: 13 kwie 2011, 21:30
Pasy na tym rondzie to horror. Praktycznie za kazdym razem ktos usiluje mnie potracic. Tam jest w praktyce 6 pasow, a zolte pasy sa pozrywane. Dziwne, ze tam jeszcze nikt nie zginal.
http://www.zw.com.pl/artykul/10,588476_ ... licza.html
Marsa: piesi się nie liczą
Pół roku po otwarciu wiaduktów tunele dla pieszych na węźle Marsa służą jako śmietnik dla budowlańców. Tak będzie do czerwca.
Tymczasowe przejście dla pieszych przez Płowiecką prowadzi donikąd. Kończy się hałdą piachu i uskokiem – mówi Anna Kruk z Wawra. – Świateł tam nie ma, są za to 15-centymetrowe krawężniki. Codziennie przechodzę tamtędy z wózkiem. To chyba tor przeszkód, żeby mamy z wózkami poćwiczyły mięśnie!
Czytelniczka skarży się, że przejścia dla pieszych w tunelach pod jezdniami są zamknięte na cztery spusty.
– Mogłyby służyć przechodniom. Ale po co? W środku jest masa śmieci. Leżą np. palety pozostawione przez budowlańców. Od wielu dni nie widziałam tam żadnego robotnika – twierdzi Anna Kruk.
Pod koniec października – tuż przed wyborami na prezydenta Warszawy – drogowcy otworzyli dwa wiadukty łączące Trasę Siekierkowską z ul. Marsa. Przejścia podziemne dla pieszych – pod ul. Płowiecką, Marsa i Ostrobramską – oraz ścieżki rowerowe miały zostać uruchomione w grudniu. To byłby definitywny koniec budowy tzw. węzła Marsa, czyli plątaniny estakad na granicy Wawra i Pragi-Południe. Ale nie udało się.
– Przejścia podziemne są teraz w trakcie prac wykończeniowych. Trwa malowanie i montaż oświetlenia. Prace powinny się skończyć do 30 kwietnia – mówi rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Małgorzata Gajewska.
Wtedy drogowcy złożą wniosek o pozwolenie na użytkowanie do nadzoru budowlanego. Do wydania decyzji mijają z reguły od czterech tygodni do pięciu. Dopiero wtedy przejścia dla pieszych górą zostaną zlikwidowane.
Do 30 maja na tzw. rondzie turbinowym u zbiegu Trasy Siekierkowskiej, ul. Ostrobramskiej, Płowieckiej i Marsa mają zostać uruchomione światła. Koszt budowy węzła Marsa to 124 mln zł. Wykonawcą jest konsorcjum Warbudu i Pol-Aquy.
Chyba tylko coś takiego.ZEA_R-0 pisze:Czy na Siskomie są gdzieś dostępne mapy ronda "kometa"?
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... ukani.html
Marsa szybko nie poszerzą. Ludzie czują się oszukani
Mieszkańcy wysiedlani z domów z poszerzanej ul. Marsa wciąż nie wiedzą, kiedy dostaną odszkodowania. Boją się, że będą eksmitowani na bruk. Ratusz chce teraz negocjować z nimi indywidualnie
Problemem mieszkańców ul. Marsa zajęli się właśnie radni z komisji infrastruktury. Jak pisaliśmy miesiąc temu, w związku poszerzaniem ulicy doszło tam do kuriozalnej sytuacji. Ludzie, których domy blokują inwestycję, dostają od wojewody nakazy wyprowadzki, choć jeszcze nie dostali odszkodowań za swoją własność. Urzędnicy tłumaczą to zawiłymi procedurami. Twierdzą, że pieniądze nie mogą być przyznane, dopóki Ministerstwo Infrastruktury nie rozpatrzy odwołań od pozwolenia na poszerzenie drogi. A pracownicy tego resortu analizują sprawę już od wiosny.
Wysiedlanym osobom ratusz musi zaproponować lokale zastępcze, ale takich brakuje, a jeśli już jakiś się znajdzie, to w marnym stanie. Ludzie nie chcą zamieniać domków jednorodzinnych na ciasne nory. Boją się, że wciąż wisi nad nimi groźba eksmisji, bo mimo opóźnień w wypłacie odszkodowań Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych nie wycofał wniosków w sprawie przejęcia działek. Szefowa ZMID Anna Piotrowska próbowała im tłumaczyć w czasie obrad komisji infrastruktury, że tzw. specustawa drogowa nakazuje inwestorowi, by wnioskował o przejęcie niezbędnych gruntów, ale podkreśliła, że nikt nikogo nie będzie wyrzucał na bruk. Mieszkańców to jednak nie zadowoliło - wciąż nie wiedzą, jaka będzie ich przyszłość. - Ci ludzie traktowani są przedmiotowo - oburzał się radny Andrzej Melak (PiS).Okazuje się jednak, że oprócz czekania na odszkodowanie jest inne wyjście. Władze miasta zdecydowały, by z niektórymi osobami zacząć indywidualne negocjacje, by szybciej odkupić od nich nieruchomość. Na razie Rada Warszawy zgodziła się na taką procedurę w przypadku jednego mieszkańca, który sam zaproponował to rozwiązanie. Ratusz chce jednak rozmawiać o tym z kilkoma innymi właścicielami. Łącznie trzeba jeszcze przejąć 57 nieruchomości. - To skandal, że mieszkańcy nie są informowani o możliwości sprzedaży działki w trybie negocjacji - grzmiał radny Krystian Legierski (SLD). Jednak według szefa miejskiego biura rozwoju miasta Jerzego Kulika taką procedurę można stosować tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Niestety, nie ma szans, że wypłaty odszkodowań będą szybko odblokowane. Jakub Lepalczyk z Ministerstwa Infrastruktury stwierdził, że rozpatrywanie odwołań w sprawie pozwolenia na budowę trwa długo, bo "to bardzo skomplikowana sprawa". Najpierw zapowiedział, że decyzja może zapaść do końca listopada. Potem dodał jednak, że indywidualne kupowanie działek przez miasto to nowa okoliczność, która może wydłużyć rozpatrywanie sprawy przez resort.
Całe zamieszanie nie wróży nic dobrego dla kierowców. Zgodnie z podpisaną w grudniu zeszłego roku umową budowa nowych zewnętrznych wiaduktów nad torami na ul. Marsa powinna się zakończyć w połowie 2012 r. Z powodu kłopotów z działkami ten termin może się przesunąć o wiele miesięcy.
Poszerzenie ul. Marsa
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... z_nie.html
Skandal: burzą ludziom domy a odszkodowań wciąż nie ma
To skandal, że właściciele domów przy ul. Marsa dostają od wojewody nakazy wyprowadzki w sytuacji, gdy nie zobaczyli grosza za nieruchomości przeznaczone pod inwestycje. Inwestor, czyli miasto tłumaczy się, że ma obowiązek przejąć grunt już teraz, choć pieniądze przygotuje dopiero wtedy, gdy inne urzędy wypełnią zawiłe procedury.
Urzędnicy wojewody i miasta zasłaniają się specustawą drogową, która miała im pomóc szybciej budować. "Gazeta" wiele razy krytykowała osoby, które latami blokowały inwestycje, nie dając się przekonać do wyprowadzki. Wszyscy w Warszawie pamiętają przykład rodziny Gmurków z Powstańców Śląskich. Ich posesja zamieniła się w zawalidrogę, bo żądali od miasta astronomicznych kwot. Nowe przepisy miały pomóc eliminować takie właśnie sytuacje.
Okazuje się, że nie są dobrze pomyślane. Specustawa drogowa zafundowała horror właścicielom nieruchomości, którzy od lat mieszkają przy ul. Marsa. Na bruk nikt ich nie wyrzuci, ale co to za pociecha, przenieść się do mieszkania zastępczego i żyć tam tak długo, aż wszystkie urzędy dopną wszystkich formalności? A terminu nikt nie zna.Likwidacja domu i urządzenie nowego miejsca do życia to nie to samo, co kupno nowej pary butów. Niech każdy sobie wyobrazi, jak to jest być właścicielem domu, który dowiaduje się, że działka z domem budowanym przez dziadka przeszkadza w wielkiej inwestycji. Właściciel jest rozsądny i przyjmuje postawę obywatelską: chociaż nie planował zmian, to rozumie, że Warszawa potrzebuje szerokiej ul. Marsa. Dostanie odszkodowanie i wyprowadzi się.
Co jednak kryje się za taką decyzją? Wyprowadzka to skomplikowane przedsięwzięcie. Właściciel domu musi opuścić miejsce, w którym żył od dawna, rozstać się z sąsiadami, a jeśli ma dzieci, to i ze szkołą, przedszkolem. Wybiera nowe miejsce. Mieszka w domu z ogródkiem, więc chce dalej żyć w domu z ogródkiem (jeśli ktoś w tym miejscu odczuwa irytację, pytam: dlaczego nie w domu z ogródkiem? I przypomnę, że właściciel nie wyprowadza się dla własnego widzimisię, tylko z przymusu). Przed nim mnóstwo formalności: trzeba kupić działkę (jeździ, szuka), zdobyć warunki zabudowy, wymyślić nowy dom, zamówić projekt, uzyskać pozwolenie budowlane, wyszukać firmę, dopilnować budowy. No dobrze, można kupić gotowy dom. A potem przeprowadzić się: załatwić firmę, spakować dziesiątki rzeczy, urządzić się na nowo. Ile czasu na to potrzeba? Ile wysiłku?
Za ten wysiłek i za zdemolowanie dotychczasowego życia właściciele wywłaszczanych domów nie dostają ani grosza. Inwestor płaci tylko tyle, na ile wycenił nieruchomość rzeczoznawca (można się trochę potargować). Tak więc kierowcy dostają w prezencie wysiłek właścicieli działek związany z wyprowadzką. Dlatego trzeba właścicieli wspierać. Jeśli miasto chce działki, niech uczciwie zapłaci. Uczciwie znaczy również w odpowiednim terminie - odpowiednio długo przed opuszczeniem domów. Tak, by właściciele wiedzieli, jakimi pieniędzmi dysponują, i mieli czas na przygotowanie się do zmian.
http://www.zw.com.pl/artykul/10,652493_ ... otowe.html
Farsa na Marsa: wiadukty niegotowe
W czerwcu 2012 r. nie pojedziemy wiaduktami na ul. Marsa. Powód? Urzędnicy nie przejęli 46 działek
Warta 71 mln zł przebudowa ul. Marsa – czyli przedłużenie Trasy Siekierkowskiej w stronę Rembertowa – to najbardziej opóźniona inwestycja drogowa w Warszawie. Między ul. Naddnieprzańską i Żołnierską miała powstać szersza jezdnia wraz z wiaduktami nad torami linii PKP do Otwocka.
Po 13 miesiącach od podpisania umowy gotowych jest tylko 10 betonowych podpór i konstrukcja stalowa jednego z dwóch wiaduktów pierwszego etapu budowy.
– 46 z 237 kolidujących z wiaduktami działek nie zostało przejętych – mówi Małgorzata Gajewska z Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. – To powód opóźnienia. Inwestycja jest zaawansowana w 15 proc. – przyznaje.
Nie ma żadnych szans na dotrzymanie terminu zapisanego w umowie: 30 czerwca tego roku. Tymczasem firma Intercor wygrała w 2010 r. przetarg, deklarując skrócenie terminu realizacji – z 24 do 18 miesięcy.
Kontrakt obejmował ustawienie nad torami PKP dwóch wiaduktów zewnętrznych oraz przełączenie na nie ruchu ze starych obiektów, którymi dziś odbywa się ruch. Częścią umowy ma też być poszerzenie ul. Marsa oraz przebudowa skrzyżowania z ul. Chełmżyńską i Żołnierską.
Jak będzie wyglądał plac budowy w czerwcu?
Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz zadeklarował radnym, że wtedy powinien zostać przełączony ruch na jedyny budowany teraz wiadukt (ten w stronę Płowieckiej). Wówczas ma też ruszyć rozbiórka pierwszego ze starych wiaduktów – nad torami w stronę Rembertowa. Co z budową drugiego wiaduktu, nie wiadomo.
W miejscu przyszłych wiaduktów stoi 14 domów jednorodzinnych. Niektórzy mieszkańcy żądają wykupu całych działek (ratusz chce fragmenty). Inni walczą o wyższe odszkodowania. Wywłaszczani mieszkańcy zaskarżyli decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji.
Doszło przy tym do absurdalnej sytuacji. Bez ważnego stanowiska wojewoda Jacek Kozłowski nie może wydać decyzji odszkodowawczej. Ludzie nie dostali pieniędzy za własne domy, więc odmawiają wyprowadzki.
A urzędnicy chcieliby pieniądze wypłacić, ale nie mogą tego zrobić bez ważnego zezwolenia na realizację. I tutaj koło się zamyka. Kiedy powstanie drugi wiadukt i ul. Marsa zostanie poszerzona aż do Żołnierskiej? – Nie podajemy terminów, dopóki działki nie zostaną przejęte – mówi Małgorzata Gajewska.
Odwołania mieszkańców muszą być rozpatrzone przez ministra transportu Sławomira Nowaka, który zapewne utrzyma zezwolenie na realizację w mocy. Władze Warszawy czekają na to od października 2010 r. Resort tłumaczy, że procedury komplikują m.in. wymuszone postawą mieszkańców zmiany w projekcie.
Jak odblokować inwestycję?
Mieszkańcy mogliby być przeniesieni do lokali zastępczych. Dzielnice wspólnie z Biurem Polityki Lokalowej podlegającym prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz nie są w stanie zaoferować tylu lokali o zadowalającym standardzie.
Nad inwestycją wiszą czarne chmury.
Stare wiadukty, którymi dziś odbywa się ruch, od 2000 roku (12 lat!), znajdują się na liście obiektów zagrożonych katastrofą budowlaną. W każdej chwili mogą zostać zamknięte. To oznaczałoby odcięcie części Rembertowa, Wawra i Zielonki od centrum.
Kierowcy, którzy muszą przejechać przez skrzyżowanie Marsa z Żołnierską, tracą dziś nerwy i paliwo. Utrudnienia w okolicy są ogromne od samego rana. Kierowcy szukają innej drogi przez Ząbki i Zielonkę.
W piątek drogowcy rozpoczęli tam remont. W poniedziałek rano stanęły wszystkie dojazdy do skrzyżowania.
Ulice
"Rembertów odcięty!" Remont na Marsa
"Rembertów odcięty od świata", "Wschodnia część Warszawy sparaliżowana", "Tak wielkich korków Warszawa nie widziała" -... WIĘCEJ »
Kierowcy alarmowali o tym na warszawa@tvn.pl i Kontakt 24.
Korki w obie strony
Podobnie było przed południem. – Odcinek, który zazwyczaj o tej porze jedzie się 5 minut, pokonywałem prawie 30 – relacjonuje Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl.
Dalej było tylko gorzej. – Żołnierska stoi od Strażackiej. Później sytuacja się zmienia i korek jest już w obie strony – informuje Gula.
Jak mówi jeden z kierowców, który utknął, próbując wjechać do Warszawy, przejechanie 50 metrów zajęło mu kilkadziesiąt minut. – Korek w stronę Marsa ma 6 kilometrów i zaczyna się w Ząbkach – informuje Gula.
Na domiar złego robotnicy musieli się zmagać z awarią frezarki na skrzyżowaniu Marsa z Żołnierską.