a faktycznie...Spokojny pisze:A czy to, co napisałem, jest sprzeczne z moimi poglądami?hafilip84 pisze: ja nie chce tej dyskusji po raz enty... zwlaszcza, ze jesli dobrze pamietam jakies Gackospotkanie, to opinie prywatna miales odmienna


Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
a faktycznie...Spokojny pisze:A czy to, co napisałem, jest sprzeczne z moimi poglądami?hafilip84 pisze: ja nie chce tej dyskusji po raz enty... zwlaszcza, ze jesli dobrze pamietam jakies Gackospotkanie, to opinie prywatna miales odmienna
Po wejściu do autobusu Twoim obowiązkiem jest niezwłoczne skasowanie odpowiedniego biletu*. To, czy wsiadasz na przystanku granicznym, czy na przystanku NŻ, nie ma tu żadnego znaczenia.Fikander pisze:A jak to zrobię na przystanku granicznym, to co?Spokojny pisze: Bilet jednorazowy kasujemy zaraz po wejściu do autobusu, a nie na przystanku granicznym.
Niewątpliwie masz rację. Ale poczytaj sobie to forum, jak i inne podobne.Karacz86 pisze:Dopóki aglomerację będzie się traktowało jako Warszawę i 'mazowieckie' to nie unikniemy takich spraw, a mieszkańcy przedmieść nadal będą zmuszeni traktować działanie na ich terenie komunikacji miejskiej za łaskę a nie przywilej (nie wiadomo wszakże czy może komuś nie odwidzi się współfinansowanie transportu zbiorowego z ZTM)
Akurat stwierdzenie „Bo nam się należy” jest oczywiście przesadzone, ale w pewnym sensie porusza ważną kwestę.MeWa pisze:Nie może to być jednostronne założenie. Czemu gminy wychodzą często z założeniem "Nam się należy"?Predator pisze:To właśnie obecni „Warszawiacy” zdają się żyć w świecie, gdzie Warszawa jest jak samotna wyspa na bezkresnym pustkowiu.
[img]http://miasta.gazeta.pl/i/30/warszawa/00.gif[/img] pisze:Chcemy lepszej komunikacji podmiejskiej!
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Krzysztof Śmietana 10-03-2006 , ostatnia aktualizacja 09-03-2006 21:59
Bunt podwarszawskich samorządów. Razem będą się domagać, by ratusz ułatwił dojazd do szkoły i pracy setkom tysięcy mieszkańców miejscowości sąsiadujących ze stolicą
- Rano podróż autobusem podmiejskim do Żerania, a potem tramwajem na Pragę zajmuje mi w sumie aż półtorej godziny! W dodatku trzeba jechać w niesamowitym tłoku - opisuje Łukasz Sieniak z Legionowa.
W takich warunkach - w korkach i ściśnięci jak sardynki - codziennie dojeżdżają do Warszawy ludzie z całej stołecznej aglomeracji. Dlatego wczoraj podwarszawscy prezydenci, burmistrzowie i wójtowie spotkali się w Piasecznie, żeby porozmawiać o tym, jak usprawnić dojazd do stolicy. - Jeśli będzie sprawna komunikacja publiczna, mniej samochodów wjedzie do Warszawy i dzięki temu znacznie zmniejszą się korki nie tylko na wylotówkach, lecz także w samym centrum stolicy - zauważył Józef Zalewski, burmistrz Piaseczna, gospodarz spotkania.
Jak Warszawa narzuca haracz
Od razu wynikł na nim drażliwy problem: najpierw trzeba rozwiązać spór Jabłonny z Warszawą o wysokość dopłat do dwóch linii podmiejskich. Dwa lata temu Zarząd Transportu Miejskiego naliczył tej gminie 190 tys. zł rocznie. Jabłonna nie zapłaciła, bo jej wójt uznał tę kwotę za "haracz". W odwecie przed tygodniem ZTM zlikwidował przystanki autobusowe w Jabłonnie. Teraz mieszkańcy muszą korzystać z zastępczych mikrobusów dojeżdżających do granic Warszawy albo z prywatnych linii.
Wczoraj nie było nawet szansy na załagodzenie konfliktu, bo mimo zaproszenia na spotkaniu nie pojawił się nikt z Zarządu Transportu Miejskiego ani ze stołecznego ratusza. - Znowu zrobili nas w konia - stwierdził wójt Jabłonny Grzegorz Kubalski.
Jednak przy okazji sporu Jabłonny z ZTM okazało się, że gmin niezadowolonych ze sposobu naliczania opłat za komunikację podmiejską jest znacznie więcej. Np. 11-tysięczny Nieporęt za jedną linię 705 musi dopłacać tyle samo co 55-tysięczne Piaseczno, przez które przejeżdża aż sześć linii. - Rocznie wychodzi 300 tys. zł, a to dla nas bardzo duża suma - mówił wójt Nieporętu Sławomir Mazur. - Wszystko przez to, że nasza gmina jest długa, a ZTM nalicza opłaty nie od liczby pasażerów, tylko od liczby kilometrów przejechanych przez autobusy.
Na wysokie opłaty narzekają też Leszno, Stare Babice czy Ożarów Maz. Gminy chcą wreszcie wymusić bardziej sprawiedliwy system. - Przynajmniej raz do roku muszą być przeprowadzone badania rentowności linii. Nie może być tak, że ZTM podkłada nam aneksy do umowy i każe płacić - stwierdził burmistrz Zalewski.
Grzegorz Ćwiek z ZTM stwierdził, że "w określonych przypadkach" umowy można renegocjować. Zaznaczył jednak, że nie może tolerować tego, co robi Jabłonna, która najpierw zgodziła się na dofinansowanie autobusów, a teraz nie płaci za nie ani złotówki.
Gminy chcą też naciskać na stolicę, by rozwijać komunikację podmiejską. Chodzi o wydłużenie tras do rozbudowujących się osiedli, np. w Józefosławiu, Piasecznie czy Bukowcu w Legionowie. Samorządy marzą też o przywróceniu wspólnego biletu na kolej podmiejską i komunikację w Warszawie. Dzięki temu znacznie staniałoby podróżowanie do szkoły czy pracy w Warszawie dla dziesiątek tysięcy mieszkańców np. Otwocka, Piastowa czy Ząbek.
W mediacjach z warszawskim ratuszem gminom obiecał pomóc poseł PO Andrzej Smirnow. Zapowiedział, że wkrótce zorganizuje w tej sprawie w Sejmie spotkanie wszystkich zainteresowanych stron.
Post jest taki jakbym ja go napisał - dokładnie ze wszystkim się zgadzam, a szczególnie z tym na końcu. Temat już był poruszany wiele razy, ale dla mnie najgorsze jest to, że kosztem jednej osoby wsiadającej albo wysiadającej na beznadziejnej Tużyckiej Gorzykowskiej , Kanale Żerańskim itp. autobus nabity ludźmi staje i Ci ludzie tracą czas kosztem tej jednej osoby. A człowieka po pewnym czasie naprawdę może szlag trafić jak ta jeździ codziennie i codziennie te same osoby. Choć jest pewna poprawa - w godzinach szczytu pasażerowie z przystanków takich jak włąsnie Tużycka Kościeliska (tych niepotrzebnych) nauczyli się wreszcie że nie wbiją się do zapchanego po brzegi 718 i nie machają tylko czekają na 120, 190 albo 512. Czekaja bo przeważnie 718 albo 805 i 190 jeżdżą razem. Co prawda w szczycie A są dobrze zsynchronizowane ale linie Mareckie przeważnie przyjeżdżąją pięć minut w plecy i jadą razem. Co innego jest w weekend kiedy od bodajże 10 do 17 w kierunku Warszawy nie ma kursu 718 kiedy by 190 nie było za nim później albo wcześnej jak 3 minuty. Rewelacja !! Szczególnie że w weekend 718 jeździ co 35 minut a 190 co 15-20.Mahony2109 pisze:Tam gdzie się da, jest to pewna opcja, ale nie wszędzie się ją da zastosować. Da się zastosować w kierunku na Legionowo (732/801) i na Marki (718/805), gdyż tam jest dużo alternatywnych linii, choć tu moloch M1/Ikea może mieć coś naprzeciw, że im się dojazd pogarsza. Gdzie indziej jest już gorzej. Brak alternatyw dla Warszawiaków (lub są one zancznie ograniczone i rzadsze) na trasach: 702 w dużej części, 710 w dużej cześci, 709/727 prawie w całości, 706 i innych raszyńskich (chociaż to i tak krótki fragment, ale samo 124 wzbudzi protesty), 716 (ważna rola lokalna, choć alternatywy są). Przy pozostałych są inne problemy: 717 - w Warszawie ma ważne przesiadki i przystanki handlowe - tu zaprotestują sami mieszkańcy okolic> Przy 713 dałoby się parę zlikwidować, chociaż podobnie, mieszkańcy Ożarowa dojeżdżają do tesco czy Selgrosa. Dlatego też wydaje mi się, że to żadna rewolucja. Zmiana może być wprowadzona tylko w kierunku Legionowa, gdzie przecież nie będzie niczym nowym. Wszystkie pozostałe dobre trasy (szerokie wylotówki) się spotkają z protestami lub trzebaby robić alternatywę...
No, ale ogólnie to pomysł dobry, tylko nierealny
709/727 musi stawać na Sójki. Dużo ludzi pracuje w Geant/OBi i dojeżdża z okolic Piaseczna tą linią. Już fakt, że nie stają tam ani PPKS P-no ani Express P-no jest pewnym problemem i kierowcy często są błagani o zatrzymanie busa (rzadko się zgadzają).R-9 Chełmska pisze:709/727Piaseczno - przystanek Mysiadło
przystanek Dąbrówka
przystanek Karczunkowska
przystanek Poleczki
przystanek al.Lotników
Wilanowska
319silne 1xx... Brygad należy szukać w szybszych 7xx...
Mahony2109 pisze:Ogólnie objazd wydaje się źle pomyślany.