usi zaistnieć model przejściowy. Radykalnie ludzie z sypialni sie nie przerzuca do miasta bo to nie jest fizycznie możliwe. Trzeba pogłówkować by rozpocząć proces migracji do miejsca pracy. Wpierw trzeba wykurzyć dojazdy samochodami do pracy. Potem zobaczymy na ile komunikacja jest w stanie działać i jak zmienia sie przyzwyczajenia ludzi bo moze sie okazać ze komunikacja zbiorowa stanie sie bardzo efektywna a wiekszosc ludzi zacznie pokonywać ostaną mile pieszo lub rowerem.
A nie lepiej po prostu zbudować sprawną obwodnicę centrum i zacząć promować rozwój gospodarczy zewnętrznego pierścienia Warszawy?
Naprawdę, sporo ludzi do naszpikowanego światłami centrum by nie wjeżdżało, gdyby miało możliwość je szybko objechać.
Będzie to o niebo lepszym rozwiązaniem niż zabawa w zakazy,nakazy ograniczenia i toczenie piany na kierowców.
Cały czas toczy sie wojna podjazdowa miedzy administracją publiczną a obywatelami. Obywatele maja w poważaniu administracje więc administracja wyciąga coraz silniejsze uzbrojenie. Obywatel nie będzie dłużny i znów coś wykombinuje by ominąć przepisy. Choćby tak dla zasady. Zimna wojna tra, a normalni ludzie są ofiarami.
Ja bym powiedział że to raczej wojna klas. Klasa administracji walczy o utrzymanie swojej pozycji z podległą jej prawnie klasą obywateli. To wszystko. To odwieczna wojna w każdym kraju od czasów antyku - nie zaś jak piszesz domena Polaków.
Na marginesie pisząc, to bardzo dobrze że obywatele "kombinują". Gdyby nie kombinowali, już dawno zostaliby sprowadzeni do roli "własności" państwa i administratorów.
Nie wiem jak Ty ale ja w żadnym wypadku nie zgodzę się na takie uprzedmiotowienie mojej osoby.
Jeśli ktoś dostaje propozycję pracy na Służewcu Przemysłowym, a mieszka w Radości, to nagle nie przeprowadzi się na Mokotów...
Na szczęście stopniowo się to zmienia
Ludzie zaczynają cenić swój czas i to w sumie pozytywne.
Teokryt napisał:
Taki sam przypadek jak wywożenie śmieci o 5 rano.
Teokrycie. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co postulujesz.
Czyli konieczne jest zakonserwowanie świata takim jest. Nic nie wolno zmienic bo tradycja, bo wartości a i tak wszyscy sobie skaczą do gardeł.
Powiedziałbym raczej że chciałbym powrotu do moralno/etycznego świata jaki był do lat 30 XX wieku. Ludzie naprawdę byli znacznie zdrowsi na umyśle.
Indywidualizm ma być konstruktywny u nas jest on destruktywny. U nas wolność jest pojmowana jako prawo do uprzykrzania życia innym.
To o czym mówisz Teokrycie to nie jest kwestia indywidualizmu. To kwestia modernistycznej przeszłości narodu.
Gdzieś w latach 60-tych ludzie zatracili tradycyjne więzi społeczne.
To o czym mówisz dzisiaj to konsekwencje tego procesu. W latach 70-90 jedyne co łączyło szerokie rzesze ludzi to "wspólna bieda" bądź wspólne przywileje, które zastąpiły wcześniejsze więzi społeczne.
W momencie gdy weśliśmy w społeczną gospodarkę rynkową podział klasowy nie został zniesiony, a ludzie którzy zobaczyli że państwo praktycznie nie funkcjonowało (w czym dodatkowo utwierdzały ich kolejne afery lat 90-tych) zerwali nawet z dotychczasowymi więzami "wspólnej niedoli".
Koniec końców masz dzień dzisiejszy i człowieka wyzutego z więzi społecznych, obojętnego na otoczenie (zwróć uwagę że sama współczesna moralność pozwala Ci niemal na każde działanie - włącznie z uwodzeniem cudzej żony, manipulacją czyimiś emocjami, czy najzwyklejszym oszukiwaniem drugiej osoby).
Tak czy owak. Tego problemu państwo/biurokracja nie rozwiąże, ponieważ nie jest ono żadnym autorytetem lecz w oczach obywateli uchodzi za klasę społeczną utrzymującą się kosztem ludzi pracujących.
Nikt już państwa nie słucha, zwłaszcza że na dzień dzisiejszy administracja jedyne co robi to zamiata brudy pod dywan i zaciąga kredyty na swoje funkcjonowanie.
Więc jak Ty chcesz cokolwiek "wymuszać prawnie"?
Polacy to naród krnąbrny i kombinatorów. Trzeba łajać batem i uczyć, już nie prośba, a wręcz tłuczeniem po plecach i patrzeniem czy krew nie leje.
Oj zdecydowanie, tresujmy naród w ciągu dalszym. Któregoś dnia ten krnąbrny naród wyrwie Ci bat i zacznie się wieszanie...
Patrz na architekturę polskich wsi - co dom to z innej parafii, architektura pseudo dworkowa, infantylna, pstrokateria na styropianie. Indywidualizm w rekach idiotów właśnie tak wygląda.
popatrz jak wiele z tych domów budowano po kosztach, będziesz znał odpowiedź.
Co jak co, zdaję sobie sprawę jak budowano ścianę wschodnią (byle tanio, na raty, lat 15).
Odseparować imbecyli.
Nie zastanawiałeś się czy nie obniżyć poziomu stresu?
Nie obraź się, ale z tego co czytam posty przez Ciebie zamieszczane, jesteś wiecznie niezadowolony z otaczającego świata.
Znaczna wiekszosc normalnych niektórych przepisów by nie odczuła. Protestują ci który mają wiecznie cheć dopierdzielenia drugiemu.
Tutaj należy sprecyzować kim jest człowiek normalny.
Wg Freuda nie ma ludzi normalnych, są nieprzebadani.
I tak nikt nie kupuje za gotówkę, każdy zapierdziela na wieloletnim kredycie. Wiec czy płacił będzie 5 lat więcej...
A te informacje to skąd waść wziąłeś?
Nie zrozumiem kupowania mieszkania. Masz firmę to nie kupujesz biura, tylko je wynajmujesz. Dlaczego by tego nie zrobić dla mieszkań. I ludzie byli by mobilniejsi.
Wybacz, jeśli już powołujesz się na takie coś warto znać realia.
Firma zawsze liczy bilans zysków i strat. Zakup nieruchomości stosuje się rzadko, ale w dużej mierze z tego powodu że - zgodnie z polskim prawem - nieruchomość ma długi okres amortyzacji, natomiast lokal wynajęty w 100% jest wbijany w bieżące koszty prowadzenia działalności i nie zamraża kapitału.
Co do zakupu mieszkań przez osoby fizyczne. Można się zgodzić po części. Zakup mieszkania czasem jest bardziej sensowny od wynajmu i tutaj również jedno i drugie zależne jest od kalkulacji zysków i strat. Wszystko zależy od sytuacji finansowej i ewentualnych konieczności.
Nadal jest tanie. Kupujesz samochód który pali 4L/100m, parkujesz po za strefą albo nawet nie płacisz zaparkowanie.
Chyba na broszurce producenta...
Nie spotkałem się z samochodem, który w normalnej jeździe (przyspieszanie/zwalnianie, cykl miejski, klima, jazda w kilka osób itd.) paliłby mniej niż 5-6.
Powiem więcej. Małe silniczki często palą podobnie jak większe, ponieważ mały silnik musisz obciążyć bardziej niż większy.
Po pierwsze, bzdura, po drugie, segregacja ludzi na lepszych i gorszych a to juz bylo nie skonczylo sie dobrze.
Nie wiem jak to powiedzieć ale... może warto zacząć żyć w realnym świecie.
Każdy i zawsze segreguje ludzi. Segregujesz ich dobierając współpracowników, bliskie Ci osoby, segregujesz nawet idąc ulicą i widząc podejrzanego typka/pijaka czy przećpanego jegomościa leżącego na ziemi.
Każde takie wydarzenie powoduje, że stawiasz go na jakimś szczeblu w Twojej drabinie wartości.
Jednych skreślasz, z innymi chcesz kontynuować znajomość/współpracę.
I szczerze powiedziawszy jest ona na swój sposób zdrowa, bo umożliwia Ci uniknięcie potencjalnych zagrożeń (tak długo jak nie jest to szowinizm).
Nawet tutaj na forum następuje świadoma, podświadoma segregacja przez wzgląd na klasę społeczną (użytkownicy samochodów i komunikacji masowej).
Lubisz sie afiszowac z bogactwem twoich rodzicow i spogladaniem na mniej bogatych z gory.
A tutaj sam zaprzeczyłeś swoim poglądom kwalifikując rozmówcę do kategorii ludzi należących do innej kategorii
W mieście obowiązuje 50km/h. Po co ci mocniejszy samochód? dla szpanu?
Chociażby żeby jeździć bardziej dynamicznie i nie blokować skrzyżowania przy ruszaniu spod sygnalizatora załadowanym samochodzikiem. Po to by spokojnie i płynnie zmienić pas ruchu. Wreszcie by nie przeciążać małego silniczka jadąc w 3-4 osoby (bo ten mały silniczek wówczas będzie palił więcej niż większy odpowiednik).
Powodów mógłbym podać więcej, to tylko wymyslone na poczekaniu.
Generalnie rzecz biorąc, zapas "kucyków" pod maską zawsze się przydaje a samochody z większymi silnikami są wbrew pozorom mniej niebezpieczne niż te wyżyłowane "silniki od kosiarki".
Ps. Wiem co mówię, jeździłem już kilkoma maszynami.
Wąłsnie, słowo klucz - swobodnych na niektóre osiedla czy parkingi nie wjedziesz. Dlaczego - nie wiem.
Być może z tego powodu, że są to osiedla prywatne i za ich sprzątanie płacą mieszkańcy a nie miasto. Ponadto nikt nie lubi jak się mu po parkingu kręcą ludzie "z łapanki" i to też w sumie zrozumiałe, bo nie po to masz osiedle strzeżone by otwierać dostęp potencjalnym złodziejom.