Nowy odcinek autostrady A2 do rozbiórki?
Marcin Kwintkiewicz, Tomasz Patora 07-03-2006 , ostatnia aktualizacja 06-03-2006 21:57
Nad zbudowanym właśnie odcinkiem autostrady A2 z Emilii pod Łodzią wisi widmo rozbiórki - ustaliła "Gazeta"
Warta ponad 100 mln euro trasa jest częścią największej w Polsce inwestycji drogowej finansowanej przez Unię Europejską. Jak ustaliliśmy, policjanci z łódzkiego Centralnego Biura Śledczego dostali jesienią sygnał, że na budowanym odcinku autostrady A2 z podłódzkiej Emilii do Dąbia (ok. 40 km) położono pod asfaltem złą papę zabezpieczającą mosty przed wodą.
Jednocześnie kontrolę na budowie A2 przeprowadzili urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Łodzi. Zabrali do badań dwie próbki papy, które miały trafić na dwa wiadukty. Próbki zbadało Laboratorium Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji z Gdańska. Eksperci stwierdzili, że żadna z badanych pap nie powinna trafić na autostradę.
Według normy papa musi wytrzymywać temperaturę -20 st., natomiast te przywiezione z budowy pękały nawet w temperaturze -5 st. W praktyce oznacza to, że gdy przyjdzie zima, woda może wnikać do asfaltu i jako lód rozsadzać go od środka. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego podpisał 20 stycznia decyzję o wycofaniu papy z obrotu. Jednak do tego czasu papę położono już na wszystkich mostach, a A2 ma być w czerwcu oddana do użytku.
Łódzki odcinek A2 buduje na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad konsorcjum Budimex-Dromex. Papę dała łódzka spółka z o.o Tegola Polonia ltd., która wygrała przetarg i sprowadziła towar z Włoch. Teraz Tegola odwołała się od decyzji łódzkiego inspektora do Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Warszawie. - Firma kwestionuje decyzję, ale nie przedstawiła żadnej ekspertyzy, która podważałaby nasze ustalenia - informuje Zbigniew Maciejewski, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Łodzi. Decyzja GINB zapadnie prawdopodobnie w ciągu miesiąca.
Według naszych informacji z ocen CBŚ, które bada sprawę, wynika, że:
• dopuszczenie autostrady z wadliwą papą do ruchu może spowodować zagrożenie katastrofą drogową przez nagłe popękanie asfaltu na jezdni; • konieczność wymiany nawierzchni na wszystkich kilkudziesięciu mostach naraziłaby skarb państwa na olbrzymie straty m.in. z powodu możliwych kar za niewłaściwe wykorzystanie pieniędzy unijnych. Cały odcinek Emilia - Dąbie kosztuje ponad 100 mln euro, z czego aż 85 proc. płaci Unia Europejska.
Policjanci CBŚ na razie nie przedstawili nikomu zarzutu popełnienia przestępstwa. Podinspektor Zbigniew Matwiej, rzecznik komendanta głównego policji: - Mogę tylko potwierdzić, że CBŚ bada sprawę wadliwych materiałów, które mogły być użyte w czasie budowy nowego odcinka A2.
- Skąd panowie wiedzą o sprawie papy? - dziwi się Piotr Palmowski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi, ale przyznaje: - O wynikach kontroli dowiedzieliśmy się, gdy na wszystkich mostach i wiaduktach wylaliśmy już na papę asfalt. W sumie produkt Tegoli leży na 33 wiaduktach. Jeśli główny inspektor nadzoru utrzyma decyzję o wycofaniu papy z rynku, konsorcjum Budimex-Dromex na swój koszt będzie musiało zerwać nawierzchnię na mostach i położyć nową. Zażądamy tego na podstawie gwarancji.
Nikt nie próbował do tej pory oszacować kosztu wymiany nawierzchni na 33 mostach. Byłoby to z pewnością wiele milionów euro.
Jan Zaborowski, dyrektor kontraktu na A2 z Budimeksu, nie wyobraża sobie zdejmowania gotowej nawierzchni z autostrady. - To byłaby strata olbrzymich pieniędzy. A papa jest moim zdaniem aż za dobra na polskie warunki.
Renata Gruszczyńska, prezes firmy Tegola Polonia, twierdzi, że papa na A2 spełnia wszystkie normy. Jej zdaniem ekspertyza z Gdańska "była nieporozumieniem" i zamierza to udowodnić w Głównym Inspektoracie Nadzoru. - Czekam na wyniki zamówionej przez nas opinii innego instytutu - zapowiada.
Co dalej z łódzkim odcinkiem A2? Zbigniew Maciejewski, łódzki inspektor nadzoru budowlanego: - Póki sprawa nie zostanie wyjaśniona, inwestor nie dostanie pozwolenia na otwarcie autostrady. Jeśli odwołanie Tegoli zostanie odrzucone, przed otwarciem pobierzemy do badań próbki gotowej nawierzchni autostrady ze wszystkich mostów. Biegli ocenią, na ile wadliwa papa wpływa na jakość drogi i bezpieczeństwo podróżnych.
Nie cała autostrada zostanie rozebrana
Marcin Kwintkiewicz, Tomasz Patora, Łódź, Maciej Kuźmicz 08-03-2006 , ostatnia aktualizacja 07-03-2006 20:40
Komisja powołana po naszym artykule przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad sprawdzi, kto ponosi winę za to, że na autostradzie A2 między podłódzką Emilią a Dąbiem położono wadliwą papę. I czy autostradzie z tego powodu grozi rozbiórka
- Komisja ma w ciągu miesiąca ustalić, czy winę ponosi wykonawca tego odcinka autostrady A2, czyli firma Budimex-Dromex, czy też nadzór budowlany wybrany przez nasz łódzki oddział - informuje Andrzej Maciejewski z GDDKiA.
Wczoraj ujawniliśmy, że urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Łodzi nakazali wycofanie z obrotu papy, którą położono pod asfaltem na nowo budowanym odcinku autostrady. Eksperci Laboratorium Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji z Gdańska stwierdzili, że papa pęka już w temperaturze -5 st. C, choć powinna wytrzymać -20. Taka papa zimą nie będzie należycie chronić asfaltu przed wodą. Problem w tym, że zanim łódzki inspektor wydał decyzję, papę położono już na 33 mostach, a A2 ma być w czerwcu oddana do użytku. Niezależnie od nadzoru budowlanego sprawę bada Centralne Biuro Śledcze.
Dostawca papy, firma Tegola Polonia, odwołał się od decyzji łódzkiego inspektora do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Ale jeśli GUNB podtrzyma stanowisko wojewódzkiego inspektora, A2 na łódzkim odcinku grozi rozbiórka, której koszt wyniósłby wiele milionów euro. Cała inwestycja kosztowała ponad 100 mln euro, z czego 82 proc. dała Unia Europejska. Czy zagrożone są unijne pieniądze?
- Nie można dziś powiedzieć jednoznacznie, czy w budowie autostrady A2 są zagrożone pieniądze z UE. Wiele zależy od ostatecznych wyników prowadzonych postępowań przez organy, w tym nadzór budowlany, oraz od dokładnego wyjaśnienia zakresu problemu. To przesądzi o sposobie dalszego postępowania, a ten może być różny - wyjaśnia "Gazecie" Monika Pałasz, dyrektor Departamentu Koordynacji Programów Infrastrukturalnych w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.
Jeśli papa niespełniająca unijnych norm była w zamówieniu, jakie złożyło GDDKiA, to mogą być kłopoty z refundacją pieniędzy z UE. Czy wszystkich (wartość kontraktu na odcinek Dąbie - Emilia to 100 mln euro)? Prawdopodobnie nie. W rozliczaniu projektu unijnego większość wydatków podlega refundacji. A refundacji podlegają wyłącznie faktury za wykonane prace. Ta zasada dotyczy też inwestycji drogowych. Jeżeli prace są zgodne z projektem zgłoszonym do UE, to pieniądze za faktury płyną do Polski. Jeżeli nie - to faktury nie są refundowane (dostajemy z powrotem 82 proc. wartości projektu).
Jeśli papę niezgodną z zamówieniem położył wykonawca, to on musi za to odpowiedzieć. A refundacja nie musi przepaść.
- Wiele zależy od zapisów umowy pomiędzy GDDKiA a wykonawcą i od sposobu rozliczania tych prac. Jeżeli wykonawca dostarczył nie to, co zamawiała GDDKiA, to wszystko zależy od wyegzekwowania zapisów umowy pomiędzy Dyrekcją i wykonawcą. Dyrekcja powinna dochodzić swoich praw, realizacji kontraktu w takiej formie i takiej jakości, jaką zamówiła - wyjaśnia Monika Pałasz z MRR.
Co na to wszystko Budimex, który buduje tę część A2? Firma oświadczyła wczoraj, że papa użyta przy budowie mostów ma atest Polskiego Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. Ma też certyfikat Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji. Jak zapewnia Budimex, papę układano prawidłowo, a kwestionowana przez Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego partia materiału dotyczy izolacji na dwóch obiektach, a nie wszystkich 33.