Aligator pisze:Wiem ile jest w polsce bzdurnych dokumentów, o których w UE ludzie nie słyszeli, żeby nie pisać za oceanem. W Polsce wydaje się karty na "wszystko", najlepiej z kompletem danych osobowych przy każdej pierdółce.
I dlatego ograniczenie ilości danych w dowodach osobistych jest korzystne. Podobnie adres powinien zniknąć z prawka, za którego wymianę sobie śpiewają ponad stówkę.
Aligator pisze:Moim zdaniem bardziej chcecie widzieć problem, niż on w ogóle istnieje.
Dowód osobisty ma realne znaczenie tylko w UE, przy czym, ważne jest nie obywatelstwo, ale fakt, że dokument wydano w UE, co masz potwierdzone emblematem.
No właśnie rzecz w tym, że obywatelstwo ma znaczenie. Cudzoziemcy mogą otrzymać dokument podróży z orzełkiem, co nie znaczy, że mogą swobodnie podróżować po Schengen.
Aligator pisze:Gdy wyjedziemy poza UE, i tak musimy się legitymować paszportem, bo nasze ID jest wówczas plastikową kartą, wartą mniej niż karta do bankomatu.
Bzdura. Na dowodzie wjedziesz sobie bez problemu do Albanii, Andory, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Kosowa, Gruzji, Macedonii, Monako, San Marino, Serbii i Watykanu
Aligator pisze:Jest dokumentem podróży tylko w strefie Schengen, tutaj wystarczy tylko plakietka z flagą UE, gdy wyjedziesz poza Schengen, to tak czy siak musisz mieć paszport, więc dane nie mają znaczenia.
Patrz wyżej.
JaBaal pisze:Wobec tego, zamiast wpisu OBYWATELSTWO/NATIONALITY powinno być NARODOWOŚĆ/NATIONALITY.
A po co? Jaką ma wartość dodaną taki wpis? W urzędach i w prawie liczy się obywatelstwo, a nie to, do jakiej kto poczuwa się narodowości.
Szczególnie, że w dowodach dodano właśnie rubrykę "obywatelstwo", aby nie było problemów z tym związanych. PS. W niemieckich dowodach jest OBYWATELSTWO*/NATIONALITY, a nie NARODOWOŚĆ/NATIONALITY. Chyba puryści językowi niekoniecznie mają rację, skoro szereg krajów jako określenie obywatelstwa używa zwrotu "nationality".
* dosłownie "przynależność do państwa"