Lokalny patriotyzm - ukochane miejsca

Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 26 lip 2012, 11:02

Olek007 pisze:Kilka lat temu nic tu właściwie nie było, jednak w ostatnich latach, w związku z budową koszmarku o nazwie "Miasteczko Wilanów"
Dlaczego koszmarku?

[ Dodano: |26 Lip 2012|, 2012 11:07 ]
Rosa pisze:Jak jade do rodziny na Ursynów to tak z politowaniem na nich patrzę że praktycznie jedynym sensownym dojazdem jest metro do którego nie ma porzadnej dowozowki, autobusy maja jakies pokrecone trasy, ciągłe zmiany, z radością wracam do siebie do swoich 111 i 509
Nie słyszałem, żeby ktokolwiek mocno narzekał na komunikację na Ursynowie...
179 i 192 to świetne i częste dowozówki. Metro - wiadomo. Dla pasjonatów jest też kilka autobusów "do miasta" zamiast metra.
Współczuję tobie, że masz do dyspozycji tylko kilka autobusów, z czego chyba tylko 507 jest "siekierą".

[ Dodano: |26 Lip 2012|, 2012 11:08 ]
Domas pisze:Mówi się, że to wylęgarnia dresów i najgorszego warcholstwa z całej Warszawy
Wybacz, ale za każdym razem jak tam jestem, to właśnie takie odczucie mam i choć nie jestem z góry uprzedzony do Pragi, to mam wrażenie, że tam mieszkają zupełnie inni (w niekoniecznie pozytywnym znaczeniu) ludzie niż np. na Ursynowie i Mokotowie.

primoż
Posty: 3766
Rejestracja: 24 gru 2010, 0:57
Lokalizacja: z pól kartoflanych

Post autor: primoż » 26 lip 2012, 11:35

BJ pisze:Dlaczego koszmarku?
Gdyż przez wiele lat pod względem infrastruktury wzory były czerpane z osiedli budowanych w okolicach Skarbka z Dziur Gór?
BJ pisze:Współczuję tobie, że masz do dyspozycji tylko kilka autobusów, z czego chyba tylko 507 jest "siekierą".
Jeszcze 509.
Zdajesz sobie sprawę, że Gocław jest inaczej zaprojektowany niż Ursynów i jest trochę mniejszy od tegoż Ursynowa?
BJ pisze:Wybacz, ale za każdym razem jak tam jestem, to właśnie takie odczucie mam i choć nie jestem z góry uprzedzony do Pragi, to mam wrażenie, że tam mieszkają zupełnie inni (w niekoniecznie pozytywnym znaczeniu) ludzie niż np. na Ursynowie i Mokotowie.
Jak kilka razy byłem w godzinach wieczornych, na Ursynowie, to zawsze napotykałem na swej drodze jakieś tałatajstwo (nie to, żebym miał jakieś uprzedzenia do tej dzielnicy).

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 26 lip 2012, 11:43

primoż pisze:Jak kilka razy byłem w godzinach wieczornych, na Ursynowie, to zawsze napotykałem na swej drodze jakieś tałatajstwo (nie to, żebym miał jakieś uprzedzenia do tej dzielnicy).
Po Ursynowie całym wiele nocy łaziłem w różnych stanach i nigdy nic złego mnie nie spotkało.
Być może na Pradze byłoby podobnie, jednak cieszę się, że dziś będę tam ostatni raz na dłuższy czas.

Awatar użytkownika
Panna Kajzerka
Posty: 78
Rejestracja: 09 paź 2011, 18:59
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post autor: Panna Kajzerka » 26 lip 2012, 12:02

BJ pisze:Po Ursynowie całym wiele nocy łaziłem w różnych stanach i nigdy nic złego mnie nie spotkało.
Być może na Pradze byłoby podobnie (...).
Ja na Pradze nocą spotykałam głównie małe grupki niegroźnych, wstawionych panów, podtrzymujących się wzajemnie ;) Już chyba po Śródmieściu więcej dziwnych ludzi się po nocy kręci :> Co ciekawe, akurat nigdy w nocy nie miałam żadnych nieprzyjemności, mimo że nie jestem dwumetrowym drabem, którego nikomu nie przyjdzie nawet do głowy zaczepić. Akurat jedyne naruszenie poczucia bezpieczeństwa wystąpiło na Bemowie, w biały dzień, blisko centrum handlowego :P

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 26 lip 2012, 12:07

W Śródmieściu po prostu większość ludzi po 23 jest pijana, ot co ;)

Krzysiek_S
Posty: 5090
Rejestracja: 15 gru 2005, 21:08
Lokalizacja: Wawer-Zerzeń-Zastów

Post autor: Krzysiek_S » 26 lip 2012, 12:41

Wawer mimo swoim wad jest miejscem z którego nigdy nie chciałbym się wyprowadzic .
Mieszkam tutaj od urodzenia więc już kawał czasu. Na początku ta częśc Wawra Zastów była cichym zapomnianym osiedlem o charakterze typowo wiejskim. Wszyscy prawie robili w polu , jedni tak jak moja rodzina na użytek własny a pracowali gdzie indziej , a inni którzy mieli więcej ha prowadzili działalnośc produkcyjną na bazie plonów z pól. Sporo osób z tego rejonu dostarczało przerobioną już kapustę na przykład dla wojska albo innych państwowych podmiotów inni żyli ze zboża. Do tej pory niektórzy żyją z tego co kiedyś zgromadzili w bankach i przyznam źle nie mają. Innych typowych zjawiskiem lat dziecięcych były małe samoloty latające nad głową jak się było na polu oraz bardzo odległe pierwsze bloki na Gocławiu. Jedyną drogą asfaltową z "warszawą " był Trakt Lubelski.
Nastały lata 90 i od tego momentu trwa przemiana Zastowa i całego Wawra. Zanikła prawie już działalnośc polna okolicznych mieszkańców . W miejsce pól rosną co raz szybciej nowe domy czy nawet małe bloki, a niektóre tereny na przykład okolice olszyny pod Zastowem strasznie zdziczały i ponownie wróciła tam zwierzyna na przykład dziki , sarny...
Wraz z rozwojem budownictwa trochę ociężale powstaje nowa infrastruktura. Przykładem jest ulica Kadetów która powstawała w kilka lat, mimo , że jeździ tam już autobus to nadal nie jest do końca ukończona. W tym roku zacznie się budowa Panny Wodnej , kończy się budowa Mozaikowej[ patrząc na cały Wawer]. Obecnie Wawer boryka się z budową kolektora "W" , co bardzo utrudnia funkcjonowanie mieszkańcom, a to dopiero początek rozwoju kanalizacji , które będzie postępowac na cały Wawer i Zastów w najbliższych latach. W ciągu ostatnich lat Wawer masowo dostaje co raz to nowe sklepy i punkty usługowe. Prawie w każdym osiedlu są jakieś delikatesy, ostatnio buduję się biedronka na Bronowskiej. Coraz więcej jest też miejsc spotkań Klubokawiarnia Kura domowa, Kinokawiarnia Stacja Falenica , czy restauracja Atmosfera w siedzibie ATM Studio, to są najbardziej chyba znane miejsca w Wawrze z szeregu innych które powstały ostatnich latach. W samym Zastowie chyba oprócz poczty [ Lucerny] jest pełny pakiet usług standardowych dla każdego osiedla.Są cztery sklepy spożywcze[ w tym delikatesy2] , można naładowac kartę miejską ,jest pralnia, fryzjer , stomatolog , apteka , klinika weterynaryjna, usługi mechaniczne , sklepy i supermarkety budowlane, ubezpieczenia, klub kultury, plac zabaw. Brakuje miejsca spotkań , ale jest już na Lucerny, w Wawrze lub w Zerzniu. Promenada jest w promieniu 1,5 kilometra tak na przełaj.
Więc pod tymi wszystkimi względami się dużo zmieniło i nie jest źle.
Wadą na pewno jest stan ulicy Trakt Lubelski [ dziury i koleiny] oraz brak zadowalającej komunikacji miejskiej. Chociaż bliskośc linii kolejowej , Gocławia oraz linii tramwajowej na Gocławku mam nadzieje spowoduje w przyszłości poprawę.
Dlatego polecam Wawer w tym szczególnie Zastów.
Co do innych dzielnic i miejsc. To bardzo podoba mi się miasto Józefów , niektóre rejony Wilanowa , w sumie lubię też Białołękę tylko nie wiem za co.

Olek007
Posty: 422
Rejestracja: 02 mar 2011, 18:51
Lokalizacja: Wilanów

Post autor: Olek007 » 26 lip 2012, 20:50

BJ pisze: Dlaczego koszmarku?
Według mnie jest to koszmarek, gdyż ludzie mieszkają praktycznie okno w okno, muszą robić zakupy w jakichś wątpliwych delikatesach i jeżdżą swymi samochodami po betonowych płytach albo muszą chodzić do głównej ulicy całego rozległego osiedla, aby wsiąść w któryś do 2 autobusów.
_________________

Awatar użytkownika
KwZ
Posty: 10651
Rejestracja: 05 paź 2008, 22:43
Lokalizacja: z Parku Odkrywców

Post autor: KwZ » 27 lip 2012, 7:28

BJ pisze:Dlaczego koszmarku?
Byłeś tam?
Olek007 pisze:muszą robić zakupy w jakichś wątpliwych delikatesach
To już są tam jakiekolwiek sklepy?! Uff...

Jak pierwszy raz tam pojechałem rowerem, to rzuciło mi się w oczy, jak pazernie jest wykorzystywana tam przestrzeń. Prostokątne bloki, podwórka szerokie na ze 20 m (tyle co przegub)*. Kupuje ktoś drogie bądź co bądź mieszkanie z ładnym, dużym tarasem, po czym sadzi szpaler tui, co by sąsiad do mieszkania nie zaglądał. Wówczas nie było tam ani pół sklepu (ludzie zaczynali już mieszkać), najwyżej sushi bar. Jeden. I jeszcze jakaś prywatna szkoła muzyczna dla dzieci. Ulice wąziutkie, na jeden pas plus wąski chodnik, całe zastawione samochodami (pewnie ludzi nie stać było na podziemne parkingi) - samochód z lodami nie bardzo miał jak przejechać. Za to w sąsiedniej kanałek w środku. I wszystkie bloczki mają po 4 piętra, bo takie najładniej wyglądają w folderze dewelopera, czytaj: sprzedają się najdrożej za m2. I całe osiedle kończy się jak nożem uciął - pomyślałem sobie: o, tu będzie S2 (niesłusznie, S2 będzie przebiegać przez środek osiedla). Ogólnie, miałem wrażenie, że deweloperami kierowała chciwość. A jeśli tak, to to nie może skończyć się dobrze.

Uderzył mnie także brak kościoła. O, w końcu dojechałem do jednego, myślę sobie: całkiem duży - no tak, te 100 tys. osób to spory wręcz dekanat. Okazało się, że to Świątynia Opatrzności Bożej. Miała być wyciskarką do cytryn, wróć, pielgrzymów, ale pewnie podstawową funkcją będzie bycie zwyczajnie parafią dla Miasteczka. Przy czym już raz ćwiczyliśmy parafię na 100 tys. osób, nie wyglądało to dobrze.

Mówiąc o której, Nowa Huta, projektowana przez ludzi wykształconych przed wojną, to przykład doskonałego planowania. Szerokie ulice, tramwaje, szkoły, żłobki (dziś zapomniana instytucja), sklepy, parki, centralny plac dzielnicy, szpalery drzew oddzielające ulicę od bloków, dużo zieleni itd. No po prostu niebo** a ziemia piekło.

Wątek miał być o patriotyzmie, a nie wyliczaniu zalet kolejnych dzielnic, więc trochę spróbuję wrócić do tematu i garść przemyśleń nt. skutków społecznych. Otóż z takiej sypialni trzeba wyjechać, aby załatwić cokolwiek - pójść do sklepu, szkoły, pracy, kina, na piwo, cokolwiek. No ale jeśli pojechać (samochodem? przecież jest kilka miejsc do obskoczenia), to można pojechać gdziekolwiek. Jedna osoba pojedzie tu, inna tam. Pewnie nawet jakby się minęli w galerii handlowej, to nie zamienią słowa. Więzi sąsiedzkiej, tej lokalnej więzi społecznej brak, zero absolutne. No bo skąd? Sąsiadka pójdzie do sąsiadki na ploteczki? Sąsiad do sąsiada na mecz i piwo albo pożyczyć młotek? Dziś prędzej zgłoszą go za zakłócanie porządku do administracji (chyba, że takiej już nie ma - zostanie tylko policja***. O młotek?!). Może matka miałaby wyjść na spacer z dzieckiem w wózku? Dokąd? Jedyną nadzieją nastolatkowie, że po szkole pójdą do kolegi. Tylko że dziś to pograją czy pofejsbukują sobie przez internet... a potem będą się czuli samotni (rodzice zabiegani, że aż na drugie dziecko nie starczyło czasu), emo będzie się rodzić.

Naprawdę, gdybym miał dorastać w takim Miasteczku, to nic do niego bym nie czuł. Przeciwnie, mieszkam na starym, peerelowskim osiedlu. Niegrodzonym: czasem jakiś żul pozbiera puszki albo przejdzie kompania śpiewająca legionowe pieśni, ale ogólnie jest miło i spokojnie, wróble ćwierkają.

Przy czym sama nazwa "Miasteczko" to ściema reklamowa. Miasto ma własny rynek, sklepiki, historię, kulturę - tym się różnią np. Legionowo czy Piaseczno od takich nowych osiedli Warszawy. Ale potem taki BJ tego nie będzie rozumiał, ale na mieszkanie będzie go stać i sobie kupi w takim urbanistycznym bublu.

Uff, rozpisałem się, ale jeśli to choć odrobinę pomoże ograniczyć ten trend, to może warto.

* - są jeszcze podwórka od wewnątrz, ale chyba niewiele większe.
** - pytanie w takim razie: jak doszło do utraty tamtejszych więzi społecznych na rzecz elementu dresiarskiego. A może ów też jest ze sobą zżyty, tylko obcych atakuje? Ciekawy temat socjologiczny.
*** - przykład zrzucania z siebie przez dewelopera kosztów (tu: utrzymania tzw. ładu sąsiedzkiego) na innych.
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!

Awatar użytkownika
Paweł_K
Taki ligowy Bełchatów
Posty: 5298
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
Kontakt:

Post autor: Paweł_K » 27 lip 2012, 10:23

BJ pisze:Dlaczego koszmarku?
Byłem tam ostatnio i w pełni potwierdzam słowa KwZ - w Miasteczku Wilanów jest wprost klaustrofobicznie ciasno - wąskie ulice i wszędzie bloki. No ale to obecnie obowiązujący standard "developerski" - nabudować bloków i zarobić. Resztą niech się martwią inni. Oczywiście już pojawiły się tam sklepy, restauracje i kawiarnie, kwestią czasu jest pewnie otwarcie oddziału którejś z prywatnych klinik, to jednak reszta infrastruktury nieobecna. Ale to już norma - Zielona Białołęka wygląda bardzo podobnie, z tym że tam są jakieś szczątkowe elementy infrastruktury po czasach uprawy zbóż i hodowli trzody (szkoły chociażby).

Co do mnie - całe życie spędziłem na Bródnie, w północno-zachodnim końcu - typowe osiedle peerelowskie, dużo zieleni, spore podwórko i Trasa Toruńska wiecznie w budowie (coś jak Lenin wiecznie żywy) tuż za oknami - cel dziecięcych eskapad.
Obecnie przymierzamy się z żoną do kupna większego mieszkania - oczywiście Bródno ma priorytet (z kilku względów - raz że przywiązanie, dwa że rodzice blisko), ale nie wykluczam też innych ciekawych lokalizacji. Kategorycznie odpada jedynie Zielona Białołęka i inne "miasteczka" developerskie ;) Trudno będzie znaleźć mieszkanie o pożądanych przez nas parametrach, które lokalizacją dorówna obecnym warunkom jakie mamy - dwie szkoły dosłownie o rzut beretem, 4 przedszkola w zasięgu <5 minutowego spaceru, pod nosem tramwaj i autobusy, kilka sklepów...
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon

Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 27 lip 2012, 11:05

MW to klasyczne osiedle bekaesiowe (bardziej nawet niż Derby), więc i skrojone pod ambicję tej klasy społecznej.

Tłumacząc określenie być może nierozpowszechnione publicznie - bekasie, czyli biurowa klasa średnia, to to, co wyrosło w Polsce miast klasycznej MMC (middle middle class) - ludzie zarabiający całkiem przyzwoicie, ale nie rewelacyjne, najczęściej po kierunkach w rodzaju zarządzania, FiRu czy administracji, siedzący 8h w biurze na Służewcu, biorący z żoną (albo narzeczoną) kredyt na mieszkanie na 40 lat, który związuje lepiej niż jakiekolwiek przysięgi małżeńskie, itd. Potrzeby kulturalne bekaesia są cokolwiek ograniczone do zassania z torrenta najnowszego Spidermana, byle szybciej, żeby można było kolegom w korpo poopowiadać, zanim sami pobejrzą; więc i infrastruktura kulturalna osiedli bekaesiowych jest uboga (pozdrawiam tutaj sproketta, który w braku kina na Tarchodworach dopatrywał się jakiegoś spisku). Nie chce mi się rozpisywać, jak ktoś guglnie, to sporo materiału znajdzie.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 27 lip 2012, 12:30

KwZ pisze:Byłeś tam?
Dziesiątki razy, mieszka tam jeden z moich lepszych kolegów
Sklepów jest sporo, pootwierały się nawet inne usługi typu pizza, CoffeeHeaven i inne restauracje czy kawiarnie. Za kilka lat ma być też otwarte centrum handlowe z kinem i innymi duperelami.
Od kiedy Al. RP jest otwarta jest w ogóle nieźle. Brakuje tylko cywilizowanego połączenia z Ursynowem.
KwZ pisze:Pewnie nawet jakby się minęli w galerii handlowej, to nie zamienią słowa. Więzi sąsiedzkiej, tej lokalnej więzi społecznej brak, zero absolutne.
Nie bardzo rozumiem, po co mi więzi sąsiedzkie.
Mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych (w sumie ok. 80) - bliźniaków lub szeregowców. Sam mieszkam w bliźniaku i znam (tj. wiem jak się nazywają i zamienię dwa słowa jak spotkam) na osiedlu aż 3 osoby + 2 z bliźniaka, bo niestety czasem ich spotykam przed garażem.
I naprawdę, nie brakuje mi znajomych i nie czuję potrzeby nawiązywania z kimkolwiek tutaj znajomości.
KwZ pisze:Ale potem taki BJ tego nie będzie rozumiał, ale na mieszkanie będzie go stać i sobie kupi w takim urbanistycznym bublu.
Mamy zupełnie inne podejście.
Nie bardzo rozumiem, po cholerę mi rynek, skoro i tak meeting pointem ze znajomymi dla Ursynowa i Wilanowa jest Metro Wilanowska. Potem przeważnie i tak kończy się na wycieczce do Centrum, więc po co mi rynek na osiedlu?
I mimo wszystko wolę w miarę ładnie wyglądające nowe bloki w M. Wilanów, gdzie raczej nie mieszka patologia, od "PRLowskiego osiedla z klimatem". Jak "PRLowskie osiedle z klimatem" wygląda wiem, bo jedni dziadkowie mieszkają na Służewcu (który akurat jest spoko jak na "PRLowskie osiedle"), a drudzy na Woli nieopodal ratusza (gdzie już w ogóle nie jest spoko, a wejście do każdej klatki schodowej śmierdzi szczynami na 200 m. Jakoś w MW tego nie ma...).
Więc tak, jeśli by mnie było stać, to wolałbym kupić czy wynająć mieszkanie w MW czy - jeszcze lepiej - na Kabatach. Ale póki co bardzo podoba mi się tu, gdzie mieszkam, i nigdzie się nie wybieram.
fik pisze:MW to klasyczne osiedle bekaesiowe (bardziej nawet niż Derby), więc i skrojone pod ambicję tej klasy społecznej.
Trochę racji ci muszę przyznać, chociaż też nie wrzucałbym wszystkich do jednego wora od razu.
Pewnie moje osiedle (o którym nieco powyżej) w pewnym stopniu też nadaje się do tej definicji, a jednak chodzę z rodzicami do teatru (nie, nie tylko do Kwadratu) czy na operę.

Awatar użytkownika
Paweł_K
Taki ligowy Bełchatów
Posty: 5298
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
Kontakt:

Post autor: Paweł_K » 27 lip 2012, 12:42

BJ pisze:I mimo wszystko wolę w miarę ładnie wyglądające nowe bloki w M. Wilanów, gdzie raczej nie mieszka patologia, od "PRLowskiego osiedla z klimatem"
Za to mieszka gburowate buractwo, które uważa się za lepsze od plebsu, bo go stać na mieszkanie na osiedlu zamkniętym
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon

Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...

Rosa
Posty: 4598
Rejestracja: 20 gru 2005, 14:47
Lokalizacja: os Wilga

Post autor: Rosa » 27 lip 2012, 12:49

Paweł_K pisze:
BJ pisze:I mimo wszystko wolę w miarę ładnie wyglądające nowe bloki w M. Wilanów, gdzie raczej nie mieszka patologia, od "PRLowskiego osiedla z klimatem"
Za to mieszka gburowate buractwo, które uważa się za lepsze od plebsu, bo go stać na mieszkanie na osiedlu zamkniętym
Za to patologię będziemy mieli za 10-15 lat kiedy podorastają dzieci z osiedli, których rodzice teraz pracuja od 9 do 18 bez czasu i ochoty na wychowywanie maluchów.

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 27 lip 2012, 12:50

Paweł_K pisze:Za to mieszka gburowate buractwo, które uważa się za lepsze od plebsu, bo go stać na mieszkanie na osiedlu zamkniętym
Dzięki, ja i moi rodzice to gburowate buractwo. Z założenia :D

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 27 lip 2012, 13:00

BJ pisze: Pewnie moje osiedle (o którym nieco powyżej) w pewnym stopniu też nadaje się do tej definicji, a jednak chodzę z rodzicami do teatru (nie, nie tylko do Kwadratu) czy na operę.
Twoi rodzice to nieco inne pokolenie, klasyczny bekaeś to rocznik jakoś tak 78-85, idealnie wpasowujący się w wandachowiczowską generację nic. I oczywiście, że jest to pewna generalizacja i hiperbolizacja, jak to z "analizami" społecznymi zawsze jest.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

ODPOWIEDZ