Fikander pisze:Aby wsiąść do autobusu, muszę mieć pełną informację na temat jego trasy
Nie. Wystarczy informacja, że jedzie tam, gdzie ty potrzebujesz wysiąść, a dalej niech pruje do Ostrołęki.
Jeśli linie pokrywają się na większości trasy, to dla statystycznej większości nie ma różnicy, czy jadą "twoim" 167, czy 367.
I tu sprawa kluczowa: zakładasz, że pasażer musi znać trasę 367, by do niego wsiadł, skojarzenie ze 167 mu nie wystarcza. A trasy samego 167 nie musi znać, sam numer mu wystarczy?
Podstawą naszego niezrozumienia jest to, że mówimy o dwóch różnych sytuacjach: ty o kliencie po raz pierwszy widzącym dany numer, ja o kliencie korzystającym z tych linii. Uważam, że pasażer tak samo musi się za pierwszym razem zapoznać z trasą zarówno 167, jak i 367, natomiast łatwiej na przystanku wyłowi tę drugą, niż jakieś 312. Po drugie: łatwiej mu będzie
pamiętać, że prócz 167 pasuje mu 367, niż 312, nawet gdy już będzie znał wszystkie trasy tych linii. Przeciętni ludzie kojarzą trasy i numery znacznie gorzej, niż my, zwróć na to uwagę.
BTW: "rodziny" linii skutecznie funkcjonują także np. w Budapeszcie.
[ Dodano: 2007-09-12, 14:42 ]
Gacek pisze:Przecież rodzina linii dajmy na to 159 i 459,359 (była taka) kojarzyłą sie pasazerowi z tym ze linia ma taka samą trasę. A nie miała.
No a dlaczego nie miała? 159 i 459 akurat tworzyły rodzinę, zaś 359 było numerem nadanym od czapy, nie zaś w ramach systemu "rodzin" - nie może więc tegoż systemu "kompromitować".