Zrobi się ciekawie, jak zamkną to połączenie, nawet na kilka dni:
GW pisze:Połączenie Ursynowa z Wilanowem zamknięte
Krzysztof Śmietana, Michał Wojtczuk, ostatnia aktualizacja 2007-03-21 22:58
Popularny skrót z Wilanowa na Ursynów w czwartek zostanie zamknięty. Jednak nie na zawsze, jak sądzi wielu kierowców, tylko na kilka dni.
Kierowców, którzy jeżdżą tędy, zelektryzowały żółte tablice informujące o zamknięciu ulicy. To jedyne połączenie Ursynowa i Wilanowa. Formalnie przeznaczone jest tylko dla mieszkańców rejonu skarpy, ale w rzeczywistości codziennie korzystają jednak z niego setki kierowców. Droga biegnie w wąwozie, który z jednej strony styka się z ul. Gąsek w Wilanowie, a z drugiej z Nowoursynowską na Ursynowie. Po zamknięciu dla niektórych droga do pracy wydłuży się nawet o kilkanaście kilometrów. - Dojeżdżam do pracy na Kabatach od strony Konstancina i przy okazji odwożę syna do szkoły w Powsinie. W moim przypadku trasa wydłuży się do 20 kilometrów. Trzeba będzie jechać zakorkowaną al. Wilanowską. Podróż może zajmować nawet o 40 minut dłużej - narzeka Wojciech Drzewiecki. Boi się, że ulica zostanie zamknięta na zawsze, bo wcześniej krążyły informacje, że to samowola budowlana.
Droga będzie jednak nieprzejezdna tylko przez kilka dni. Dzielnica Ursynów chce wyremontować krótki odcinek na skarpie. - Musimy załatać dziury po zimie. Prace potrwają tydzień - mówi Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu dzielnicy Ursynów.
Tymczasem zamieszanie z drogą trwa już od kilku lat. Pod koniec 2004 Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz rozbiórki ulicy, bo uznał, że powstała nielegalnie. Władze Wilanowa, przez który przebiega większa część tej drogi, jednak tego nie zrobiły. PINB naliczył za to dzielnicy kary, a ponieważ nie zostały zapłacone, wystawił nakaz ich egzekucji. W ubiegłym miesiącu Robert Lasota, wiceburmistrz Wilanowa, znalazł pretekst, by podważyć nakaz rozbiórki - odwołał się do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, wskazując, że pismo wypisano z drobnym błędem formalnym: zamiast na prezydenta stolicy zaadresowano je na dzielnicę, która nie ma osobowości prawnej.
- Rzeczywiście, to przesłanka, by uchylić nakaz rozbiórki. Zaczęliśmy już taką procedurę - potwierdza Mirosława Kamińska z WINB.
Jeżeli ten dokument zostanie unieważniony, nadzór budowlany będzie musiał na nowo zająć się nielegalnym przejazdem. A w tym czasie weszły w życie łagodniejsze przepisy pozwalające na legalizację samowoli.
Tymczasem wiceburmistrz Lasota chce w przyszłym roku ucywilizować inne połączenie Ursynowa z Wilanowem - istniejący przejazd przez ul. Hlonda i ul. Orszady do ulicy Kokosowej i Imbirowej. Teraz ta droga tonie w błocie.
Obie dzielnice mogłaby połączyć jeszcze jedna ulica - przedłużenie ul. Hlonda (taką nazwę nosi ul. Klimczaka na odcinku od Świątyni Opatrzności), która dochodziłaby do kończącej się dziś ślepo ul. Ciszewskiego. Tyle że dziś jej budowę uniemożliwia plan zagospodarowania Pól Wilanowskich, który nie przewiduje takiego połączenia. - Złożyliśmy wniosek o zmianę planu. Ma to być lokalna ulica, po jednym pasie ruchu w każdą stronę - mówi Robert Lasota.
Głównym połączeniem między dzielnicami ma być zaś ul. Nowokabacka, przechodząca na północ od os. Patio i łącząca się z ul. Rosnowskiego. Dziś nie można jej budować, bo plan zagospodarowania tego rejonu uchwalony został w 1999 r. z błędem - na ulicę zarezerwowano zbyt wąski pas. To niedopatrzenie urzędnicy próbują naprawić, opracowując plan rejonu ul. Pałacowej, który na "zakładkę" obejmie teren planowanej ul. Nowokabackiej. Projekt planu jest już gotowy, ale do jego wejścia w życie daleko. Co gorsza, właśnie okazało się, że aby Nowokabacka mogła powstać, najprawdopodobniej trzeba będzie poprawić jeszcze jeden plan - rejonu Pałacowej Zachodniej. Na razie obie dzielnice powołały zespół, który do połowy roku ma opracować roboczą koncepcję ul. Nowokabackiej. - Ta ulica musi w tej kadencji powstać, jeżeli będzie trzeba, skorzystamy ze specustawy ułatwiającej tego typu inwestycje - mówi wiceburmistrz Lasota.