por.Arek pisze:Fundowanie częstszych, krótszych tras, kosztem większej liczby przesiadek zawsze uderza w tych, którzy nie mają już zdrowia świeżo upieczonego absolwenta studiów wyzszych. Takie jest moje zdanie i chyba wolno mi je tu wyrazić?
Więc obecnie trynd jest taki: duzo przesiadek z linii kursujących często w linie kursujące często oraz tzw. linie socjalne, które realizują postulat bezpośrednich połączeń i trasę oraz częstotliwosć mają takie, że mało kto nimi jeździ, więc po paru latach są uznawane za dziady i likwidowane.
Pierwsza część tryndu (częste linie) jest nawet całkiem do przyjęcia, parę ma wysoką częstotliwość taką samą w szczycie, międyszczycie i święto, mankamentem jest to, że nie zawsze obie linie (czy wszystkie trzy), które są potrzebne do dotarcia do celu są równie częste i nie zawsze przesiadki sa dogodne. Inna niedogodność jest taka, że częste linie, które zastępują linie wycofywane nie zawsze jadą tą samą trasą, więc pasażer musi i do tej linii dowozowej czymś podjechać.
Druga częsć tryndu tez nie zawsze sie sprawdza, bo nie zawsze socjal pokrywa się z poprzednią trasą, nie zawsze rozkład pasuje. Pozytywną stroną jest to, że linia zapewnia nie tylko komfort bezpośredniego dojazdu, ale i komfort podrózowania na niemal gwarantowanym miejscu siedzacy, kosztem jest natomiast konieczność długiego oczekiwania na przystanku oraz zawieszanie we wszelkie możliwe święta.
W sumie nie wiadomo, co gorsze, co lepsze, dla jednych to, dla innych to, a priorytetem jest liczba przewiezionych szybko pasażerów.