Strona 1 z 1

: 27 lip 2006, 1:03
autor: Bastian
Hmm, może i tak. W każdym razie w necie Elbenunga nie znalazłem, zaś Elbing i owszem, np.:
http://www.elbing.de/

A w ogóle to zwróciłem na to uwagę dlatego, bo mi się skojarzyło, że Niemcy mieli w I w.ś. takie dwa bliźniacze lekkie krążowniki o nazwach "Posen" i "Elbing" właśnie :)

: 27 lip 2006, 7:39
autor: Tm
Bastian pisze:A w ogóle to zwróciłem na to uwagę dlatego, bo mi się skojarzyło, że Niemcy mieli w I w.ś. takie dwa bliźniacze lekkie krążowniki o nazwach "Posen" i "Elbing" właśnie :)
a czemuż nie mieliby nadawać okrętom nazw od swoich miast?, jeżeli nazwali kolonię Nowym Pomorzem(Wyspy Salomona?), aczkolwiek mam wrażenie, że mimo wszystko okręty i Azja wychodza poza tematykę forum

: 27 lip 2006, 10:44
autor: Bastian
Ja nie twierdzę, że nie mieliby! Tylko piszę, że dlatego mi się skojarzyła forma "Elbing"!

: 27 lip 2006, 14:04
autor: Kra
Bastian pisze: A w ogóle to zwróciłem na to uwagę dlatego, bo mi się skojarzyło, że Niemcy mieli w I w.ś. takie dwa bliźniacze lekkie krążowniki o nazwach "Posen" i "Elbing" właśnie :)
OIDP to "Posen" należał do serii ostatnich predrednotów niemieckich zaś "Elbing" to był rzeczywiście lekki krążownik. Sprawdzę to w literaturze.
Posen to była raczej, w tym przypadku, nazwa prowincji a nie miasta. Elbing wiadomo.

: 27 lip 2006, 18:03
autor: piotram
Kra pisze:
Bastian pisze: A w ogóle to zwróciłem na to uwagę dlatego, bo mi się skojarzyło, że Niemcy mieli w I w.ś. takie dwa bliźniacze lekkie krążowniki o nazwach "Posen" i "Elbing" właśnie :)
OIDP to "Posen" należał do serii ostatnich predrednotów niemieckich zaś "Elbing" to był rzeczywiście lekki krążownik. Sprawdzę to w literaturze.
Posen to była raczej, w tym przypadku, nazwa prowincji a nie miasta. Elbing wiadomo.
Może miasta, bo Stettin, Breslau i Danzig tez były.

: 27 lip 2006, 19:42
autor: mkm101
piotram pisze:
Kra pisze: Posen to była raczej, w tym przypadku, nazwa prowincji a nie miasta. Elbing wiadomo.
Może miasta, bo Stettin, Breslau i Danzig tez były.
Jednak prowincji.
Kra pisze: OIDP to "Posen" należał do serii ostatnich predrednotów niemieckich zaś "Elbing" to był rzeczywiście lekki krążownik.
Na podstawie danych typu (wyporność, artyleria, opancerzenie) wygląda że "Posen" należał jednak do pierwszej (chyba) serii niemieckich drednotów

: 27 lip 2006, 19:43
autor: Bastian
Kra pisze:
Bastian pisze: A w ogóle to zwróciłem na to uwagę dlatego, bo mi się skojarzyło, że Niemcy mieli w I w.ś. takie dwa bliźniacze lekkie krążowniki o nazwach "Posen" i "Elbing" właśnie :)
OIDP to "Posen" należał do serii ostatnich predrednotów niemieckich zaś "Elbing" to był rzeczywiście lekki krążownik. Sprawdzę to w literaturze.
Posen to była raczej, w tym przypadku, nazwa prowincji a nie miasta. Elbing wiadomo.
Racja, pochrzaniła mi się nazwa bliźniaka - to był "Pillau" (czyli Piława).
http://www.worldwar1.co.uk/cruisers/sms-pillau.html
Obrazek

A "Posen" był drednotem i miał bliźniacze jednostki: "Nassau", "Rheinland" i "Westphalen". Czyli rzeczywiście od prowincji.
http://www.worldwar1.co.uk/battleship/sms-nassau.html
Obrazek

: 27 lip 2006, 21:52
autor: mkm101
No i kończąc ten wątek - "Posen" był sprawcą zatonięcia "Elbinga".

: 27 lip 2006, 22:14
autor: Bastian
O! To dlatego mi się skojarzyły ze sobą! Ech, pamięć już nie ta... ;) W każdym razie to chyba było w bitwie jutlandzkiej? :-k

I skąd tu tylu "morskich" fachowców? :-D

: 27 lip 2006, 22:38
autor: mkm101
Bastian pisze:O! To dlatego mi się skojarzyły ze sobą! Ech, pamięć już nie ta... ;) W każdym razie to chyba było w bitwie jutlandzkiej?
Tak, w nocnej fazie bitwy. "Elbing" uchylił się za mocno przed atakiem torpedowym i został staranowany przez "Posen", ciężko uszkodzony w ten sposób krążownik został po kilku godzinach zatopiony przez załogę
Bastian pisze:I skąd tu tylu "morskich" fachowców? :-D
Nie wszyscy bawili się "lądowymi" żołnierzykami

: 27 lip 2006, 22:51
autor: Bastian
mkm101 pisze:
Bastian pisze:I skąd tu tylu "morskich" fachowców? :-D
Nie wszyscy bawili się "lądowymi" żołnierzykami
Cóż, ja się znacznie bardziej interesowałem flotą handlową. Ale teraz floty brak, źródeł informacji brak... :roll:

: 02 sie 2006, 16:47
autor: Kra
mkm101 pisze: Na podstawie danych typu (wyporność, artyleria, opancerzenie) wygląda że "Posen" należał jednak do pierwszej (chyba) serii niemieckich drednotów
Tak pamięć już nie ta. :-$
Hm ale sporo tu miłośników morskich. :grin:

: 20 paź 2006, 13:02
autor: Bastian
Obrazek
Ostatnie słowa z M/s "Nysa"

Katarzyna Fryc, Gdynia, 2006-10-20, ostatnia aktualizacja 2006-10-20 00:21

Wiem, że nie ma dla nas ratunku, fale zalewają statek - te słowa 40 lat temu skreślił na kartce marynarz statku "Nysa". Zanim zatonął z 17 kolegami, włożył list do butelki i rzucił w fale Morza Północnego. Ciąg niesamowitych przypadków sprawił, że list trafił do naszej redakcji

Tragedia "Nysy" była pierwszą po wojnie katastrofą w naszej flocie handlowej, w której zginęła cała załoga. Co zdarzyło się na statku 10 stycznia 1965 r., do dziś nikt nie wie. Tego dnia na Morzu Północnym szalał sztorm 10 stopni w skali Beauforta, sypał gęsty śnieg. Mały motorowiec "Nysa" z transportem złomowanych szyn kolejowych płynął ze szkockiego Leith do portu w Oslo. Ostatnim śladem jego istnienia był świetlny sygnał SOS odebrany w nocy przez norweski statek. Dzień później na miejscu tragedii polski trawler "Dalmor" odnalazł dwie rozbite szalupy, koła ratunkowe i kilka przedmiotów z "Nysy". 14 stycznia u wybrzeży Szwecji morze wyrzuciło ciała siedmiu spośród 18 ofiar katastrofy.

Trzy lata później spacerujące po plaży w Ustce małżeństwo z Poznania zwróciło uwagę na wystającą z wody butelkę. W środku znaleźli zapisaną nierównym pismem kartkę papieru śniadaniowego. "Statek nasz załadowany jest szynami, mocno przeładowany, ogromny sztorm. Wiem, że nie ma dla nas ratunku, fale zalewają statek, silniki przestały pracować, a wraz z nimi pompy. Próbowaliśmy spuścić szalupę. Woda zalewała ją jednak. Statek pogrąża się coraz bardziej w głębinę. Dalej nie mogę pisać. M/s Nysa 1965 r.".

Zabrali list do Poznania i oddali znajomym, których krewna straciła na "Nysie" męża. Ta krewna to Danuta Stachowiak z Gdyni, wdowa po Edmundzie Stachowiaku. Już nie żyje.

- Miałem siedem lat, kiedy z radia dowiedzieliśmy się, że tata zginął - mówi Jerzy Stachowiak, syn, dziś 48-letni marynarz. - Kiedy kilka lat po śmierci ojca ci państwo z Poznania przywieźli list, matka schowała go głęboko w szufladzie. Nikomu o nim nie wspomniała. Dopiero po moim ślubie dała mi ten list razem z pamiątkami po ojcu. Próbowałem pytać, dlaczego wcześniej nic nie mówiła. Powtarzała, że nie chciała tamtych spraw rozgrzebywać.

Zżółkła kartka przeleżała w kartonie do grudnia zeszłego roku, kiedy w gdyńskim kościele odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary "Nysy". Na uroczystość zjechały rodziny. Jerzy Stachowiak i jego żona uznali, że to najlepsza okazja, żeby powiedzieć o liście.

- Wstrząs. Jakbym jeszcze raz przeżyła śmierć Tadeusza - mówi Bogumiła Osiecka, żona najmłodszego z marynarzy, 23-letniego trzeciego oficera, który zostawił ją wtedy z trzymiesięcznym synkiem. - Czytając list, zrozumiałam, co mąż musiał czuć przed śmiercią.

List obejrzały wdowy i rodziny sześciu ofiar z Trójmiasta.

- Próbowałyśmy zidentyfikować, czyje to pismo. Żadna z nas go nie rozpoznała - opowiada Wanda Jońska-Mężeńska, wdowa po starszym marynarzu Henryku Jońskim. - Ale zostaje jeszcze 12 innych marynarzy z całej Polski, którzy mogli go skreślić. Pokażcie list w "Gazecie", może ktoś rozpozna to pismo.

Wdowy boją się, że czas zniszczy i tak już sfatygowany kawałek papieru. Chcą go przekazać Centralnemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku. - U nas znajdzie godne miejsce, od razu oddamy go do konserwacji - zapewnia Maria Dyrka, wicedyrektor CMM.

Zwracam się z prośbą do rodzin ofiar katastrofy „Nysy” o próbę identyfikacji charakteru pisma na zamieszczonym obok liście. Czekam na wiadomość: katarzyna.fryc-hyzy@gdansk.agora.pl

Ofiary katastrofy "Nysy":

Gustaw Gomułka (kapitan); oficerowie: Władysław Litwin, Roman Krzoska, Tadeusz Osiecki; marynarze: Henryk Joński, Jan Urbański, Roman Felich, Zdzisław Staszewski, Ryszard Raszewski, Edmund Stachowiak; mechanicy: Antoni Styk, Ludwik Konieczny, Jan Szczęsny, Jerzy Pieper; oraz: Tadeusz Morawiak (motorzysta), Henryk Sikuciński (ochmistrz), Roman Moszkowicz (kucharz), Zdzisław Kleczkowski (steward).

Morskie opowieści

: 15 cze 2023, 12:36
autor: a/p TALENT
Miła niespodzianka, porządkując bibliotekę rodziców odkryłem 1 wydanie książki kpt. Karola Borchardta Krążownik spod Samosiery z wpisem i autografem autora.