Bilety, kontrole, taryfa

Moderator: JacekM

bepe
Posty: 3516
Rejestracja: 04 wrz 2010, 15:33
Lokalizacja: Gocław

Post autor: bepe » 12 paź 2010, 20:48

Fałsz intelektualny - powiadasz? Ja bym jednak próbował iść w stronę oszustwa. Wydaje mi się to lepszą kwalifikacją dla tego rodzaju działalności kontrolerów, o którym mówimy w tym temacie.

Edit: poprawka w nazwie przestępstwa.

Awatar użytkownika
rhemek
Posty: 2459
Rejestracja: 23 cze 2007, 16:22
Lokalizacja: Anin

Post autor: rhemek » 12 paź 2010, 20:48

Jedno nie podlega dyskusji : Bedzie mial problemy bo dzieki Wam wiem jak w nich uderzyc. Ale gdyby spotkalo to szarego pasazera nie obcykanego w przepisach mogloby to przejsc.
Zle sie dzieje, skoro tolerowani sa kontrolerzy nacinajacy pasazerow. Bo to podwaza zaufanie do ZTM. ZTM, bo ja im place za karte, nie KM, i ich wzajemne rozliczenia malo mnie obchodza.

bepe
Posty: 3516
Rejestracja: 04 wrz 2010, 15:33
Lokalizacja: Gocław

Post autor: bepe » 12 paź 2010, 20:49

rhemek pisze:ZTM, bo ja im place za karte, nie KM, i ich wzajemne rozliczenia malo mnie obchodza.
Niestety regulamin oferty "Wspólny bilet" powinien Cię obchodzić, skoro z tej oferty korzystasz.

Awatar użytkownika
rhemek
Posty: 2459
Rejestracja: 23 cze 2007, 16:22
Lokalizacja: Anin

Post autor: rhemek » 12 paź 2010, 20:51

bepe pisze:
rhemek pisze:ZTM, bo ja im place za karte, nie KM, i ich wzajemne rozliczenia malo mnie obchodza.
Niestety regulamin oferty "Wspólny bilet" powinien Cię obchodzić, skoro z tej oferty korzystasz.
Powinien. SAle badzmy szczerzy: Kto go czyta? Wiekszosc wie ze moze uzywac kart, i zna przepisy ZTM. W koncu mamy zakladac ze zyjemy w panstwie prawa? Gdzie kontroler nie bedzie staral sie nas oszukac? Bo teraz wiem ze byla to proba oszustwa.
Wiecie dlaczego? Bo w innym razie, zeby uciac dyskusje pokazalby mi wyciag regulaminu ulgowego ZTM.

Awatar użytkownika
floyd
Posty: 532
Rejestracja: 08 sty 2006, 19:09
Lokalizacja: saska kępa (międzynarodowa)
Kontakt:

Post autor: floyd » 12 paź 2010, 20:52

rhemek pisze:. Do dzis nie ma kontroli w Aninie i Miedzylesiu. Kontrole byly tylko jeden tydzien po mojej dyskusji :D
Ależ Ty głupoty wypisujesz. Kontrola na pewno była dzięki Tobie ](*,)
Hanoi, Pekin, Hong Kong, Polska: http://pl.youtube.com/65floyd65
Pamiętnik sprzed lat: http://blogsprzedlat.blogspot.com/
Życie na dalekim wschodzie: http://ssm2003.blogspot.com/

Zawodowo :)

Awatar użytkownika
rhemek
Posty: 2459
Rejestracja: 23 cze 2007, 16:22
Lokalizacja: Anin

Post autor: rhemek » 12 paź 2010, 20:54

floyd pisze:
rhemek pisze:. Do dzis nie ma kontroli w Aninie i Miedzylesiu. Kontrole byly tylko jeden tydzien po mojej dyskusji :D
Ależ Ty głupoty wypisujesz. Kontrola na pewno była dzięki Tobie ](*,)
Nie to byl dziwny zbieg okolicznosci, ze gdy napisalem zartem na forum, ze zakladam sie o browar ze kontroli nie bedzie , nastepnego dnia byli w autobusie nigdy tu nie widziani kanarzy :D Jesli tak, to od jutra gram w totka. :D

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27449
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 12 paź 2010, 20:56

rhemek pisze:Tyle w tym temacie. Do dzis nie ma kontroli w Aninie i Miedzylesiu. Kontrole byly tylko jeden tydzien po mojej dyskusji :D
Bo nie postawiłeś obiecanej skrzynki piwa.

A serio - wczoraj wystawiłem kwity m.in. w 305, 125, 525, 702, 142, 704, 720, 173 i 315. Poza tym zaliczyłem kontrole we wszystkich wawerkich liniach, włącznie z nocnymi i 161.
the only thing that closes quicker than our caskets be the factories

Awatar użytkownika
elijah
Posty: 440
Rejestracja: 22 mar 2009, 23:42
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: elijah » 12 paź 2010, 21:01

Że tak polecę żartem sytuacji, kiedy zapytałem mojego krótkookresowego kolegę partnera pekabowca:
- Jedziemy dziś do Wawra?
- Wafer? A gdzie to? :D
--
Oko za oko, kwit za dowód.

Awatar użytkownika
rhemek
Posty: 2459
Rejestracja: 23 cze 2007, 16:22
Lokalizacja: Anin

Post autor: rhemek » 12 paź 2010, 21:01

fik pisze:
Bo nie postawiłeś obiecanej skrzynki piwa.
Ok, moja wina. Latem jakos sie zmowimy i postawie po browarze , ok? Bo ta pogoda nie nastraja na browara :D

[ Dodano: |12 Paź 2010|, 2010 21:03 ]
elijah pisze:Że tak polecę żartem sytuacji, kiedy zapytałem mojego krótkookresowego kolegę partnera pekabowca:
- Jedziemy dziś do Wawra?
- Wafer? A gdzie to? :D
Nie martw sie, ja ciagle czytam w stolecznej : " ... w podwarszawskim aninie...

Awatar użytkownika
Bernard
(MANiak3333)
Posty: 10808
Rejestracja: 09 sie 2006, 21:15
Lokalizacja: Legionowo/Rembertów

Post autor: Bernard » 12 paź 2010, 23:16

Obrazek

Ukłon w stronę kibiców Legii: za darmo autobusem na mecz

Czy wkrótce z biletem na mecz będzie można za darmo korzystać z komunikacji miejskiej? To pomysł, który ma pomóc w rozwiązaniu dramatycznego problemu z parkowaniem w okolicach stadionu Legii


(...) Nie przyjeżdżajcie samochodami. Korzystajcie z komunikacji miejskiej - zachęcały ratusz i władze klubu przed meczem inauguracyjnym z Arsenalem. Specjalnie dla kibiców ZTM uruchomił linię 901, która kursuje przed meczami i po nich. Autobusy dowożą kibiców z Dworca Centralnego do ronda Wiatraczna i z powrotem. Dojechać można też jedną z 17 stałych linii autobusowych. A wybierając metro, trzeba wysiąść na stacji Politechnika i dalej dojechać autobusem. Problem polega na tym, że trzeba jeszcze namówić warszawiaków, by pozostawili auta w domu i ruszyli na mecz komunikacją. Urzędnicy twierdzą, że mają pomysł, jak ich do tego przekonać.

- Chcemy, by kibice mieli możliwość za darmo dojechać na mecz i wrócić do domu - deklaruje Igor Krajnow, rzecznik ZTM. Kibice na podstawie biletu na Legię dwie godziny przed meczem i dwie po nim mogliby bezpłatnie skorzystać z autobusów, tramwajów, metra i SKM w ramach pierwszej strefy. - Trwają rozmowy z klubem. Chcemy wprowadzić udogodnienie ja najszybciej - zapewnia Krajnow. Podobne rozwiązania funkcjonują już w innych europejskich miastach, m.in. w Berlinie. - Przykładem dla nas jest Hertha Berlin. Wiem, że udało się tam rozwiązać problem z parkowaniem - zaznacza Krajnow.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95 ... em_na.html
102,105,109,115,157,183,500,514,N21,N24,N63,N71,723,731,736,L-9,L10,L11,S2,S3,S9,RL,R2,R9

Awatar użytkownika
MZ
Słońce Radomia
Posty: 8622
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:25
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Post autor: MZ » 12 paź 2010, 23:44

:arrow: Spowiedź kanara. Długie, ale warto przeczytać:
Onet.pl pisze:Spowiedź "kanara"

Maciej Stańczyk / Onet.pl

"Student" jechał bez biletu, ale siedział spokojnie, nie awanturował się, nie szumiał, kiedy zaczęliśmy go sprawdzać. Chciał wysiąść, na przystanku miał pokazać dowód. Zgodziłem się. Po chwili miałem broń przystawioną do głowy - opowiada warszawski kontroler biletów.

Miał może dwadzieścia, może dwadzieścia parę lat. Dobrze ubrany, trzeźwy, przeciętny młody facet z torbą przewieszoną przez ramię. W żargonie "kanarów" to "student". To nie margines i nie dresiarze, którzy od razu prężą muskuły i dążą do zwarcia z kontrolerami. "Student" czasami uderza w pyskówkę, stara się zagadać "kanarów", ale w końcu wyciąga dokumenty i daje się spisać za jazdę bez biletu. Generalnie łatwy przypadek. Pewnie dlatego zwiódł Daniela.

- Siedział spokojnie i naprawdę niczym się nie wyróżniał. Kiedy zapytałem, czy ma bilet, odpowiedział, że niestety nie. Mówił, że strasznie mu się śpieszy, że właśnie wysiada. Prosił, żebym z nim wysiadł, a na przystanku pokaże dokumenty, przyjmie mandat. Zgodziłem się. Wysiedliśmy ostatnimi drzwiami. Po chwili miałem przystawioną broń do czoła. Zamarłem z przerażenia - przyznaje Daniel.

Wszystko działo się w okolicach szpitala na Wołoskiej, w ruchliwej części Warszawy, w biały dzień. Chwilę tak postali z pistoletem przystawionym do głowy Daniela, po czym "student" uciekł. Przez nikogo niezatrzymywany szybko zniknął za rogiem. Daniel ochłonął i wrócił do pracy.

- To był mój najgorszy dzień w tej robocie - wspomina.

"Mam cię w d..."

Ma trzydzieści lat. Nie obraża się, kiedy nazywam go "kanarem". - Gorzej jest w mojej rodzinnej Bydgoszczy. Tam na takich jak ja mówią "indory". To już bardziej obraźliwe. A kanar? Słyszałem gorsze określenia - mówi. - Jakie? - pytam.

- Wszystkie wulgaryzmy, wszystkie obraźliwe słowa, które jesteś w stanie sobie wyobrazić, wszystkie, którymi można cię zdenerwować, wyprowadzić z równowagi. Wszystkie już chyba słyszałem, wszystkie musiałem przyjąć ze spokojem, bez mrugnięcia okiem. Bo jak w autobusie czy tramwaju pokażesz nerwy, ludzie mogą cię rozszarpać - tłumaczy.

"Kanarem" jest od ośmiu miesięcy. Jak sam mówi - z konieczności. Chciał zostać sportowcem. Grał w piłkę w Zawiszy Bydgoszcz. Zadebiutował nawet w pierwszym zespole, ale wielkiej kariery nie zrobił. Skończył AWF, prowadził sklep spożywczy, był nauczycielem WF-u, a ostatnio przedstawicielem medycznym w firmie farmaceutycznej. Stamtąd trafił do warszawskiego ZTM-u na posadę kontrolera.

- Pierwszego dnia byłem przerażony. Mam wejść do metra, w ten tłum ludzi i wyłapywać gapowiczów. Nerwy mnie zjadały. Nie wiedziałem, co mnie czeka, jak się zachować – wspomina.

Inni radzili - nie daj się sprowokować, bo twoje zdenerwowanie zadziała jak zapalnik. Ludzie będą się kłócić, ale większość szybko stygnie. Musisz zachować zimną krew - dawali wskazówki bardziej doświadczeni koledzy po fachu.

- Byłem sparaliżowany, ale jakoś poszło - opowiada Daniel.

Nie oznacza to wcale, że poszło gładko. Gapowiczom regularnie puszczają nerwy, w ruch idą brudne słowa, epitety. Dla wielu usprawiedliwione, bo przecież chcieli zaoszczędzić kilka złotych na bilecie, a teraz on, jakiś intruz, jakby sięgał im do portfela i wyciągał z niego stówę. Obrzucają więc kontrolerów błotem, ale obelgi od doświadczonego "kanara" odbijają się, jak od ściany. Słyszał ich już zbyt wiele.

"Nóż zamiast dokumentów"

Gorzej, kiedy w ruch idą pięści, dochodzi do szamotaniny, rękoczynów. Kontroler nie ma prawa podnieść ręki na pasażera, regulamin pozwala robić tylko uniki, pilnować się, żeby nie skończyć z nożem wbitym między żebra.

Bo nóż to właśnie ulubiona broń krewkich gapowiczów. Wyciągają go chętniej niż dokumenty. Na zmianie Daniela pasażer wyciągnął nóż na Rondzie Waszyngtona. Trochę nim postraszył, potem uciekł. Wpadł, bo akurat w okolicy przejeżdżał radiowóz, który namierzył agresywnego gapowicza.

Mniej szczęścia miał kilka lat temu "Śledź", jeden z warszawskich kontrolerów. On też uwierzył w dobre intencje gapowicza. Wysiadł z nim na przystanku. Dostał cios pod serce, ledwo uszedł z życiem. Jego kolegę uratowała legitymacją kontrolera, w którą trafił, zadając kolejne ciosy, pasażer.

- Kiedy wsiadasz w weekend, do nocnego autobusu, a na końcu siedzi ośmiu facetów i piję wódkę, a ty masz sprawdzić, czy mają bilety, to wiesz, że będzie gorąco, że będą problemy. Wtedy było ostro. Interweniowała policja, kilka spraw tych facetów trafiło nawet do sądu, ale jak my chcielibyśmy kierować każdą sprawę na wokandę, to sparaliżowalibyśmy jej pracę. Trzeba się nauczyć z tym żyć - opowiada Daniel.

- Ja w tym zawodzie siedzę już dwadzieścia lat. Jeśli spisywałbym wszystkie przygody, które miałem w pracy, powstałyby opasłe tomy. Nie tylko z tymi niebezpiecznymi zdarzeniami - wtrąca 47-letni Marian.

"Ja mogę dać dziesięć złotych"

- Poproszę bilety do kontroli - powiedział kontroler do ortodoksyjnego Żyda, który autobusem jechał na Okęcie.

- Nie mam – odpowiedział chasyd.

- To poproszę dokumenty - cisnął kontroler.

- A po co panu moje dokumenty - dziwił się Żyd.

- Jedzie pan bez biletu, będzie musiał pan zapłacić mandat - tłumaczył "kanar".

- Ja mogę dać 10 złotych - zaproponował gapowicz z charakterystycznym dla żydowskich handlarzy akcentem.

- Poproszę dokumenty - twardo upierał się kontroler.

- Ja mogę dać 50 złotych - targował się Żyd.

- Kara będzie dużo większa, ponad 150 złotych. Chyba, że chce pan zapłacić na miejscu - tłumaczył "kanar".

- To ile ja mam panu zapłacić - pytał coraz bardziej zdziwiony chasyd.

- Jak na miejscu, to ponad sto złotych - obliczył kontroler.

- A widzisz pan, można - cieszył się Żyd, który myślał, że stargował cenę mandatu.

Marian: - To była scena jak z dobrego serialu komediowego. Cały autobus pękał ze śmiechu, to jedna z barwniejszych anegdot z mojego doświadczenia.

"Pan od muzyki prosi o bilety"

Sam jest barwną postacią. Ma 47 lat. Ukończył Akademię Muzyczną i studia podyplomowe z muzykoterapii. Od dwudziestu lat uczy młodzież śpiewu, gry na instrumentach, komponowania muzyki. Zjeździł ze swoimi wychowankami cały świat, włada kilkoma językami obcymi. Kiedy rozmawiamy, właśnie skończył swoją zmianę w ZTM-ie. W garniturze, pod krawatem ze starannie wypielęgnowanym wąsem sprawdzał bilety, bo Marian jednocześnie od dwóch dekad jest "kanarem".

- Kolega mnie namówił. Był kontrolerem mówił, że można dorobić, nie rezygnując z dotychczasowych zajęć, że dostanie się legitymację uprawniającą do darmowych przejazdów komunikacją miejską. Zgodziłem się. Nie żałuję, ciekawych ludzi można spotkać - mówi Marian, co chwila przytaczając jakąś anegdotę, która ma być tego dowodem.

- No choćby kilka dni temu. Robimy kontrolę w Babicach, aż nagle w autobusie rozbrzmiewa piękny, czysty męski tenor. Głos dosłownie jak u Kiepury. "Dziadek" śpiewał pieśni patriotyczne, potem arie z "Halki". Chwilę porozmawialiśmy o jego repertuarze. Było wesoło - wspomina Marian i już dorzuca kolejną anegdotę.

- A ile cwaniaków można spotkać. Wsiadamy do autobusu, podchodzę do faceta, proszę o bilety, a ten twierdzi, że nie rozumie ani słowa po polsku. Pytam go więc czy rozmawia po angielsku, niemiecku, rosyjsku. A ten kręci głową i mówi, że tylko rozumie po włosku. No to go ze starannym włoskim akcentem zapytałem, czy ma bilety. "O cholera, masz pan już ten dowód" - przemówił nagle po naszemu.

Marian wspomina też jedną ze swoich uczennic, którą przyłapał na jeździe bez biletu. Dziewczyna podróżowała ze swoją matką.

- Obie jechały na gapę. Nie przypuszczały chyba, że pan od muzyki, do którego przychodzą na wywiadówki, może w autobusie prosić ich o bilety. Były czerwone ze wstydu - opowiada mężczyzna.

Pijany kibic

Kiedy pytam go jednak o przykre zdarzenia, twarz mu nagle poważnieje. Bo i takich sytuacji niestety nie brakowało. W ubiegłym roku przed Królikarnią spisywał z kolegą jakąś gapowiczkę. Doszedł do nich podchmielony kibic, zaczął wstawiać się za dziewczyną. Po chwili już wymierzał ciosy. Jednego z kontrolerów powalił na ziemię, z Marianem zaczął się szarpać. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy nadjechał radiowóz.

- Najgorzej było jednak w Falenicy. Facet nie miał biletu, koniecznie chciał wysiąść. Wyszedłem za nim. Wyciągnął nóż. Nie tylko po to, żeby straszyć. Zaczął zadawać ciosy. Ledwo uskoczyłem.

- Przez tydzień nie mogłem dojść do siebie. W ogóle nie wyjeżdżałem w miasto. Musiałem odpocząć. Ale wróciłem. Może dlatego, że więcej jest jednak tych miłych epizodów. Osób, które nawet jak jedziesz po pracy, zupełnie prywatnie, rozpoznają cię, wyciągają bilety i mówią "dzień dobry" - mówi Marian, a Daniel mu wtóruje: - Ale "dzień dobry" mówią tylko ci, co mają bilety. Inni na widok "kanara" nawet po służbie "pryskają" z tramwaju. Zadowoleni, że nie dali się spisać.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/spowied ... omosc.html

Awatar użytkownika
elijah
Posty: 440
Rejestracja: 22 mar 2009, 23:42
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: elijah » 13 paź 2010, 0:35

...kto był/jest, ten zrozumie (-(
Ciężka praca, niegodziwa i wciąż uważam, że mało doceniana. Ale bywa przyjemna...
--
Oko za oko, kwit za dowód.

Awatar użytkownika
rhemek
Posty: 2459
Rejestracja: 23 cze 2007, 16:22
Lokalizacja: Anin

Post autor: rhemek » 13 paź 2010, 0:50

Poszlo takie odwolanie do KM na maila dzialu tym sie zajmujacego:

W dniu 12.10 2010 roku o godzinie 18.55 wsiedlismy ze znajomym do pociagu KM na powislu w kierunku Anina. W czasie jazdy przezylismy kontrole biletów. Oboje posiadamy karty miejskie, Ja jako rencistka karte ulgowa. Poniewaz Zus w tym roku nawalil przy przedluzaniu renty ( nieuleczalna choroba), i chwilowo nie mam innych dokumentow potwierdzajacyh ulge od dwoch tygodni legitymuje sie za zgoda ZTM-u uznawanym przez nich dokumentem do ulgi, jakim jest potwierdzenie wplywu renty na konto wazne 30 dni od daty wplywu. Jednak panstwa kontroler z firmy renoma dzis podczas kontroli uznal, ze go przepisy ulgowe ZTM nie obchodza i mimo pokazania w pelni akceptowalnego dokumentu powiedzial... ze go on nie obchodzi i wystawil mi kare za brak dokumentu podswiadczajacego ulge. Bylismy tak zszokowani tym jawnym bezprawiem, ze ten dokument, choc z protestami przyjelam. Kontroler byl chamski i pewny siebie. Numer wezwania ...................... numer kontrolera ZW RENOMA 910354. Po powrocie do domu wykonalam telefon do ZTM. Oczywiscie okazalo sie ze kontroler zlamal prawo. Odmowil uznania prawnie obowiazujacego w ZTM-ie waznego dokumentu. Po dlugiej rozmowie poradzono mi, abysmy nastepnym razem wzywali policje, co tez bede czynila. Niniejszym prosze o anulowanie niezgodnego z prawem wezwania do zaplaty, dyscyplinarnego zwolnienia wyzej wymiienionego kontrolera , ktory dopuscil sie przestepstwa wedlug kodeksu : Art. 286 kk. Par 1. Kto, w celu osiągniecia korzyści majątkowej doprowadza inna osobe do niekorzystnego rozporzadzenia wlasnym lub cudzym mieniem za pomoca wprowadzenia jej w blad albo wyzyskania bledu lub niezdolnosci do nalezytego pojmowania przedsiebranego dzialania podlega karze pozbawienia wolnosci od 6 miesiecy do lat 8.
Ponadto doszlo do zlamania art. 271 par 1 do 3 , bo doszlo do poswiadczenia nieprawdy w dokumencie wezwania do zaplaty dodatkowej , co do okolicznosci majacej znaczenie prawne ( rzekomy brak dokumentu poswiadczajacego ulge).
Reasumujac panstwa kontroler dopuscil sie czynow zagrozonych 3 latami wiezienia.
Mam nadzieje, ze panstwo anuluja to bezprawne wezwanie do zaplaty bez zadnych dodatkowych oplat. W zalaczniku przesylam zakwestionowany wyciag z konta, wazny do dnia 17.10.2010 roku wlacznie, bedacy prawnie jednym z samodzielnych dokumentow poswiadczajacych prawo do ulgi. W innym wypadku skieruje sprawe na droge sadowa nie tylko przeciw w/w kontrolerowi ale i panstwa firmie. Oraz pojde z tym do kazdej gazety w miescie
Prosze rowniez pouczyc pracownikow, zeby nauczyli sie obowiazujacych na terenie miasta przepisow ZTM.

[ Dodano: |13 Paź 2010|, 2010 00:54 ]
elijah pisze:...kto był/jest, ten zrozumie (-(
Ciężka praca, niegodziwa i wciąż uważam, że mało doceniana. Ale bywa przyjemna...
Ja ich zawsze szanuje i doceniam. Sam zawsze posiadam wazna karte i nie mam litosci dla naciagaczy probujacych wymigac sie od oplat.

Awatar użytkownika
levar
Posty: 3063
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:46
Lokalizacja: Warszawa Stegny
Kontakt:

Post autor: levar » 13 paź 2010, 1:57

dzidek pisze:1.dyspozytor sprawdza stan biletów przed wyjazdem
2.na bramie NR często ustawia się i sprawdza bilety podczas wyjazdów z zajezdni
3.Instruktor przyjeżdża na pętlę przed rozpoczęciem mojej pracy i sprawdzając umundurowanie liczy bilety.
Śnisz? Ile Ci się takich kontroli zdarzyło? Bo mnie może kilka (poniżej 5) w ciągu ponad 2 lat pracy :D .

[ Dodano: |13 Paź 2010|, 2010 02:12 ]
rhemek pisze:Poszlo takie odwolanie do KM na maila dzialu tym sie zajmujacego:
"Trochę" nie przypomina pisma urzędowego, ale cóż... Merytorycznie sytuacja jest jasna.

Paweł D.
Posty: 5339
Rejestracja: 21 sie 2006, 23:50
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Paweł D. » 13 paź 2010, 8:02

rhemek pisze:W innym wypadku skieruje sprawe na droge sadowa nie tylko przeciw w/w kontrolerowi ale i panstwa firmie. Oraz pojde z tym do kazdej gazety w miescie
Naprawdę mam duże wątpliwości, czy groźby sądem i gazetami pomogą Ci w szybkim załatwieniu sprawy. Tak naprawdę gazety g... mogą a w sądach różne rzeczy się zdarzają. Ja niedawno dostałem wyrok w którym sąd stwierdza, że 20 lipca jest w sierpniu. Pisanie wszelkich odwołań pod wpływem emocji to zły pomysł.

Zablokowany