A być może silniejszy, wszystko zależy od interpretacjiJarek pisze:Jesteśmy inni. Może ja jestem słabszy.
![:) :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
pozdr
![:) :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Instytucja małżeństwa daje wielu ludziom pewien psychologiczny komfort. A także akcentuje, że zaczął sie nowy etap w zyciu. Zacząć sypiać z kimś, to nie jest jeszcze nowy etap w zyciu. Mówić na kogoś mąż/żona - owszem.Bastian pisze:Wreszcie coś, z czym mogę się zgodzić. Z poprawką oczywiście na samą instytucję małżeństwa. Ja bym po prostu przyjął, by się z seksem wstrzymać do decyzji, czy to jest osoba, z którą chce się trwale być. Po trosze zresztą z analogicznych powodów do podanych przez ciebie - też uważam, że seks nie powinien być czynnikiem decydującym przy budowaniu związku. Sam status formalny nie jest dla mnie ważny.
1. prawda jest taka: po 3-4 mieisącach dopiero dowiadujemy sie co zostaje...czy było to chwilowe zauroczenie czy będzie długotrwała miłość. Wtedy seks sie nudzi (z reguły) a pryznajmmnnije powszednieje- i do conajmniej 3-4 miesiaca nie można mówić o zwiążku...Jarek pisze:Jest para zakochanych ludzi, znają się 2 miesiące, emocje ich rozpalają, czują, że nie moga bez siebie zyć. Zaczynają współżyć, to ich naprawdę ekscytuje. Przyjemność zmysłowa szybko wybija sie na najwazniejsze miejsce, bo oni nie stworzyli miedzy soba jeszcze trwałej więzi. Gdy seks przestaje byc tak ekscytujący, co jeszcze ich ze soba trzyma? Lub przeciwnie, pierwsze doświadczenia seksualne są totalną klapą, wtedy od razu związek się kończy.
Pewnie tak, ale o ile się w niego wierzy.Jarek pisze:sakrament małżeństwa przemienia dogłebnie całe życie
Nie seks jest "testerem" autentyczności miłości! Przeciwnie, przedwczesne rozpoczecie współżycia (czyli przed ślubem lub przynajmniej do powstania jakiejś więzi) może wręcz zniszczyć związek przenoszac uwage i troskę ludzi z budowania związku na branie doznań. Ludzie jakby zaczynali zyć na kredyt nie mając nic na koncie...1. prawda jest taka: po 3-4 mieisącach dopiero dowiadujemy sie co zostaje...czy było to chwilowe zauroczenie czy będzie długotrwała miłość. Wtedy seks sie nudzi (z reguły) a pryznajmmnnije powszednieje- i do conajmniej 3-4 miesiaca nie można mówić o zwiążku...
Po 4-5 zwykle też.Gacek pisze:2. po 2 miesiacach to trudno mówić o związku..
Wypróbowawszy moc innych sakremantów, zwłaszcza pokuty i eucharystii, to już nie kwestia wiary, lecz poczucia graniczącego z pewnością. I nawet pragmatycznego spojrzenia na zycie. Bo po prostu bez sakramentu nie da się w małżeństwie wytrwać.Bastian pisze:Pewnie tak, ale o ile się w niego wierzy.
Nie. Nie wolno związku rozkładać na składniki. Związek jest całokształtem relacji dwóch osób. Jeżeli jest seks, to jest on też składnikiem związku. Bo jeślibyśmy założyli, że jest czymś "obok", to dopiero wtedy otwieramy drzwi zdradzie. Choćby mentalnej.Jarek pisze:Nie seks jest "testerem" autentyczności miłości! Przeciwnie, przedwczesne rozpoczecie współżycia (czyli przed ślubem lub przynajmniej do powstania jakiejś więzi) może wręcz zniszczyć związek przenoszac uwage i troskę ludzi z budowania związku na branie doznań. Ludzie jakby zaczynali zyć na kredyt nie mając nic na koncie...
Trudno. Nie będzie miał... Ale nie podoba mi się, że od razu - a priori zakładasz, że nie wytrwam, że mój ewentualny związek będzie niepełny... Nie zgadzam się z takim wartościowaniem jednych ludzi przez drugich.Jarek pisze:Podobnie jak sakrament małżeństwa bez modlitwy, niedzielnej eucharystii za to np. ze stosowaniem prezerwatyw. Wtedy faktycznie nie ma "tej mocy".
A ja odpowiem. Ta mniej dojrzała.Fikander pisze:Brak podstaw do odpowiedzi na zadane pytanie.Jarek pisze:Pytanie: która osoba stanie w obliczu większej pokusy i której osobie będzia łatwiej zaufać, że Cie nie zdradzi? Tej, która poza Tobą nikogo nie miała czy tej, która miała inne doświadczenia seksualne?
O widzę, że i Ty to napisałeś.Jarek pisze:Jest para zakochanych ludzi, znają się 2 miesiące, emocje ich rozpalają, czują, że nie moga bez siebie zyć. Zaczynają współżyć, to ich naprawdę ekscytuje. Przyjemność zmysłowa szybko wybija sie na najwazniejsze miejsce, bo oni nie stworzyli miedzy soba jeszcze trwałej więzi. Gdy seks przestaje byc tak ekscytujący, co jeszcze ich ze soba trzyma? Lub przeciwnie, pierwsze doświadczenia seksualne są totalną klapą, wtedy od razu związek się kończy.
Kontrprzykład. Dwoje ludzi zachowało czystość przedmałżeńską. W czasie narzeczeństwa starali się stworzyć więż przyjaźni, poznawali się, przeżywali rózne trudności, uczyli się je przezwyciężać. W koncu się pobrali. Teraz mają naprawdę czas i zaufanie do siebie, by stopniowo poznawać siebie nawzajem, swoje upodobania, pragnienia, i tak dalej... Nawet klapa w łóżku nie będzie tragedią. Ich związek ma solidny fundament. Mają czas, by się dopasować.
jednakże nei mozesz seksu oddzielać od uczucia. Seks smakuje najlepiej wespół z uczuciem jakim darzy sie druga osobę. Co wiecej jest ważną , lecz nei najważniejsza składową związku. Nieudany seks zawsze wpływa na zwiazek: budzi frustracje, i dopiero wtedy mamy otwarcie drzwi ku zdradzie.Jarek pisze:Nie seks jest "testerem" autentyczności miłości! Przeciwnie, przedwczesne rozpoczecie współżycia (czyli przed ślubem lub przynajmniej do powstania jakiejś więzi) może wręcz zniszczyć związek przenoszac uwage i troskę ludzi z budowania związku na branie doznań. Ludzie jakby zaczynali zyć na kredyt nie mając nic na koncie...
Ale czepnąłbym się jednak i tej myśli. Seks bardzo zbliża ludzi. I raczej skłaniałbym sie ku tezie, że przedwczesny seks może za szybko zbliżyć dwie osoby zbyt różne emocjonalnie. Przenosząc nacisk z wartości emocjonalnych na wartości fizyczne. W rezultacie łatwiej o pary niedobrane. IMHO to po prostu trudniesza droga budowania więzi (ale rodzi się pytanie czy na pewno to tak dziala w przypadku wszystkich ludzi ). A juz zdecydowanie protestuję przeciwko tezie, że w ten powstanie udanych związkow pomimo szybkiego seksu jest niemożliwe.Jarek pisze:Jest para zakochanych ludzi, znają się 2 miesiące, emocje ich rozpalają, czują, że nie moga bez siebie zyć. Zaczynają współżyć, to ich naprawdę ekscytuje. Przyjemność zmysłowa szybko wybija sie na najwazniejsze miejsce, bo oni nie stworzyli miedzy soba jeszcze trwałej więzi. Gdy seks przestaje byc tak ekscytujący, co jeszcze ich ze soba trzyma? Lub przeciwnie, pierwsze doświadczenia seksualne są totalną klapą, wtedy od razu związek się kończy.
Ty bys się, kurde, na to piwo wreszcie umowił, zamiast się odgrażać. Juz ze 2 miesiące Cię wyciągnąć nigdzie nie możnaJarek pisze:Ale to już na rozmowę przy piwie a nie na Wawkomie. Pereł przed forumowe trolle(wieprze?) rzucać nie warto. Bynajmniej nie mam na myśli przedmówców.
Dokładnie!Fikander pisze:Brak podstaw do odpowiedzi na zadane pytanie.Jarek pisze:Pytanie: która osoba stanie w obliczu większej pokusy i której osobie będzia łatwiej zaufać, że Cie nie zdradzi? Tej, która poza Tobą nikogo nie miała czy tej, która miała inne doświadczenia seksualne?
Rozumiem, ze piszesz to jako praktyk (jak mawial Lech Walesa). Czlowiek majacy za soba juz staz malzenski? Bo ja jakos po slubie nie zauwazylem wielkich zmian oprocz obraczki na palcu i wprowadzenia zony do swojego mieszkania.Jarek pisze:Instytucja małżeństwa daje wielu ludziom pewien psychologiczny komfort. A także akcentuje, że zaczął sie nowy etap w zyciu. Zacząć sypiać z kimś, to nie jest jeszcze nowy etap w zyciu. Mówić na kogoś mąż/żona - owszem..
Jakos nie zauwazylem uswiecenia mojego lozka w domu. Mowiac szczerze robimy tam rzeczy, ktore ze swietoscia nie maja zbyt wiele wspolnego.Jarek pisze:Sakrament małżeństwa to coś o wiele głębszego. Asystencja Boga we wszystkich dziedzinach wspólnego życia, uświęcenie najzwyklejszych prozaicznych czynności, możliwość spotkania z Bogiem we współżyciu małżeńskim. Małżeńskie łoże, które staje się ołtarzem i miejscem świętym.
Przy piwie nie rozmawia sie o rzeczach wielkich.Jarek pisze:To wszystko zbyt piękne, by opisać w kilku zdaniach. I też raczej na rozmowe przy piwie.
Zycie na 'kocia lape' jest takim samym zyciem jak i inne. Jesli ludzie nie chca wziac slubu to tylko i wylacznie ich decyzja. Poza tym kosciol nie potepia ludzi zyjacych w zwiazkach niesakramentalnych.Jarek pisze:Nie warto życ "na kocią łapę", bo sama świecka instytucja małżeństwa wprowadza nową jakość. A sakrament małżeństwa przemienia dogłebnie całe życie.