KwZ pisze:Nie jestem przekonany, żeby odległości były głównym powodem braku popularności roweru.
Infrastruktura robi swoje ale podobnie jak samochód, rower też gdzieś trzeba zostawić. Veturilo jest tylko protezą, bo rower każdy powinien mieć jak samochód. A nie ma bo nie słuzy do jazdy po miescie tylko o jakieś urządzenie sportowo - turystyczne. Jeśli dodać do tego ze Polacy maa kiepską kondycje to nic dziwnego ze zasapie się na 5km i więcej na rower użytkowo nie wsiądzie. Tak samo jak to ze Polacy nie umieją się ubrać stosownie do pogody albo stosownie do miejsca pracy - wszędobylskie ciężkie garnitury dla człowieka który spędza 8h w swoim "boxie" nie mając kompletnie znaczenia jako wizytówka firmy. U nas ten rodzaj ubiór jest jak samochód, wylansowany przez co wszyscy "muszą" a niekoniecznie jest to wskazane.
KwZ pisze:2,5 m to przesada, oidp przepisy określają 2,8 minimum.
No dobrze niech i te 2,8 będzie, ale na wszystkich ulicach niżej klasy niż G. U nas wali się 3,5m i koniec. Nie ważne gdzie.
KwZ pisze: rzeczywiście to sposób na walkę z parkowaniem do pracy.
Trzeba by najpierw przysunąć ludzi do mieszkania bliżej miejsca pracy. Ktoś kto kupił domek pod Warszawą z kredytem na 30 lat za nic w świecie się już nie przeprowadzi mimo że dojazd zajmie mu 4h dziennie a koszty dojazdu dla 2 a nawet 3 osób pokryją koszty kredytu. No ale "mam ogródek i spokój". Amerykański sen po polsku z osiedlem w polu kapusty.
Problematyczne stałyby się za to parkingi np. w takim Aninie.
Ja to się dziwie ze Wawer w ogóle jest dzielnica Warszawy. Zabudowa rzadsza niż w Raszynie, koszty obsługi jeszcze większe (budowa infrastruktury wodociągowej, kanalizacyjnej, cieplnej [bo tak to trzeba gazową albo znosić smród z komina]) do komunikacji daleko jak na typowej wsi. Wiec czemu Wawer jest w Warszawie? zysków z tego powodów żadnych nie ma. Wystarczyło by go wyciąć jako niezależna jednostkę i zaraz powstało by tam coś w stylu Piaseczna, nowej Iwicznej, Michałowic czy czegoś w tym guście.
Nie, trzeba byłoby śledzić, kto jeździ po mieście
Z tego co mi wiadomo każdy samochód jest wyposażony w licznik kilometrów. Tak jak z OC by było, musisz mieć opłacone (czyt. ważne). W razie kontroli drogowej jeśli nie masz kwitu na pule kilometrów to mandacik. Możesz cwaniakować, kombinować ale ów mandat to równowartość 30 000km. Że haracz? A jakie inne opłaty z tytułu poruszania się samochodem po mieście ponosi użytkownik samochodu? Nawet jeśli ja poruszał bym się od siebie z wiochy do warszawy to wiekszosc kilometrów i tak zrobię po swojej wiosce każdego dnia. Pieniądze idą tam gdzie ktoś używa samochodu najwiecej. Oczywiście patologia mogła by być pt Piastów jeździ na Tarchomin ale równie dobrze można cwaniakowac kupując bilet na I strefę a jeździć z Raszyna z przystanku Młyn (1 przystanek przez zmianą stref).
Ale po co ten sam wygląd? Municypalizacja to przejęcie przez miasto? A po co?
Po to by ow taksówka była narzędziem a nie jakimś kolejnym samochodem oblepionym reklamą z niewielkim znaczkiem "taxi". Równie dobrze można zadać pytanie, po co maluje sie autobusy i tramwaje w podobne barwy? Dlatego ze jak podjedzie ci PKS Wieś na przystanek a podjedzie coś z MZA to wiesz ze w autobusie w malowaniu by ZTM masz określone zasady a PKS Wieś - różnie bywa i w sumie nie wiesz co to za stwór. Nieliczni wiedzą nieliczni korzystają. Tak samo z taksówkami, mam wrażenie ze udział taksówek w ogólnym ruchu samochodów i komunikacji miejskiej jest bardzo niski. W sumie nikt tego nie badał.
CO by dało przejęcie przez miasto? miast ogłasza przetarg na wykonywanie usług taksówkarskich. Stawia określone wymagania. Firmy które działają obecnie mogły by się zrzeszyć by wspólnie spełnić oczekiwania miasta. Zaczęła by się obniżka cen i brak szafowania "luskusem" podczas gdy jak ja potrzebowałem transportu z Targówka na Muranów to tylko same taksówki "na wypasie". Tak jak wspomniałeś ograniczenie liczby licencji spowodowało spadek cen - tak samo tu, ograniczenie liczby chętnych do tych co umieją się dogadać zadziało by podobnie.
udynku to przesada, ale tak kwartału? Dzielnicy??
Weź taki Targówek, niby parametry spełnione a jednak nadal potrzeby komunikacyjne sa wysokie. Bardziej bym to ograniczył do całości inwestycji. Czyli jak inwestor chce zbudować kilka budynków to musi podzielić ich funkcje by spełniały te parametry. Wykluczyło by to samotnych inwestorów stawiających wielkiego kloca na małym ternie a także prywatne domki jednorodzinne gdzieś na działce w sposób kompletnie oderwany od reszty. nikt nie mowi o osiedlach typu szeregówka na 26 budynków ale dajmy narzędzia. Ten co chce zbudować swój domek niech wykupi ten teren na zorganizowanym miejscu do inwestycji anie buduje się w "polu" Oczywiście działka jest droższa ale ma już wszystkie media i doprowadzone dojście do dziki. Taka nowa forma "zasadźcy".
Te domki w polu zawsze mnie raziły, bo przez to ani żadnych inwestycji zrobić nie można, otoczenie wygląda jak by mucha zostawiła swoje odchody. Bez składu ładu i jakiegokolwiek charakteru. Przecież tyle sie mówi o jakości przestrzeni w Polsce - dlaczego nie ma żadnego uregulowania. Kij z protestami, i tak będą protestować co by się nie zrobiło. Boimy sie protestów a z tymi trzeba radzić sobie. Najpierw przekonać nieprzekonanych, resztę - zignorować.
BJ pisze:Snujesz piękne, lecz nierealne wizje.
Co w tym nierealnego? W zwężeniu pasa drogi metoda kubła z farba, w likwidacji zatok autobusowych? To można zrobić "na już". Więcej w Warszawie się wydaje na oznakowanie dla samochodów i konserwacje sygnalizacji świetlnej niż na takie zmiany. Wprowadzenie priorytetów to fakt większa inwestycja ale mniejsza niż dajmy na to budowa Nowolazurowej. Tyle ze Nowolazurowa pomoże na Włochach i Ursusie a inwestycja w Priorytety - na sieci tramwajowej całego miasta.
Komunikację miejską w Warszawie mamy naprawdę na porządnym poziomie,
Jest zbyt droga. Tak gonimy Europę za jakością a płace jakby to ując nie rosną. Może i średnia krajowa rośnie ale rozwarstwienie płac jest już tak duże że nawet zakup biletu już czasami jest wyzwaniem. Ja w czasie swojego kryzysu biletowego chodziłem pieszo z kampusu Ochota na UW bo nie było mnie stać na 40 minutowy (do warszawy dojeżdżałem WKD)
BJ pisze:To wszystko zależy jednak od miejsca zamieszkania i relacji, w jakich odbywa się podróż.
Cięzko by ktoś kto mieszka na Ursynowie w okolicy metra jeździł do centrum samochodem.
Autobus Czerwon pisze:Przecież spora cześć wyborców pani prezydent to kierowcy samochodów, takie zakazy to byłby istny samobój.
Ja to się temu dziwię. Każdy tylko sie boi nie stracić stołka. A wprowadzeni właśnie jakiegoś niepopularnego przepisu jest konieczne. Podniesiono ceny biletów - czy liczba wyborców spadła? Nie, nadal jest utrzymana na tym samym poziomie bo raczej nikt nie zamienił komunikacji na samochód. Ale jeśłi to jest wyborcą z samochodem, bo on nie dostał po tyłku podwyżkami zaparkowanie. I tak można sie przerzucać. Postawmy na komunikacje zbiorową i przestańmy robić wszystkim dobrze. Popiszczą, popiszczą, a potem będzie trzeba w trymiga ogłaszać przetargi na obsługę autobusami lub natychmiastowy zakup tramwajów bo ludzie sie nie mieszczą. Nie pamiętam w którym mieście tak było ale radykalnie zaczęto "uprzykrzać" życie samochodom. I teraz przyniosło to bardzo wymierne korzyści.