Lepiej późno, niż wcale - od 1 marca 2015 nowe dowody

[konri]

Zmiana moim zdaniem bardzo na niekorzyść, zwłaszcza likwidacja adresu. Dzięki niemu bardzo często zgubione dowody wracały do swych właścicieli, za pośrednictwem np. skrzynek pocztowych.

[panzerloud]

Zagubiony dokument się niszczy, przecież dla własnego dobra lepiej zgłosić zagubienie DO, nie wiesz co się działo z tym dokumentem zanim do Ciebie wrócił, może ktoś wziął kredyt.

[Wolfchen]

Dokładnie, znalezione dokumenty najlepiej oddawać w najbliższym urzędzie gminy/posterunku policji. Odsyłanie na adres w dowodzie:
- paradoksalnie komplikuje procedury (trzeba go zanosić w celu unieważnienia do wystawcy);
- spora szansa, że nie trafi do właściciela (jakieś 30% pewnie, największa szansa "pudła" dla delikwentów 20-30 lat).

[Wolfchen]

Tymczasem dwie niezbyt optymistyczne wiadomości...

1. Wprowadzenie nowych dowodów przesunięte (po raz kolejny) na 1 marca 2015 - niedługo ustawa o dowodach osobistych trafi do niekwestionowanej czołówki aktów prawnych, które były najwięcej razy nowelizowane przed wejściem w życie.

2. Obowiązek meldunkowy może - wbrew logice - jednak pozostać.

Nie będzie zmiany przepisów dotyczących meldunku?

Obowiązek rejestracji miejsca zamieszkania nie powinien być zmieniany – twierdzi specjalny zespół, który zajmował się przygotowaniem do zniesienia obowiązku meldunkowego. W czwartek jego rekomendacje mają trafić na Komitet Stały Rady Ministrów.

Zgodnie z obecną ustawą obowiązek meldunkowy zostanie zniesiony 1 stycznia 2016 roku. Przyjęcie przez MSW rekomendacji zespołu oznaczałoby konieczność nowelizacji ustawy o ewidencji ludności.

Zespół zarekomendował pozostawienie obowiązku rejestracji miejsca zamieszkania w obecnie obowiązującej formie - poinformowała rzeczniczka resortu spraw wewnętrznych, Małgorzata Woźniak. Podkreśliła, że w trakcie prac Zespół określił ponad 100 ustaw i rozporządzeń, które wymagałyby zmiany w przypadku zniesienia obowiązku meldunkowego. Adres zamieszkania jest niezbędny do realizacji m.in.: organizacji wyborów; planowania obwodów szkolnych; realizacji powszechnego obowiązku obrony; określanie funduszy sołeckich i subwencji dla gmin; kontroli legalności pobytu cudzoziemców. Ponadto również sami obywatele, na potrzeby postępowań sądowych, pozyskują dane o adresie z rejestru PESEL - wyjaśniła rzeczniczka. Dodała, że zespół zasugerował, by w przyszłości rejestr PESEL uzupełniony został o adres do korespondencji. Adres ten byłby gromadzony fakultatywnie.

W skład Zespołu weszli przedstawiciele wszystkich resortów, policji, straży pożarnej i Straży Granicznej, KPRM, Głównego Urzędu Statystycznego. W pracach brali również udział eksperci reprezentujący: Krajowe Biuro Wyborcze, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, Urząd do Spraw Cudzoziemców, stronę samorządową.

http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-n ... Id,1572445

Czyli nadal będzie fikcja w dokumentach (na szczęście w dowodach zniknie, jak wreszcie nowe wprowadzą). A wystarczyło chwilę pomyśleć i po prostu zastąpić obowiązek meldunkowy ściąganiem do bazy PESEL miejsca zamieszkania zadeklarowanego dla celów podatkowych... A tak, to oczekują, ze człowiek będzie latał i stał w kolejkach (dla porównania - zmiana adresu w US odbyła się praktycznie bez mojego udziału - zgłosiłem co trzeba pracodawcy, a ten już dalej zrobił swoje, ja po prostu PITa zaniosłem już w nowym US i sprawa załatwiona; rejestr wyborców - poszedłem w październiku do UD Mokotów z rachunkiem na nowy adres i wszystko załatwiłem w kilka minut). W porównaniu z powyższym, procedura meldunkowa jest skrajnie zbiurokratyzowana, a wystarczyło zrobić zgłoszenie elektroniczne/listowne, które byłoby weryfikowane odesłaniem listu poleconego na dany adres (bo potwierdzenie jakieś trzeba wydać).

[Stary Pingwin]

Władza ZAWSZE chce wiedzieć jak najwięcej o obywatelu.

[KwZ]

A zapis o tym, że państwo ma prawo zbierać tylko niezbędne informacje, pochodzi od władzy?

[Stary Pingwin]

Pytanie, jakie informacje są dla państwa niezbędne.

[Wolfchen]

Władza ZAWSZE chce wiedzieć jak najwięcej o obywatelu.

Adres zamieszkania i tak mają - raczej każdy płaci podatki

[Stary Pingwin]

Polemizowałbym z płaceniem podatków przez każdego.

[Szeregowy_Równoległy]

Nie no, płacić to każdy płaci, polemizować natomiast można z tym, czy każdy płaci podatki w taki sposób, że urząd wie, gdzie się mieszka.

[KwZ]

Podatki płaci praktycznie każdy, ale nie każdy płaci PIT.

[Wolfchen]

Polemizowałbym z płaceniem podatków przez każdego.

Mimo wszystko, miażdżąca większość dorosłych jest zarejestrowana w US pod postacią takiego czy innego płatnika

Nie no, płacić to każdy płaci, polemizować natomiast można z tym, czy każdy płaci podatki w taki sposób, że urząd wie, gdzie się mieszka.

Z tym już gorzej, bo ppkutuje przekonanie, że podatki się płaci w miejscu zameldowania. A jak np. znajomym mówiłem, że od kilku lat głosuję w wyborach w Warszawie, to wierzyć nie chcieli, bo do nich nie docierało, że można być zameldowanym w mieście A, a mieszkać i funkcjonować w mieście B.

[bepe]

2. Obowiązek meldunkowy może - wbrew logice - jednak pozostać.

A ja się coraz bardziej przekonuję do pomysłu pozostawienia obowiązku meldunkowego, tylko w zupełnie innej formie niż obecnie. Utrzymywanie fikcji, ze obywatel systematycznie informuje organy, gdzie akurat pomieszkuje faktycznie nie ma wielkiego sensu. Ja bym widział obowiązek meldunkowy jako obowiązek podania formalnego adresu do korespondencji. Adres ten nie musiałby wynikać absolutnie z niczego, ba, mógłby nawet nie istnieć. Ale konsekwencją podania takiego adresu byłaby możliwość skutecznego doręczania na niego wszelkiej korespondencji urzędowej (tzn. pozwów, wyroków, nakazów zapłaty, wezwań itp.). W mojej wizji działałoby to mniej więcej tak, że jeśli np. wyrok został wysłany na adres widniejący w takiej "państwowej książce adresowej", a obywatel w ogóle nie zareagował, to ma pecha. Jak przyjdzie komornik i zlicytuje dom, to nie ma, że boli - skoro ktoś podał jakiś adres (nawet nieistniejący), to znaczy, że zadeklarował gotowość do obierania docierającej tam korespondencji.

[Wolfchen]

W takiej formie, to i ja jestem zwolennikiem. Tyle, że ja bym to ściągał z danych fiskalnych lub - co też byłoby dobre - spisu wyborców (BTW - to jedyne dwa rejestry, które mają mój aktualny adres zamieszkania, bo ze zgłoszeniem jest minimum formalności). A dopiero jak to nie zadziała, to wtedy osobne powiadomienie właściwego urzędu gminy.

W mojej wizji działałoby to mniej więcej tak, że jeśli np. wyrok został wysłany na adres widniejący w takiej "państwowej książce adresowej", a obywatel w ogóle nie zareagował, to ma pecha. Jak przyjdzie komornik i zlicytuje dom, to nie ma, że boli - skoro ktoś podał jakiś adres (nawet nieistniejący), to znaczy, że zadeklarował gotowość do obierania docierającej tam korespondencji.

Sens jest, ale aż tak daleko z pomysłami bym nie szedł. Po prostu zgłoszenie (jeśli nie da się danych ściagnąć z innego rejestru - patrz wyżej), po czym z urzędu idzie potwierdzenie przyjęcia. Jeśli nie zostanie doręczone, to znaczy, że coś jest nie tak i wtedy urząd powinien się jednak czepić. Dura lex sed lex, ale przy marnym poziomie świadomości obecnego społeczeństwa dotyczącej choćby prawa zobowiązań, czarno bym widział aż taką dowolność z podawaniem "nieistniejącego adresu"

[Wolfchen]

Jednak kolejnego przesunięcia nie ma i od 1 marca będą wydawane dowody osobiste, które będą także potwierdzały obywatelstwo wprost, a nie w domyśle.

Ponadto:
- znika adres zameldowania, urzędy będą przyjmowały deklarowany adres korespondencyjny na podstawie oświadczenia obywatela (jakiś ukłon ku normalności),
- zdjęcie będzie podwójne (coś jak w prawku),
- wniosek o dowód będzie mozna złożyć w dowolnej gminie na terenie Polski (dla mnie bajka, oszczędzę jakieś 12 - 14 godzin),
- do wniosku nie będzie trzeba załączać odpisu skróconego aktu urodzenia.

Wzór jest taki:


Więcej: https://msw.gov.pl/pl/aktualnosci/12934 ... mieni.html