Superszybkie pociągi wjadą do centrum Poznania
Jacek Łuczak 19-12-2005 , ostatnia aktualizacja 19-12-2005 18:05
Superszybka kolej będzie wjeżdżać na dworce w centrach miast. Najłatwiej przemknie się przez Poznań, bo śladem autostrady.
Przystanki superszybkiej kolei, która może powstać w Polsce najwcześniej za 10 lat, powinny być położone w centrach miast - uważają kolejarze. To pozwoli jej konkurować z samolotami, a nawet stworzyć nad nimi przewagę. W przypadku kolei i jej przystanków w centrum odpadnie brak uciążliwego dojazdu na lotnisko i długich odpraw. Którędy jednak poprowadzić linię, by dotrzeć do centrum? - Nad tym muszą się zastanowić m.in. władze Warszawy i Łodzi - mówi Zbigniew Szafrański, wiceprezes Polskich Linii Kolejowych. Zdecydowanie najmniej do zrobienia będą miały Poznań i Wrocław, gdzie można wprowadzić szybką kolej na dworce główne po istniejących już liniach kolejowych. W Poznaniu tradycyjny wjazd kolejowy z Warszawy od strony Swarzędza zostanie najprawdopodobniej zastąpiony wjazdem od południa wzdłuż autostrady A2. - W Poznaniu najmniej ingerujemy w obecną infrastrukturę miasta - przekonuje Szafrański.
Jeden z wariantów proponowanych przez PLK przewiduje rozwidlenie linii z Warszawy na Wrocław i Poznań w okolicach Sieradza. Szafrański przekonuje jednak, by odcinek wspólny był jak najdłuższy i sięgał okolic Kalisza. Przypomnijmy, że ten pomysł wzbudził sprzeciw władz Ostrowa Wlkp., który uważał się za ważniejszy węzeł kolejowy. Prezydenci obu miast zgodzili się jednak, by przystanek zlokalizować między Ostrowem a Kaliszem. Czy jednak jest sens budowania tam przystanku - zaledwie 100 km do Łodzi? Czy pociąg nie będzie się zbyt często zatrzymywał i nie straci waloru superszybkości? Pracownicy PLK mówią, że nie, i podają niemiecki przykład oddalonych od siebie o zaledwie 40 km miast Kassel i Getynga, gdzie zatrzymuje się tamtejsza ICE. Ale ten ostrowsko-kaliski przystanek powstanie tylko wtedy, gdy władze obu miast włączą się do inwestycji. - Powiedzmy jednak sobie szczerze: nie wszystkie pociągi będą się tam zatrzymywać - zaznacza wiceprezes PLK.
Według kolejarzy najważniejsze jest teraz przekonanie polityków, że budowa szybkiej linii jest konieczna. Kolejnym problemem jest znalezienie pieniędzy - ok. 9 mld euro. Nawet bowiem pieniądze z polskiego budżetu i dofinansowanie z Unii Europejskiej nie wystarczą na wybudowanie sieci. Trzeba znaleźć inwestorów prywatnych, tak jak to było w latach międzywojennych, podczas budowy magistrali węglowej. Linia polskiego "igreka" powstałaby wówczas bardzo szybko, bo inwestorom prywatnym zależałoby na jak najszybszym zwrocie wkładu. - Inwestorzy się znajdą, jeśli tylko udowodnimy, że superszybka kolej będzie opłacalna - zapewnia Szafrański. Udowodnić to można w studium wykonalności. Wniosek o dofinansowanie takiego studium ze środków unijnych przyjęło już Ministerstwo Infrastruktury.
[ Komentarz dodany przez: MeWa: Nie 26 Kwi, 2009 01:01 ]
Zmiana nazwy tematu zgodnie z komunikatem nr 43/09. MeWa