WAWKOM

Czy Dziki Zachód w Warszawie nie istnieje do dziś, czy już rozebrano wszystkie "zabytki" w kwadracie Marchlewskiego- Świerczewskiego- Towarowa- Al. Jerozolimskie?

Stary Pingwin pisze:Czy Dziki Zachód w Warszawie nie istnieje do dziś, czy już rozebrano wszystkie "zabytki" w kwadracie Marchlewskiego- Świerczewskiego- Towarowa- Al. Jerozolimskie?

Jeszcze część kamienic się ostała. Pod tym względem polecam południową pierzeję Chłodnej na zachód od Żelaznej. Jeszcze Waliców między Pereca a Grzybowską.

Polecam archiwum Tadeusza Rolke. W dziale "Warszawa-ulice" mnóstwo smakowitych archiwaliów-także komunikacyjnych

http://artmuseum.pl/pl/archiwum/archiwu ... rolke/2128

Szkoda, że bez opisu miejsca zrobienia zdjęcia.

Skany się komuś potasowały czy co? Zdjęcia ewidentnie z tej samej rolki wrzucone w przypadkowe miejsca talii siedmiuset kart. Bezładna mieszanina zdjęć z pięciu dekad, za to po pięć ujęć prawie identycznych. A niektóre na lewą stronę. Jakoś by to opracować, ułożyć, wybrać...
Ale sporo zdjęć bardzo ciekawych, fakt.

Zdjęcie nr 3106 konny dostawczak - stopień z tyłu dostawczaka to było ulubione miejsce dla dzieciarni do jazdy za friko. Takie budy kursowały do końca lat 60 - tych po Warszawie. Głównie dostarczały pieczywo z piekarni do sklepów.

Piekarnia z Pyr rozwoziła takim pieczywo.

Stary Pingwin pisze:Piekarnia z Pyr rozwoziła takim pieczywo.

Już nie pamiętam Wandel czy Królikowski ???

Wandel. Królikowski był nowocześniejszy.

Ale pieczywo obie piekarnie miały doskonałe.

Dla naszego pokolenia dobre pieczywo to była norma. Żeby takie zjeść dzisiaj, trzeba długo szukać po sklepach ze "zdrową żywnością" i płacić jakieś wydumane kwoty.

A 'zdrowia' w tej żywności jest tyle, co nic. Lepiej samemu zrobić chleb.

Słyszałem teorię, że dobry chleb to się skończył, gdy zaczęły do polskich piekarni przychodzić używane piece z Niemiec po 1989 r. Plus oczywiście te wszystkie "polepszacze".

Zazdrościsz nam smaków dzieciństwa?