Ściśnięci w metrze
Krzysztof Śmietana 19-12-2005 , ostatnia aktualizacja 19-12-2005 23:10
Ogromny tłok nie tylko w podmiejskich pociągach, ale i w metrze. - Dlaczego zamiast sześciu podjeżdżają tylko cztery wagony? Do nich często nie da się wsiąść - denerwują się pasażerowie
Gdy w zeszłym tygodniu pisaliśmy o ogromnym tłoku na kolejowych liniach podmiejskich, od razu odezwali się też warszawiacy jeżdżący metrem. - Tu też jest potworny ścisk. Jeździmy stłoczeni jak sardynki - opowiadają.
Wczoraj byliśmy w metrze między godz. 7 a 8 rano. Okazało się, że największe boje o wejście do środka toczą się na stacji Wilanowska. Na peron co chwila wchodzą tu setki mieszkańców podwarszawskich miejscowości, którzy dojeżdżają do Warszawy i przesiadają się do metra. Gdy podjeżdża pociąg kilkadziesiąt sekund upychają się, by dało się zamknąć drzwi. Zdarza się, że nie dla wszystkich starczy miejsca w wagonie.
- Najgorzej, gdy podjeżdża krótki czterowagonowy skład. Z tyłu pociągu są zwykle problemy z zamknięciem drzwi - skarżyła się nam na peronie pani Zuzanna Łabęda.
Największą wprawę z wpychaniem się do środka mają nastolatki. - Tłok rzeczywiście straszny, ale nam zawsze udaje się jakoś wejść do pociągu - chwalił się Maciek, który razem z koleżanką Martyną codziennie przesiada się do metra z autobusu jadącego z Konstancina-Jeziorny.
Krótszych składów zestawionych z rosyjskich wagonów Metro Warszawskie ma niemal połowę. Czy nie da się ich wreszcie wydłużyć? Pierwszy przetarg na kupno dodatkowych wagonów się nie udał. Teraz szefowie metra znowu szukają producenta, który je dostarczy. Być może uda się go wybrać na początku przyszłego roku. Na wydłużenie pociągów trzeba będzie jednak czekać aż do wiosny 2007 r.!
Czy w takim razie pociągi nie powinny zacząć jeździć częściej? Teraz rano kursują zaledwie co trzy minuty. Tymczasem w innych metropoliach, np. w Londynie czy w Moskwie, co 90 sekund. - U nas na razie nie ma takiej możliwości - stwierdza Grzegorz Żurawski, rzecznik Metra. Dlaczego? - Po pierwsze, nie mamy wolnych pociągów. W godzinach szczytu jeździ 21 składów. Do tego cztery muszą być w rezerwie na wypadek awarii. Pozostałych osiem jest remontowanych lub przechodzi przegląd. Po drugie, na większą częstotliwość nie pozwala nasz system sterowania ruchem. Będziemy go jednak unowocześniać - mówi Grzegorz Żurawski.
Sam jednak przyznaje, że gdy w Warszawie organizowano wielkie imprezy, metro jeździło częściej niż co trzy minuty. Naciskany przez "Gazetę" ustępuje: jeden-dwa dodatkowe składy mogłyby się pojawić w tunelach w godzinach szczytu. Jest jeden warunek - za te kursy musiałby zapłacić Zarząd Transportu Miejskiego (8,50 zł za jeden kilometr). Czy pieniądze się znajdą? Rzecznik ZTM Igor Krajnow odpowiada, że najpierw Metro musiałoby się o nie oficjalnie zwrócić.
[ Komentarz dodany przez: MeWa: 2008-04-12, 00:29 ]
Zmiana koloru tematu. MeWa