Przystanki na żądanie - idea, teoria, zasady
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
-
- Posty: 1767
- Rejestracja: 08 sty 2009, 9:03
- Lokalizacja: Warszawa-Ursynów (Zachodni)
Pozwolę sobie a propos:BJ pisze:Pozwole sie nie zgodzic.
Instytut Hematologii i Pileckiego tez nadaja sie na NZ.
viewtopic.php?t=7525&start=405#624750
Popatrz, jaka franca!
Przyspieszenie przejazdu znikome. Ile razy podczas zmiany zdarza się wam zatrzymać na przystanku, na którym nie ma chętnych do wsiadania/wysiadania? Niech to będzie pięć razy. Zakładając stratę 20 sekund na hamowanie, zatrzymanie itp., dostajemy nieco ponad półtora minuty na cała zmianę. Takiego czegoś nikt nie będzie uwzględniał w rozkładzie. Wyjątkiem są jedynie naprawde późnie kursy zjazdowe w okolicach północy, gdzie rzeczywiście na większości przystanków nie ma chętnych.
Uważam, że jest to pomysł, który niewiele wnosi, a znacznie zmniejsza komfort oczekiwania na autobus, którego trzeba wypatrywać z daleka i nie można już czytać sobie książki pod wiatą.
Uważam, że jest to pomysł, który niewiele wnosi, a znacznie zmniejsza komfort oczekiwania na autobus, którego trzeba wypatrywać z daleka i nie można już czytać sobie książki pod wiatą.
Podałem przykład. Weź pod uwagę, że:mariow pisze:argument mnie przekonał!
- może być zimno/padać deszcz i chcesz siedzieć pod wiatą, czytać itd., a niekoniecznie gapić się w nadjeżdżające pojazdy
- mogą podjeżdżać dwa, albo trzy autobusy i ciężko zamachać na konkretny, co więcej kierowca może nie widzieć
- nie każdy z daleka widzi jaki autobus jedzie
- oczywiście będą zdarzały się problemy pt. zapomniałem wcisnąć, albo zbyt późnie wciśnięcia, przez to hamowania i tak dalej
- w tłoku może być problem z dostaniem się do przycisku
- w Ikarusach w ogóle nie każdy do przycisku dosięgnie
- dla kierowcy też absorbującym jest patrzenie na przystanek i porozmieszczane w różnych miejscach lampki na pulpicie (najlepszy jest jelcz, który gdzie indziej ma stop, a gdzie indziej drzwi)
- o problemach ze zrobieniem dobrego rozkładu nawet nie spomnę
Generalnie ja dostrzegam same wady przystanków na żądanie i uważam, że należy unikać ich jak ognia i stosować tylko tam, gdzie jest to absolutnie koniecznie (linie podmiejskie, przystanki w lesie itp.). I to nie są jakieś moje wymysły, ale zdanie podparte wieloletnim doświadczeniem. Za wprowadzaniem przystanków na żądanie może być tylko ktoś, kto do tej pory na codzień z nich nie korzytał.