px33 pisze: Przy postępującej automatyzacji może się okazać, że kluczem do sukcesu nie jest liczba obywateli, a ich wykształcenie i zdolność do nauki/adaptacji. Poza tym wspieranie własnych firm z własnymi innowacyjnymi rozwiązaniami (a do tego potrzebni są wykształceni ludzie) to jedyna droga do poprawy statusu ekonomicznego.
Jakkolwiek się zgadzam, tak powiem, że nie wszyscy mogą być dyrektorami
Mamy i jeszcze długo będziemy mieli nadreprezentację ludzi wykształconych kosztem tych z wykształceniem zawodowym (to już zahacza o zaoranie szkół zawodowych i techników, ale tak). Kazus pracownika McDonalda z wyższym wykształceniem i znajomością trzech języków obcych jest dopiero szkodliwy społecznie.
px33 pisze:Albo wyda na fajki.
Jego sprawa. Zresztą na przypadki "on pijany, a dzieci głodne" są w projekcie przewidziane rozwiązania, takie jak "wypłata" rzeczowa. Jest to rozwiązanie prawidłowe, bo z jednej strony nie ingeruje w życie rodziny (narzucone rozdawnictwo dóbr materialnych rozchwiałoby gospodarkę, a także wywołało marnotrawstwo tych dóbr), a z drugiej pozwala na walkę z patologią.
px33 pisze:Tak długo jak ktoś nie wymyśli sobie, że klasy są za małe to możemy "zracjonalizować" i zamknąć połowę szkół.
Nie bardzo się da, bo to są np. jedyne szkoły w gminie. Dzieciaki po 50 km dojeżdżać nie mogą.
px33 pisze:To niekoniecznie trzeba by rozwiązywać państwowym podręcznikiem. Wyobrażałbym sobie to raczej w taki sposób, że szkoła dostaje co 2-3 lata określony budżet na książki, które sama kupuje i wypożycza uczniom. Plus dodatkowe 50% książek, które byłyby w szkole do użytku na lekcjach (żeby nie obciążać kręgosłupów)
Nawet dobrze to brzmi, ale to nie jest rozwiązanie na teraz. Gdy osiągniemy poziom zarobków chociażby Grecji czy Hiszpanii, będziemy mogli o tym myśleć. Na razie ewentualne zyski są zbyt małe w stosunku do koniecznych do przeznaczenia na to środków.