Ateizm, wiara i tematyka kościelna...
Moderator: Szeregowy_Równoległy
To jest poprostu uogólnianie... Tak jak nie każdy, kto jest metalem jest i satanistą (czy ateistą), tak nie każdy, kto chodzi w dresie jest chuliganem. To są tylko stereotypy. A swoją drogą wolę spotkać się z chłopakami w glanach i skórach, niż z ostrzyżonymi na łyso dresiarzami...
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
Nie o to mi chodziło. Mam na myśli, że tzw. metale nie zajmują się krojeniem, a od dresiarzy parę razy dostałem, bo byłem w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie... Ale nie uogólniam, że każdy, kto ubiera się po dresiarsku jest taki sam... W każdym środowisku znajdzie się element patologiczny...
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
żeby nie było...to nigdy w miejscach publicznych nie pokazałem się w dresie a mimo to uważam,że ''metale'' to najgorszy typ subkulturyBusmann pisze:Nie o to mi chodziło. Mam na myśli, że tzw. metale nie zajmują się krojeniem, a od dresiarzy parę razy dostałem, bo byłem w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie... Ale nie uogólniam, że każdy, kto ubiera się po dresiarsku jest taki sam... W każdym środowisku znajdzie się element patologiczny...
- Paweł_K
- Taki ligowy Bełchatów
- Posty: 5299
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
- Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
- Kontakt:
Zdziwiłbyś się, nie noszę glanów po kolana ani długich włosów, nie słucham muzyki metalowej bo mi się zwyczajnie nie podoba, nie czuję się metalem. Nie znoszę także fasadowej religijności...Santos pisze:z twojego postu wnioskuje,że poprostu czujesz się ''metalem'' i każdy kto tępi ''zmetalowiałych ateistów'' jest dla ciebie wrogiem ale dobrze,że chociaż wiesz,jakie jest moje nastawienie do metali w glanach po kolana
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon
Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...
I'll see you on the dark side of the moon
Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...
W glanach po kolana chodzą nie tylko metale...Santos pisze: chociaż wiesz,jakie jest moje nastawienie do metali w glanach po kolana
http://en.wikipedia.org/wiki/Punk_fashion
http://en.wikipedia.org/wiki/Nazi-Skinhead ale to jeszcze nic;)
http://en.wikipedia.org/wiki/Punk-Skinhead
http://en.wikipedia.org/wiki/Gay_skinhead
Skoro już przy wiki i religii jesteśmy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%8 ... _Spaghetti
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%8 ... _Spaghetti
A mnie zastanawia cel tego wątku. Religia jest, moim zdaniem, prywatną sprawą każdego człowieka, dlatego niezależnie od tego, czy jest wierzący czy nie, nie powinien z tym afiszować się publicznie. Jeśli chodzi do kościoła, to nie powinien robić tego na pokaz - po to, żeby wszyscy go widzieli, tylko po to, aby rzeczywiście się modlić. Jeśli ktoś jest niewierzący, to też nie musi na każdym kroku tego podkreślać, żeby pokazać, jak bardzo nie podoba mu się dana religia. Jak widać, takie podziały niepotrzebnie prowadzą do konfliktów. A porządnym człowiekiem można być niezależnie od wyznawanej wiary lub bycia ateistą.
-
- Posty: 1443
- Rejestracja: 31 mar 2008, 17:51
- Lokalizacja: z bažin
- Kontakt:
Hmmmmm.... A jak ktoś nie jest porządnym człowiekiem? Nosi niejedno na sumieniu. To ma przerąbane, tak?MZ pisze:A porządnym człowiekiem można być niezależnie od wyznawanej wiary lub bycia ateistą.
Na całe szczęście chrześcijaństwo jest drogą dla grzeszników.
MZ pisze:Jeśli ktoś jest niewierzący, to też nie musi na każdym kroku tego podkreślać, żeby pokazać, jak bardzo nie podoba mu się dana religia.
Tm pisze:o bardzo mądre słowa
z wyznawana religią należy się afiszować w takim sensie, że trzeba pokazywać swoim zachowaniem wierność jej zasadom i wartościom
Stanowczo nie mogę się z Wami zgodzić. Myślę, że nasz punkt widzenia wynika z faktu, że wychowaliśmy się w katolickiej Polsce, gdzie każdy czy to wierzący czy niewierzący zetknął się z chrześcijaństwem. I nawet jeśli ktoś do kościoła nie chodzi, nie praktykuje, czy wręcz deklaruje się jako ateista czy agnostyk, to i tak w jakimś stopniu z tego chrześcijaństwa czerpie. Ot choćby dlatego, że u nas tak powszechnie szanuje się wartości rodzinne. Wciąż. To kwestia zasadnicza. Druga sprawa to to, że w Polsce człowiek może chrześcijaństwo wybrać dla siebie jako drogę życia lub odrzucić ją. Wielu ludzi chodzi do kościoła, są księża, są świeccy, stosunkowo nietrudno jest znaleźć kogoś, kto podzieliłby się swoim doświadczeniem wiary, działania Boga w swoim życiu. Wielu z Was uznaje to za czczą gadaninę i to jest Wasza decyzja i wybór, ale ten wybór mieliście. A wielu ludzi nie miało.Hieronim pisze:A mi nie przeszkadza to, w co wierza moi znajomi. A sa wsrod nich przedstawiciele naprawde wielu religii... Po prostu nie ingeruje w ich wiare, a oni odwdzieczaja mi sie tym samym.
Jestem przekonany, że w wielu krajach sytuacja jest zupełnie inna. Na Zachodzie kościół jest w głębokim kryzysie, co wynika po części z dobrobytu (człowiek opływający we wszystkie dobra materialne łatwo odwraca się od Boga), po części z wyznawanej od wieków antropocentrycznej filozofii (tu by trzeba sięgnąć do oświecenia, może nawet do odrodzenia) która stoi w zupełnej opozycji do chrześcijaństwa i prowadzi do stopniowej sekularyzacji. Wschód z kolei ucierpiał bardzo przez komunizm i ostre prześladowania kościoła, który był dodatkowo w szczególnie trudnej sytuacji, bo nie miał oparcia w Rzymie (kościół prawosławny oraz kościoły protestanckie zawsze trudniej opierały się naciskom władzy). W rezultacie ludzie żyjący w tych krajach często przez całe życie nie mają od kogo usłyszeć o Bogu, by zdecydować, czy chcą tę wiarę przyjąć. Do tego zmierzam, że nie można, a przynajmniej chrześcijanie nie mogą uznawać swojej wiary za prywatną sprawę. Przeciwnie, powinni dawać jej świadectwo. Ewengelizowanie jest dla ludzi głupstwem, ale jeśli dzięki temu ktoś odnajdzie droge do Boga i zmieni swoje życie, to warto.
Nawiasem mówiąc kiedyś z pewnego źródła dowiedziałem się, że samobójstwa są jedną z głównych przyczyn zgonów w krajach rozwiniętych. Jak siedzieć cicho i spokojnie, jeśli ktoś (np. kolega z pracy, sąsiad, itp.) może stracił smak życia i nie widzi jego dalszego sensu a ja doświadczyłem działania Boga i widzę, że moje życie i nawet cierpienia, jakie są z nim związane ten sens mają? Jak się nie podzielić doświadczeniem wiary? Jeśli ja dostałem "lekarstwo", czemu mam milczeć i nie podzielić się nim z drugim człowiekiem, który bardzo cierpi. Nie chodzi mi tu ani o moralizowanie, ani o jakąś nachalną propagandę (coś na kształt telewizyjnych kaznodziejów z USA). Uważam jednak, że wiara prywatną sprawą nie jest. "Darmo dostaliście, darmo dawajcie".
Spokojnie - to juz nie jest katolicki kraj.Jarek pisze:Stanowczo nie mogę się z Wami zgodzić. Myślę, że nasz punkt widzenia wynika z faktu, że wychowaliśmy się w katolickiej Polsce,
To jest juz bardziej adekwatne do otaczajacego nas swiata.Jarek pisze:gdzie każdy czy to wierzący czy niewierzący zetknął się z chrześcijaństwem.
Oczywiscie. Tak samo jak z wiary zydowskiej i muzulmanskiej. Chrzescijanie nie sa pepkiem swiata.Jarek pisze:I nawet jeśli ktoś do kościoła nie chodzi, nie praktykuje, czy wręcz deklaruje się jako ateista czy agnostyk, to i tak w jakimś stopniu z tego chrześcijaństwa czerpie.
W tych co chodza? Niekoniecznie - wielu chodzi z innych pobudek, niz dzielenie sie doswiadczeniem wiary.Jarek pisze:Wielu ludzi chodzi do kościoła, są księża, są świeccy, stosunkowo nietrudno jest znaleźć kogoś, kto podzieliłby się swoim doświadczeniem wiary, działania Boga w swoim życiu.
Ten problem wystepuje tez tutaj i ten kryzys dotyczy i Polski, co bardzo wyraznie widac juz od kilku lat.Jarek pisze:Jestem przekonany, że w wielu krajach sytuacja jest zupełnie inna. Na Zachodzie kościół jest w głębokim kryzysie, co wynika po części z dobrobytu
Zartujesz??? Cerkiew autokefaliczna rosyjska miala sie bardzo dobrze.Jarek pisze:Wschód z kolei ucierpiał bardzo przez komunizm i ostre prześladowania kościoła
Aczkolwiek nie jest to powod do prob prozelityzmu w tych panstwach.Jarek pisze:W rezultacie ludzie żyjący w tych krajach często przez całe życie nie mają od kogo usłyszeć o Bogu, by zdecydować, czy chcą tę wiarę przyjąć.
Niestety nie masz racji, to jest prywatna sprawa. Natomiast dawanie swiadectwa nie stoi tu w zadnym konflikcie z tym podejsciem.Jarek pisze:Do tego zmierzam, że nie można, a przynajmniej chrześcijanie nie mogą uznawać swojej wiary za prywatną sprawę.
Robia to swiadkowie Jehowy - maja w Polsce duze sukcesy w przejmowaniu katolikow. Jak myslisz czemu?Jarek pisze:Ewengelizowanie jest dla ludzi głupstwem, ale jeśli dzięki temu ktoś odnajdzie droge do Boga i zmieni swoje życie, to warto.
Samobojstwo to sprawa skomplikowana. I w wiekszosci przypadkow nie dotyczy spraw wiary, tylko poblemow czlowieka natury zycia codziennego. Owszem - proba wyzwolenia wiary moze byc sukcesem w odwiedzeniu od samobojstwa.Jarek pisze:Nawiasem mówiąc kiedyś z pewnego źródła dowiedziałem się, że samobójstwa są jedną z głównych przyczyn zgonów w krajach rozwiniętych. Jak siedzieć cicho i spokojnie, jeśli ktoś (np. kolega z pracy, sąsiad, itp.) może stracił smak życia i nie widzi jego dalszego sensu a ja doświadczyłem działania Boga i widzę, że moje życie i nawet cierpienia, jakie są z nim związane ten sens mają?