Pytanie w związku z pracą magisterską

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
MeWa
Cukiereczek
Posty: 25176
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy

Post autor: MeWa » 10 cze 2012, 23:46

Miłość od pierwszego wejrzenia - od pierwszego przejazdu w życiu metrem w Londynie.
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"

[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]

Awatar użytkownika
MZ
Słońce Radomia
Posty: 8620
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:25
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Post autor: MZ » 11 cze 2012, 0:14

bepe pisze:Pacholęciem będąc, organizowałem wraz z kolegą komunikację miejską wokół bloku, którą obsługiwaliśmy rowerami.
:arrow: O widzisz, przypomniałeś mi, że w tego typu "lokalną komunikację" to i ja się kiedyś bawiłem :).

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36646
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 11 cze 2012, 0:19

stront pisze:Zabawa wyglądała tak, że w jednym pełnym ruchu każdy "tramwaj" musiał zostać przesunięty o jeden przystanek. Kończyło się zawsze zatorami, bo pokój nie był wystarczająco duży :)
My się chyba razem wychowywaliśmy :lol:

U mnie to były klocki, a karteczki z numerami były przylepione na plastelinę ;) I nie cały pokój, tylko duży tapczan z fajną narzutą, na której można było palcem rysować torowiska :]
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
Piotrek_2274
Posty: 667
Rejestracja: 15 sty 2006, 21:46
Lokalizacja: Nowe Górce

Post autor: Piotrek_2274 » 11 cze 2012, 0:31

Ja budowałem miasteczko na łóżku z różnych pudełek albo z kaset magnetofonowych (było ich wystarczająco dużo aby stworzyć całe "osiedla" ;) ) i prowadziłem ulicami linie autobusowe. Przystanki były papierowe z numerami linii, mapki także się rysowało. Niestety nigdy nie miałem wystarczającej ilości modeli autobusów do zabawy, przez co za autobusy robiły też wszelkie dostawczaki, samochody strażackie i ciężarówki ;)
W najbardziej rozbudowanej wersji wprowadziłem nawet tramwaje, były to pasażerskie wagoniki z kolejki Piko i trolejbusy (autobus z doczepioną plasteliną jedną wykałaczką na dachu, była też sieć trakcyjna z nitki i słupy z klocków lego :D )

Awatar użytkownika
Wolfchen
(Busmann)
Posty: 14787
Rejestracja: 16 kwie 2006, 9:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Wolfchen » 11 cze 2012, 0:44

Ja mazakiem numerowałem takie duże klocki i jeździłem nimi wg rozkładu MPK Radom, takiego starego, książeczkowego :D

Jak byłem starszy, to projektowałem komunikację dla mieszkania, a autobusy robiłem z bloku technicznego (tu już okolice wczesnego gimnazjum) ;)
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43

bepe
Posty: 3516
Rejestracja: 04 wrz 2010, 15:33
Lokalizacja: Gocław

Post autor: bepe » 11 cze 2012, 1:07

Ja za to jeździłem po mieszkaniu całym swoim jestestwem, a za kierownicę robiła płyta gramofonowa :D

A jaka była radość, jak młodsi braciszkowie dostali taki samochodzik (coś w takim stylu: http://www.sklepbobas.pl/gfx/products/1121_0_0.jpg ), na który się siadało i się jeździło... ;)

Może warto by ten temat przerzucić do "Kącika hobbysty" i zatytułować jakoś bardziej odpowiednio? ;)

Awatar użytkownika
29 Ikarusów
Posty: 182
Rejestracja: 02 paź 2010, 12:18
Lokalizacja: inąd

Post autor: 29 Ikarusów » 11 cze 2012, 9:51

No to chyba mamy Wątek Roku!
A tego jeszcze w nim chyba nie było (wymówka: byłem PRZECIEŻ dzieckiem...)
1. Zamiana (w wyobraźni ofkorz) mojego wigry 3 na pr110 a okolicy w promieniu 1 km na wymyślone miasto... Linie po chodnikach (które wyobrażały ulice), pętle (świetnie do tego nadawały się wjazdy na posesje). Ciągle aktualizowane "plany sieci" (mam tego całą teczkę :D ) Jeżeli real piesi zbyt długo przyglądali się mojemu zatrzymywaniu na przystankach... no cóż... udawałem, że coś poprawiam przy rowerze. Aha, za zajezdnie służyły osiedlowe garaże dla puszek :) No i na kierownicy składaka była wykonana z tekturki ramka pod numery linii (z trzech stron zagięta), które się wymieniało; "zjazd do zajezdni" i "wyjazd na linię" tez oczywiście było)

edit (a jednak już było!):
bepe pisze:U mnie się zaczęło jakoś od tego, ze zawsze lubiłem autobusy o pociągi (tramwajów w moim mieście nigdy nie widziano). Pacholęciem będąc, organizowałem wraz z kolegą komunikację miejską wokół bloku (a potem w wersji advanced wokół trzech bloków :D ), którą obsługiwaliśmy rowerami.
2. Plastikowe kółko pod gorące garnki służyło za kierownicę i jazda: 2 linie po ścieżkach ogrodu (z pętlami!) 8-(
3. Kilka drobnych zestawów LEGO... Natychmiast po ułożeniu pierwotnego dzieła klocki przechodziły do działu części zamiennych autobusów, między innymi IK280 (za drzwi posłużyły okiennice od domku... inaczej się nie dało - ale na przystankach musiała się przecież dokonać wymiana pasażerów; przegub zrobiony z kilku kawałków cienkich gumek od majtek - bardzo ładnie sekcja B zachodziła na zakrętach! :shock: ) Za PR110 służył zupełnie niepodobny model majorette francuskiego wycieczkowca (z odkrytym tylnym pomostem... ale jak się nie ma, co się lubi... :grin:)
4. Rysowanie planów wymyślonych miast i pokrywanie siatki ulic liniami autobusowymi (nieb.) i tramwajowymi (czer.). Połowa teczki to właśnie takie plany...

I to co już chyba się powtórzy lub coś Wam przypomina:
5. Nauka cyferek z tabliczek linii autobusowych (podziękowania dla Babci...)
6. Szkoła podstawowa z powodu zainteresowań artystycznych poza moim rejonem - codzienny dojazd KM - znałem wszystkie numery taborowe, zmiany, nowości, przemalowania itd.
7. Zbieranie planów miast - nie jest to jakaś duża kolekcja, ale głównym celem ZAWSZE było poznanie siatki KM w obcym mieście.

:dance: :dance: :dance: :dance: :dance:

Awatar użytkownika
a/p TALENT
Posty: 1715
Rejestracja: 31 sie 2007, 19:06
Lokalizacja: Flughafen Bemowo

Post autor: a/p TALENT » 11 cze 2012, 10:15

U mnie zainteresowania szeroko pojętą tematyką komunikacyjną to obciążenie genetyczne - szczególnie związane z niezwykle barwnymi związkami z komunikacją wszelaką mojego Ojca. Żałuję, że nie zdołał na piśmie utrwalić swoich fascynujących komunikacyjnych wspomnień. Poczas podróży w delegacjach i nie tylko zaliczył chyba 95% szlaków kolejowych w powojennej Polsce, również nieźle napodróżował się koleją przed i w czasie wojny.
Reszta rodziny oraz rozliczni znajomi związani z komunikacją też wpłynęli na moje zainteresowania. Zwłaszcza ci fantastyczni przedwojenni fachowcy - kolejarze, tzw. personel latający i naziemny lotniczy, tramwajarze, a także szoferacy czyli kierykarze ( kieryka to dawna starowarszawska nazwa kierownicy samochodowej). Drobny, a pamiętny szczegół z dzieciństwa. Rok 1962 - wakacje - Mierzeja Wiślana - jak to nad naszym morzem niepogoda i mży deszcz. W wiosce Kąty Rybackie zero atrakcji / oprócz jedynej knajpy U Bartka/ podczas takiej aury. Ojciec zadyrygował nudzącemu się towarzystwu wyprawę szlakiem zdemontowanego torowiska po kolejce waskotorowej na Mierzei Wiślanej. To była niezapomniana moja WYPRAWA, zwłaszcza że teren był wtedy mało odwiedzany, gęsto naszpikowany pozostałościami po II w.ś.
Wracając do teraźniejszości internet sprawił, że na nowo mogłem skonfrontować swoje zainteresowania z szerokim dostępem do wielu źródeł informacji. Zwłaszcza wawkom , niezastąpiony przegubowiec, strona KMKM jak i szereg branżowych i miłośniczych stron interntowych to było dla mnie odkrycie. Tutaj należy - co zwykle czynię przy różnych okazjach - skomplementować ekipę "miłych młodych ludzi"- "psujadminów" za zachowanie porządku na wawkomowym podwórku!

Wracając do wątku z 1962 r. Ciekawa była podróż z W-wy do Kątów Rybackich. Oczywiście ułożona przez Ojca trasa była "nadmiernie urozmaicona". Jeśli dobrze pamiętam to
pociągi relacji W-wa Gd-Działdowo, Działdowo-Iława, Iława-Kałdowo, Kałdowo Wąsk.-Nowy Dwór Wąsk., Nowy Dwór Wąsk.-Sztutowo. Dalej do Kątów okazyjnie furmanką. Działdowo i Iława to przesiadki z uwagi na Ojca znajomych stacyjnych i nie tylko.
ZUS fundatorem emigracji

Awatar użytkownika
MZ
Słońce Radomia
Posty: 8620
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:25
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Post autor: MZ » 11 cze 2012, 19:51

Bastian pisze:Karteczki z numerami były przylepione na plastelinę.
Piotrek_2274 pisze:Nigdy nie miałem wystarczającej ilości modeli autobusów do zabawy, przez co za autobusy robiły też wszelkie dostawczaki, samochody strażackie i ciężarówki.
:arrow: Im dłużej czytam ten wątek, tym coraz więcej przypominam sobie podobnych rzeczy. Ja przy pomocy plasteliny przyklejałem znaki drogowe przy moich "drogach" w mieszkaniu. Znaki były powycinane z jakichś książeczek na temat bezpieczeństwa ruchu i przymocowywane plasteliną do nóg krzeseł, stołów itp. (zależy, co stało obok takiej wyimaginowanej drogi). Nieco lepsze drogi (również z oznakowaniem poziomym) i pętlę autobusową miałem za to na balkonie. Wymalowałem to na posadzce ołówkiem. A z powodu braku zabawkowego autobusu przegubowego, jeździłem tam zabawką ciągnika siodłowego z naczepą, dzięki czemu mogłem testować różne warianty manewrowania. Hah, beztroskie dzieciństwo...

esbek
Posty: 582
Rejestracja: 19 gru 2010, 16:50
Kontakt:

Post autor: esbek » 11 cze 2012, 20:40

Jak się urodziłem, to przez pierwsze siedem lat mieszkałem na Powązkowskiej i za oknami przejeżdżała co parę minut 22-ka do Cmentarza Powązkowskiego. Największa atrakcją był pierwszy listopad, bo na ulicy pojawiało się mnóstwo innych linii tramwajowych.
http://www.youtube.com/user/esbek2
Filmy "tramwajowe" i nie tylko.
http://www.film.tramwaje.eu
Linki do filmów tramwajowych sortowane w/g krajów i miast

reserved
Posty: 14615
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 11 cze 2012, 21:07

Ja z kolei do końca czasów przedszkolnych mieszkałem przy ul. Smoczej. Okno miałem właśnie na ulicę Smoczą i uwielbiałem siadać na parapecie i wypatrywać linię 157. Pamiętam, że się strasznie podniecałem jak podjeżdżał gniot, bo to była oznaka luksusu. :-D Wychodziłem także na przystanek i spisywałem rozkład.
Teraz mieszkam na Szczęśliwicach dlatego ta linię darzę moim sentymentem i przez wiele lat wiernie mi służyła jako zarówno dojazd ze starego do nowego mieszkania, jak i w relacjach na Ochocie. Teraz na Nowolipkach nie bywam a rolę 157 w większości na Ochocie przejęło 128.

Jeszcze z linii sentymentalnych to pamiętam 107. :-) Co tydzień babcia ode mnie wyjeżdżała i dojeżdżała pod hotel Forum i pamiętam, że zawsze czekała dłuuuugo na ten autobus bo jeździł co 30-40 min. Często ją odprowadzałem na przystanek i wyczekiwałem na ten autobus.

Tak się zastanawiam... rejony Smoczej, Anielewicza i Nowolipek to chyba jedne z nielicznych rejonów, gdzie od lat się praktycznie komunikacja nie zmieniła. Zmieniły się tylko częstotliwości i tabor.

Awatar użytkownika
Paweł_K
Taki ligowy Bełchatów
Posty: 5298
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
Kontakt:

Post autor: Paweł_K » 11 cze 2012, 22:02

U mnie to chyba wzięło się od ojca ;) Pracował na R-8, mieszkaliśmy bardzo blisko Wysockiego, więc niejednokrotnie mama przyprowadzała mnie na obecny przystanek Bazyliańska, zwykle gdy ojciec jeździł na 176 i tak robiłem z nim 1,5 - 2 kółka. Pamiętam że bardzo lubiłem bawić się drzwiami ;) Potem doszły zabawy (ach ta dziecięca wyobraźnia) przy oknie - widok mieliśmy na pętlę na Annopolu, więc często siadałem przy oknie, które miało taki metalowy ogranicznik otwierania, na tym ograniczniku przyczepiałem sobie spinacze do bielizny i to udawało przełączniki na pulpicie w 13N :D
Potem jeszcze malowałem wyimaginowane plany miast w zeszytach, planowałem przebiegi linii, a na koniec wypisywałem wszystkie trasy tychże autobusów (nazwy ulic też wymyślałem) :)
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon

Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...

Awatar użytkownika
Bon Jovi
Posty: 753
Rejestracja: 25 maja 2010, 18:05
Lokalizacja: Warszawa - Srodmiescie

Post autor: Bon Jovi » 12 cze 2012, 3:04

U mnie jak z Babcią i Mamą na spacery chodziliśmy do ogrody Saskiego z dzisiejszej Al. Solidarności (dawniej Al. Świerczewskiego). Fascynowały mnie wtedy linie i autobusowe i tramwajowe przejeżdżające przez Pl. Bankowy (Pl. Dzierżyńskiego) i Al. Solidarności, także przejazdy tramwajów przy ogrodzie Saskim obok dawnej kasy MZK na przewiwko kina "OKO(A)". Jak dopadłem plan miasta, to porównywałem czy sie zgadzają trasy z tymi na mapie zaznaczonymi. Każdą po kolei. Każde kolejne wydanie porównywalem z poprzednim. Też przez jakiś czas kupowałem plany innych miast i w taki sposób poznawałem inne układy komunikacyjne. Mój Wuj, posiada plany ksiązkowe i mapy komunikacyjne z przed wojny a także powojenne w bardzo dobrym stanie. Także nad nimi slęczałem dnie i noce. Kiedyś mnie zabrał do (chyba to była Chomiczówka) prywatnej kolekcji starych map. To dopiero było dla mnie przeżycie. Rowerem także jeżdziłem po parku. A moje przytanki to były ławki. Podjeżdżałem i się zatrzymywałem, po zabraniu wirtualnych pasażerów ruszałem dalej do nastepnęj ławki. Czasem robiłem objazdy. Ach te młode lata. W szkole układałem na lekcji zeszyty, takie niskie bloki i długopisami jeżdziłem między nimi. Czasem w zeszycie, wymyśałem sobie nowe trasy i drogi, rysowałem budynki. Takie moje nie istniejące miasto. Wycieczki po róznych zakątkach miasta robiełem wsiadając na jednej pęteli do linii i jadąc do końca. Chodząc do kolejówki przy ul. Szczęśliwickiej, zawsze siaedząc przy oknie, spisywałem linie jadące ulica Bitwy Warszawskiej i Szczęśliwicką, oraz nuery taborowe a także typ autobusu. Czekałem zawsze niecierpliwie na 173 i 373. Fascynowała mnie jazda autobusem ulicą Słupecką i Sękocińską. Także jazda ulicą Podwale i cała pętla autobusowa na ulicy Długiej. Do dziś czasem tak mam że robie sobie wycieczke jakąs linią z jednego krańca na drugi, jeśli mi czas na to pozwala.
"Livin' On A Prayer"
----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
----------
Linie blisko mojego domu.
M2, 106, 162, N14, N16, N64.

Awatar użytkownika
Pagan
Posty: 357
Rejestracja: 31 maja 2010, 22:39
Lokalizacja: Bródno

Post autor: Pagan » 13 cze 2012, 15:07

Czytając Wasze słowa przypomniało mi się jak rysowałem kredą przystanki na chodniku z oznaczeniami linii jakie koło mnie kursowały :) Potem kursowałem pomiędzy nimi rowerem :)
Zaś w domu miałem ten luksus, że miałem dywan we wzór ulicy.
Oj... stare czasy :)
.: !Perkunu Yra Dang! :.
Obrazek

ODPOWIEDZ