Glonojad pisze:No właśnie co? Pytanie jest tendencyjne, więc nie ma sensu dyskusja nad nim. Pasażer jeździ kursami, a nie procentami. Właściwie zadane pytanie brzmi: jaką częstotliwość kursowania niskaczy da 230 pociągów (ca. 200-210 w ruchu)
Kiedy kursy z procentami się ze sobą wiążą - i nie chodzi już mi tu tyle o te niskie (bo z busów celowo wyłączyłem gniocidła) - co o komfortowy środek transportu. No ale OK - w sumie tutaj docelowo będzie już w miarę porównywalnie z busami. Wreszcie.
Glonojad pisze:Jest to efekt zdecydowanie zadowalający dla pasażera zwłaszcza, że swinga nie przepełnią dwa wózki dziecięce, w przeciwieństwie do autobusów.
Efekt zadowalający - true. Ale co do drugiej kwestii - to już zależy którego autobusu. Takie 82[0-3]x to i cztery nie przepełnią, a Swingi z rozkładanymi siedzeniami w rzeźni są pod tym względem akurat nienajtrafniejszym pomysłem jak na nasze warunki (i kulturę osobistą statystycznego pasażera, niestety).
Glonojad pisze:Porównywalność jest kwestią dyskusyjną co prawda, bo zachodnie miasta bez metra w większości wypadków uważają tramwaj za nieporównywalnie lepszy od autobusu, ale niech będzie, że nie mają inż. Galasa i dwóch drów B.
O, to to. Dokładnie tak. Warszawa też poradziłaby sobie z jedną li tylko linią metra, gdyby jeszcze ktoś piętro ponad ZTM nie mylił roli środków transportu.
Glonojad pisze:Sęk w tym, że koszt buspasa to nie jest koszt jego malowania. To także koszt budowy tego pasa jezdni, jego utrzymania i odtwarzania. A koszt jezdni zależy od jej wytrzymałości na przejazd pojazdów ciężkich - w śródmieściu są to niemal wyłącznie autobusy, ale nawet na takiej ul. Powstańców Śląskich kategoria jezdni wzrosła o jedną czy dwie, mimo, że nie jeździ ich tam aż tak dużo.
Ja wiem. Tylko w sumie się tak zastanawiam: jeśli po takich Alejach dotąd prawym pasem jeździły samochody i autobusy, a po wprowadzeniu buspasa przynajmniej w szczycie mogą tylko autobusy, to zużycie jezdni chyba jednak spadło, prawda? Wiadomo, że o mały współczynnik, ale jednak spadło. Więc koszty utrzymania też powinny jednak nieco się obniżyć (albo inaczej: rzadziej powinna zajść potrzeba konserwacji, napraw, etc).
Glonojad pisze:Argumentacja, że "przecież jezdnia już tam jest, wystarczy wytyczyć" może się broni finansowo (do czasu frezowanki), ale społeczno-ekonomicznie jest wirtualną kradzieżą, bo przenosi własność z jednego podsystemu do innego.
Wirtualna kradzież, podoba mi się to określenie
Chociaż jakby nad tym pomyśleć, to masz rację. Tylko w zasadzie jakikolwiek ruch w kwestii polityki transportowej jest taką kradzieżą - komuś lepiej, komuś gorzej, no nie? Niby inny typ wirtualności tej kradzieży, ale też występuje. Nawet śmiem twierdzić, że ma dalsze skutki, bo jaka by instytucja miejska nie odpowiadała bezpośrednio za ten pas, to i tak robi to na zlecenie mieszkańców/podatników i - koniec końców - za ich kasę.
Glonojad pisze:A jakby mnie ktoś przekonywał, że autobus "wcale tak nie niszczy nawierzchni", to zapraszam na trasę W-Z.
Ja tam przekonywać nie zamierzam
Ale to kolejna trudna kwestia pt. jak kształtować transport w mieście => na jaki ruch stawiamy. I na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć - bo zawsze są plusy i minusy.
[ Dodano: |30 Kwi 2011|, 2011 23:05 ]
Bastian pisze:drja pisze:Ten pas by w zupełności styknął od ONZ do Babki. Dalej to musiałby się chyba dopiero przy TŁ konczyć, a zysk z niego dla jedengo 174 znikomy.
Przynajmniej 174 jest i będzie. Tam, gdzie ty piszesz, prędzej czy później nie będzie ani 160, ani 510.
I to jest przykład skrajnej nieodpowiedzialności, jeśli miasto na jednej z głównych arterii świadomie funduje mieszkańcom ruską ruletkę komunikacyjną. I to w wydaniu dla hardcore'ów: wcisnę się dziś do tramwaju na śledzia czy nie przyjedzie nic w ogóle, bo awaria/wypadek. Aaaale co tam, niech nam Srategia długo żyje.
Bastian pisze:Przy poszerzeniu torowiska zaczyna brakować szerokości pasów jezdni.
Na JP2? Grozi to chyba tylko w okolicach Stawek. Reszta powinna dać się zrealizować w istniejącym pasie.