pętli do przystanku gdzie wystąpiło zatrzymanie z powodu zanieczyszczenia przez pasazera. W przypadku awarii, czy nie dyspozycji prowadzącego kurs jest wadliwy i nie zapłacony nawet jeśli usterka wystąpiła na przed ostatnim przystankiem przed krańcowym. Kurs mniej płatny to rezerwa włączenie po trasie na którymś tam kursie. Każda brygada danej linii ma ilość kursów do wykonania.