Dlaczego ludzie wybierajÄ samochĂłd zamiast komunikacji?
Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy
Dzisiejsze warunki w ogóle nie przemawiają za korzystaniem z samochodu. Przecież samochód pożera ogromne ilości pieniędzy! Paliwo drogie (a spalanie w mieście jest duże), ubezpieczenia, przeglądy, naprawy. Poza tym dochodzi jeszcze stres związany z jazdą po mieście i parkowaniem. Zestresowanym zaczynać pracę? To nie dla mnie.
Nawet po podwyżce w 2014 roku będzie się nadal opłacało jeździć komunikacją miejską. Wolę jechać dłużej do celu, ale mieć za to więcej pieniędzy i lepsze zdrowie psychiczne. Nie mieszkam na wygwizdowie więc blachosmród jest mi zupełnie zbędny mimo, że mam prawko.
Nawet po podwyżce w 2014 roku będzie się nadal opłacało jeździć komunikacją miejską. Wolę jechać dłużej do celu, ale mieć za to więcej pieniędzy i lepsze zdrowie psychiczne. Nie mieszkam na wygwizdowie więc blachosmród jest mi zupełnie zbędny mimo, że mam prawko.
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Jeśli ktoś posiada samochód, to koszty napraw, przeglądów i ubezpieczenia ponosić musi bez względu na to, jak często jeździ. Przecież olej wymieniasz co ileś kilometrów, nie rzadziej niż raz do roku, więc w większości przypadków i tak nie korzystanie z samochodu na koszty serwisu znacząco nie wpływa. Przynajmniej u względnie poważnych użytkowników samochodów. Różnicę robią przede wszystkim koszty paliwa. Chodzi o to, żeby w określonym czasie (szczyty w DP) jakiś odsetek ludzi w pełni świadomie z samochodów rezygnował, wybierając zbiorkom. Też na wygwizdowie nie mieszkam, w DP z samochodu korzystam rzadko (bo listonosz po pracy też na spacery zbyt chętnie nie chadza), niemniej jednak uważam, że samochód się zwyczajnie przydaje, a koszty jego utrzymania nie są aż tak kosmiczne, żeby przeciętnie zarabiającego człowieka nie było na samochód stać, bądź żeby wydatki samochodowe stanowiły jakąś smoczą część miesięcznego budżetu. A wożenia tygodniowych zakupów zbiorkomem zwyczajnie sobie nie wyobrażam.Maciek pisze:Dzisiejsze warunki w ogóle nie przemawiają za korzystaniem z samochodu. Przecież samochód pożera ogromne ilości pieniędzy! Paliwo drogie (a spalanie w mieście jest duże), ubezpieczenia, przeglądy, naprawy. Poza tym dochodzi jeszcze stres związany z jazdą po mieście i parkowaniem.
-
- Posty: 842
- Rejestracja: 11 lip 2007, 20:57
- Lokalizacja: Białołęka-Ratusz
Przeciętnie warszawiak ma do roboty kilka do klikunastu kilometrów. Ponadto jeździ do marketów raz na tydzień, oddalonych od miejsca zamieszkania o ok. 5 do 10 km., parę razy w roku pojedzie do kina itp. Posiadając pojazd o spalaniu 6-8 litrów ropy (a takie spalanie ma około połowa ludu) miesięcznie wychodzi około 800-1000 złych miesięcznie (przy uwzględnieniu przeglądów i minimalnego ustawowo ubezpieczenia). Czy to dużo czy mało, to już każdy sam musi ocenić. Bilet miejski to wydatek rzędu 100 zł.
Druga połowa warszawiaków, to lud napływający dzień w dzień z Pułtuska, Serocka, Radomia, Warki, Płocka, Grójca itd. Oni wydają nieco więcej. Ale i tak dymają do metropolii za wszelką cenę. Jakby się mieli tłuc do Warszawy codziennie zbiorkomem (PKS, PKP, Busy), to najwyżej rok dali by radę. Uciążliwość podróży plus korki na rogatkach. Samolotem gościu z Bolesławca (Dolnośląskie) na Ursynów dotarł w 2 godziny (tak po prostu, rozkładowo i zgodnie z planem). Nieznacznie szybciej zajmuje mi przejazd zbiorkomem z Tarchodworów pod Górę Kalwarię.
Druga połowa warszawiaków, to lud napływający dzień w dzień z Pułtuska, Serocka, Radomia, Warki, Płocka, Grójca itd. Oni wydają nieco więcej. Ale i tak dymają do metropolii za wszelką cenę. Jakby się mieli tłuc do Warszawy codziennie zbiorkomem (PKS, PKP, Busy), to najwyżej rok dali by radę. Uciążliwość podróży plus korki na rogatkach. Samolotem gościu z Bolesławca (Dolnośląskie) na Ursynów dotarł w 2 godziny (tak po prostu, rozkładowo i zgodnie z planem). Nieznacznie szybciej zajmuje mi przejazd zbiorkomem z Tarchodworów pod Górę Kalwarię.
Oj, chyba mocno przeszacowałeś z tym 1000 złprosper5250 pisze:Przeciętnie warszawiak ma do roboty kilka do klikunastu kilometrów. Ponadto jeździ do marketów raz na tydzień, oddalonych od miejsca zamieszkania o ok. 5 do 10 km., parę razy w roku pojedzie do kina itp. Posiadając pojazd o spalaniu 6-8 litrów ropy (a takie spalanie ma około połowa ludu) miesięcznie wychodzi około 800-1000 złych miesięcznie (przy uwzględnieniu przeglądów i minimalnego ustawowo ubezpieczenia
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Bardzo przeszacował. Polak nie jeździ nówką z salonu, Polak raczej nie korzysta z ASO. Polak jeździ samochodem 10-letnim lub starszym, który naprawi każdy kowal, zazwyczaj za grosze. Nie liczę Polaków jeżdżących VW z 1,9TDI pod maską, oni faktycznie mogą wydawać więcej.
Bardzo, bardzo mocno. Ubezpieczenie to ok. 1000 zł rocznie, o ile ktoś nie rozbija się po samochodach (czyli 83,33 zł miesięcznie), koszt paliwa przy maksymalnych założeniach to 403,20 zł (zakładam, że podróże inne to drugie tyle co podróże do pracy, 21 dni roboczych). Co ciekawe rocznie przebieg wychodzi wtedy 10 000 km, co oznacza jedną wymianę oleju rocznie czyli maks. 400 zł rocznie (33,33 miesięcznie). Razem jest tego 519,86 zł. Jeśli dołożyć wydatki nieprzewidziane zamkniemy się w jakichś 600 zł miesięcznie. Co nie zmienia faktu, że komunikacja jest wciąż sześciokrotnie tańsza, po ostatecznych będzie tańsza czterokrotnie. Pytanie jednak, czy aż czy tylko?
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
Oj tam, nie wpływa to aż tak znacznie na wynik.
[ Dodano: |11 Lis 2012|, 2012 14:07 ]
Przy okazji zadałem sobie pytanie ile mnie prywatnie będą kosztowały dojazdy na uczelnię. Wyszło, że bilet, mimo pięćdziesięcioprocentowej ulgi, kosztuje więcej niż wynosi koszt paliwa. Chyba trzeba będzie zrobić to prawko...
[ Dodano: |11 Lis 2012|, 2012 14:07 ]
Przy okazji zadałem sobie pytanie ile mnie prywatnie będą kosztowały dojazdy na uczelnię. Wyszło, że bilet, mimo pięćdziesięcioprocentowej ulgi, kosztuje więcej niż wynosi koszt paliwa. Chyba trzeba będzie zrobić to prawko...
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
Na szczęście nie w centrum, tylko na PW. Co prawda tam też jest strefa płatnego parkowania, ale można bez problemu dostać miejsce na terenie uczelni.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
No to się nie zgadza. Powtarzając te same rachunki, które już robiłem, dla ceny biletu 125 zł, 6 L/100 km dostaję 4,7 km/(250 zł/125 zł)*(8 L/6 L) = 3,13 km jako granicę opłacalności samochodu.Poc Vocem pisze:Nie, 4,4 km, tyle że samochód dość oszczędny (przyjąłem 6l/100 km).
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Na takie odległości należy promować rower, szczególnie w lecie!
Polecam: http://www.zm.org.pl
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.