Pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższym fragmentem, podpierając się poniższym:Bastian pisze:w dodatku tracąca życie po części na własne życzenie, bo - jak ostatnio wyszło - to pasażerowie namówili kierowcę do pojechania trasą krótszą, ale bardziej malowniczą, choć zabronioną - chcieli podziwiać widoki, a także zobaczyć pomnik Napoleona
Onet.pl pisze:Zmiana trasy to nie decyzja pasażerów
Żadna z czterech przesłuchanych przez francuską prokuraturę osób nie potwierdza wersji, by to pasażerowie autokaru rozbitego w Vizille wymogli na kierowcy i pilocie zmianę trasy. Taką informację reporterowi RMF FM przekazał francuski prokurator Luc Fontaine.
Wcześniej informowano, że według zeznań niektórych pielgrzymów, którzy przeżyli tragiczny wypadek, to sami pasażerowie nalegali na kierowcę, żeby pojechał niebezpieczną trasą. Chcieli ponoć zobaczyć szlak, którym w 1815 roku cesarz Napoleon wracał z Elby. Objazd dodatkowo byłby o 30 kilometrów dłuższy.
Prokuratura w Grenoble prowadzi dochodzenie w sprawie tragicznego wypadku polskiego autokaru. Śledztwo koncentruje się na technicznych przyczynach katastrofy oraz na nieprzestrzeganiu przez kierowcę przepisów drogowych. Wiceprokurator Grenoble Luc Fontaine podkreślił, że polski autokar marki Scania nie był starym pojazdem. Wyprodukowano go bowiem w 2000 roku, a jego ostatni przegląd został przeprowadzony w czerwcu tego roku. Jednak na ostrym zjeździe nawet ciężki pojazd w bardzo dobrym stanie może ulec wypadkowi. Z tego właśnie powodu ruch w tym miejscu jest zakazany dla autokarów i samochodów ciężarowych. Prokuratura jest przekonana, że zjeżdżając tą drogą, Polski kierowca dokonał wykroczenia.
Spalony autobus znajduje się obecnie w koszarach wojskowych w Grenoble. Będzie badany przez ekspertów francuskiej żandarmerii. Jak powiedział Thierry Rousseau z żandarmerii w Grenoble, należy ustalić między innymi, czy pojazd posiadał tak zwany potrójny system hamowania. Żandarmeria poinformowała również, że identyfikacja ofiar śmiertelnych może zająć jeszcze kilka dni.