Wybaczcie ale nie mogę się zgodzić z ogólnym trendem w stylu samochody precz z Warszawy tak samo jak nie mogę się zgodzić z tym że komunikacja miejska będzie panaceum na wszystkie bolączki.
Zacznijmy może od najprostszego faktu rugowanie komunikacji indywidualnej to uderzenie w przedsiębiorstwa.
Każde miasto, a właściwie przedsiębiorstwa w nim działające stoją na komunikacji indywidualnej, od wszelkiej maści sklepów (począwszy od spożywczaków, poprzez papiernicze, ogrodnicze na sklepach luksusowych skończywszy) gdzie towar dociera samochodami - często osobowymi lub wanami, poprzez większość firm usługowych korzystających z transportu indywidualnego (bez znaczenia czy to pralnia czy ekipa remontowa) po wszelkiej maści działy obsługi klienta czy serwisy "Door-to-Door".
Teraz wyobraźmy sobie że ktoś mieszka sobie w centrum, zleca remont mieszkania, przyjeżdża ekipa remontowa i życzy sobie dodatkowo 150-200 zł ekstra za postój służbowego samochodu - trzeba czymś przywieźć materiały i sprzęt. Każdy "podatek" pośredni i tak zawsze odbija się na ostatecznym odbiorcy - czyt. kliencie. (coś do przeanalizowania dla
Nessa przy jego projekcie - "całodziennego prakowania niet")
Drogi transport kołowy w aglomeracji=drogie usługi=większe koszty życia w mieście=odpływ przedsiębiorstw i samych mieszkańców z miasta na zewnątrz=mniejszy budżet miasta.
Czy mi się wydaje czy jeszcze niedawno nawet tutaj na forum był lament że miasta nie stać na inwestycje w komunikację miejską?
Ponadto wyprowadzka firm z Centrum nie jest taka znowu niekorzystna - przynajmniej nie ma zjawiska pustyni wieczornej...
![:-k :-k](./images/smilies/eusa_think.gif)
Pod warunkiem że przeprowadzka nie będzie oznaczała wyniesienia się z Warszawy bo wtedy miasto nic pozytywnego z tego mieć nie będzie.
Nie od dziś wiadomo że Warszawa wyznacza dużo wyższe podatki niż sąsiednie gminy, dla wielu firm jedynym sensem wegetowania w Warszawie jest lokalizacja w centrum aglomeracji, ale jeśli się je z centrum wygoni to jak sądzisz czy firma przeniesie się na Targówek czy do Marek gdzie zapłaci np. 25% mniej podatku?
Ja obstawiam że wybierze to drugie - z resztą najlepszy przykład masz z M1 w Markach gdzie postawili je na samej niemal granicy z Warszawą.
Piękna teoria, tyle że fałszywa, w dodatku w przeciwieństwie do mnóstwa innych udowodniono to empirycznie. W Stanach Zjednoczonych. Czy już możemy pogadać o czymś bardziej odkrywczym?
![:roll: :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Proponuję zwrócić uwagę na fakt że nawet w aglomeracjach stojących komunikacją miejską (Seul, Tokio, Pekin, Szanghaj) komunikacja samochodowa oscyluje wokół 25-30% prywatnych podróży aglomeracyjnych a jeśli dodać przejazdy służbowe liczba ta rośnie.
Tylko w takim Tokio (potęgę jeśli chodzi o cieć transportu miejskiego od której Europa Zachodnia ściąga wzorce) codziennie jeździ blisko 4 mln pojazdów prywatnych i służbowych - dużo to czy mało jak na Twój gust? Na mój jakieś półtorej raza tyle co ludzi w aglomeracji warszawskiej więc nie pisz że transport kołowy się nie sprawdza.
Jest pewien próg społeczny którego komunikacja miejska nie przeskoczy - zawsze będzie pewna ilość ludzi która zamiast autobusu wybierze samochód - choćby musiał jechać dłużej - bo korzysta z samochodu podczas pracy lub po prostu lubi mieć luksus (zakopcić dymka w samochodzie, posłuchać muzyki podczas jazdy, kulturalnie posiedzieć w fotelu zamiast stać uwieszonym na uchwycie w autobusie czy tramwaju, nie być nagabywanym przez stada cyganów i meneli).
Odmienną sprawą jest mój krytyczny pogląd na Warszawę, która nadal rozwija się na wzór "prowincjonalnego" miasteczka - wszystko wokół rynku.
Aglomeracja o potencjale Warszawy już od kilku ładnych lat powinna rozwijać nowe centrum - lub nawet dwa - gdyż niemożliwością jest by miasto tej wielkości miało oscylować wokół jednego środka symetrii w którym jest "wszystko".
Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji w której obecnie na wieczorną imprezę czy na piwo miałbym jeździć z Białołęki do Centrum (17 km w jedną stronę).
Centra kulturalne i biurowe powinny aktywnie rozwijać się przynajmniej w okolicy Jagiellońskiej, Prymasa Tysiąclecia oraz południowego Mokotowa Infrastruktura tam już występuje więc zostaje jedynie ją doinwestować.
Jest to lepsza alternatywa niż "walka z samochodami" - nie uważasz
Ness że to lepsze niż wyganianie samochodów?.
Parkingi miejskie Jeszcze jeden "gorący temat".
Dziwi mnie tak ognista dyskusja wokół tego tematu. Każdemu przeszkadzają samochody na ulicach, a jednocześnie większość z was krytykuje pomysł z takimi parkingami. Osobiście mieszkając w centrum W-wy jestem jak najbardziej za takimi rozwiązaniami - wokół budynku jedyne co widzę to samochody blokujące ulice, tarasujące chodniki, zajmujące przestrzeń miejską w postaci "prymitywnych parkingów społecznych" przy wieżowcach.
Ja osobiście zamiast takich "śmiecio-parkingów" co krok wolałbym 3x lub 4x rzadsze porządne wielopoziomowe parkingi wyposażone w przylegające do nich pasaże handlowe lub usługowe (czysty zysk dla miasta bo w sumie czemu miasto nie mogłoby budować własnych obiektów usługowych skoro przynosi to zysk?) - tym bardziej że jeśli ktoś przeszedłby się po uliczkach w centrum to uwierzcie że większość parkujących tam samochodów należy do lokalnych mieszkańców nie do "turystów" (mają za szybą przyklejone abonamenty parkingowe) a Ci "lokalni" mieszkańcy mają prawo do parkowania samochodów przy parkometrach za "symboliczną opłatę" 30 zł za rok - wiem bo sam płacę
![:D](./images/smilies/mg.gif)
.
Ulice naprawdę mogą zyskać po 2m chodnika w każdą stronę gdyby samochody z nich upchać na "wielopoziomowcach".
No i na zakończenie moja opinia na temat "zawistnego wyganiania samochodów".
Samochód być może jest obecnie dla niektórych dobrem luksusowym - choć nie wiem co luksusowego jest w pojeździe za np 6 tys złotych - za tyle ludzie kupują telewizory, komputery albo sprzęt sportowy - nie mniej uważam że nikt nie ma prawa domagać się by ludzi podróżujących samochodami karać za to że ich na nie stać i chcą nimi jeździć.
Mieszkaniec Warszawy posiadający samochód płaci w Warszawie podatki tak samo jak mieszkaniec samochodu nie posiadający, płaci także miastu za rejestrację pojazdu oraz za karnet parkingowy więc tak czy tak wzbogaca miasto swoim zbytkiem - czego np. o posiadaczu "plazmy" powiedzieć nie można. Proponuję więc nie pisać o tym że tacy ludzie miastu nie płacą oraz traktować ich jak wrogów, Ci ludzie tak samo mogą wam powiedzieć że np. oni z komunikacji miejskiej nie korzystają więc jakim prawem ich pieniądze są na nią wydawane?
Są pewne cele infrastrukturalne na które miasto lub prywatni inwestorzy pieniądze wydać muszą i są to w takim samym stopniu drogi jak i komunikacja zbiorowa gdyż ani bez jednego ani bez drugiego miasto nie będzie funkcjonować poprawnie.