Jednak niektórzy kontrolerzy spisują dzieci.
Szczerze powiem, że nie bardzo wnikam w to czy spisywał, moim zdaniem bardzo dobrze, że wezwał policję.
Prawda jest taka, że obowiązkiem rodzica, jest dopilnować, by dziecko miało w plecaku legitkę, a jakiekolwiek służby miejskie, jeśli odłapią taką pticę, to od ręki powinny przekazać "ofiarę" na najbliższy posterunek, celem odbioru przez rodziców.
Jeśli cokolwiek takiemu dziecku by się stało, to kto poniesie odpowiedzialność? Kto i na podstawie czego powiadomi rodziców/szkołę?
Jeszcze na dalekim wschodzie, przedszkola i szkoły mają mundurki (każda szkoła własny krój), więc można ogarnąć gdzie dziecko się uczy, podobnie w niektórych prywatnych europejskich placówkach.
Ale w Polsce jak mają "dojść" do danych szkoły czy rodziny? Na podstawie danych z zeszytu?!?
Ech dziennikarzyny przechodzą już same siebie.