Muzeum Historii Polski na platformie
Iwona Szpala, Tomasz Urzykowski2008-05-26, ostatnia aktualizacja 2008-05-27 08:26
Muzeum Historii Polski zawieszone na platformie nad Trasą Łazienkowską - to wizja Ministerstwa Kultury, którą szacuje na 300 mln zł. Sponsorem inwestycji ma być budżet państwa.
Wizja przykrycia Trasy Łazienkowskiej płytą
Ten plan zdradził minister kultury Bogdan Zdrojewski (PO). Na wczorajszym spotkaniu w "Gazecie" stwierdził, że lokalizacja muzeum jest już przesądzona. Minister jest po rozmowach z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz i razem ustalili, że gmach stanie nad wykopem Trasy Łazienkowskiej na wysokości Zamku Ujazdowskiego. - To szansa odbudowy przestrzeni miejskiej zniszczonej trasą, połączenia jednego terenu zielonego z drugim, odtworzenia ścieżek spacerowych - przekonuje wiceminister kultury Tomasz Merta.
W informacji prasowej, którą przysłał nam Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski, czytamy m.in., że "obiekt postawiony byłby nad Trasą Łazienkowską, stanowiłby swego rodzaju bramę do Centrum. Wewnątrz budynku biegłaby Trasa Łazienkowska w tunelu. Budynek zajmowałby powierzchnię pod trasą, po obu stronach trasy i nad trasą (...)".
Powołane dwa lata temu przez rząd PiS Muzeum Historii Polski początkowo zamierzano ulokować w Pałacu Saskim, potem w Wilanowie i na Powiślu. Teraz pojawiła się wizja umieszczenia go nad ruchliwymi jezdniami Trasy Łazienkowskiej. Ojcem koncepcji jest architekt Wojciech Kaczura. Pomysł wzbudził entuzjazm w resorcie kultury, spodobał się też dyrektorowi Kostrze. - Pan Kaczura to absolwent wydziału architektury w Genewie. Zatrudniały go renomowane pracownie na Zachodzie - komplementuje architekta. - Doradzał przy różnych budowach w Warszawie, m.in. przy konkursie Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
W internecie można przeczytać, że Wojciech Kaczura po przyjeździe ze Szwajcarii założył biuro w Chełmie, potem w Warszawie. Zajął II miejsce w konkursie na koncepcję zagospodarowania rzeki Uherki.
Według ministerstwa sprawy nabrały tempa. - Jesteśmy z miastem po słowie. Mamy przygotowany list intencyjny. Podpiszemy go z władzami Warszawy w najbliższych tygodniach - zapowiada wiceminister Merta.
- Po słowie? To za wiele powiedziane. Raczej w trakcie dłuższej znajomości, która może skończyć się oświadczynami - ocenia wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.
Uważa, że żelbetowa płyta nad Trasą Łazienkowską to skomplikowana technicznie inwestycja. Miejsce, w którym miałaby stanąć platforma architekta Kaczury, jest wyjątkowe. - Musimy rozważyć, czy muzeum nie zaburzy krajobrazu, czy go nie przytłoczy - tłumaczy Wojciechowicz.
Jak zapewnił wiceminister Merta, resort kultury nie chce pieniędzy na inwestycję z budżetu miasta. Projekt wprawdzie jeszcze nie istnieje (ma być wyłoniony w międzynarodowym konkursie), ale wstępne szacunki mówią o 300 mln zł. - Niekonwencjonalne posadowienie obiektu na płycie nie będzie wcale tak drogie. Koszt budowy muzeum wzrośnie może o 10 procent - twierdzi dyrektor Kostro. - Budynek na płycie nie zakłóci też widoku na Zamek Ujazdowski. Nad wszystkim czuwa stołeczny konserwator zabytków.
Ale Wojciech Krukowski, dyrektor mieszczącego się w Zamku Ujazdowskim Centrum Sztuki Współczesnej, o przyszłym sąsiedztwie wypowiada się z rezerwą:
- Przykrycie Trasy Łazienkowskiej i usunięcie podziału skarpy ma sens. Jeśli jednak planowany budynek przewyższy korony drzew, może zdominować Zamek Ujazdowski. Potrzebna jest publiczna dyskusja o tej inwestycji.
Wizja Wojciecha Kaczury sięga jeszcze dalej. W projekcie przygotowanym dla miasta platforma z Muzeum Historii Polski jest tylko częścią zielonego terenu nad schowaną w tunelu Trasą Łazienkowską, który ciągnie się aż do pl. Na Rozdrożu. Przebudowane są także Aleje Ujazdowskie: jest rondo z imponującą fontanną w środku. - Koncepcja przykrycia Trasy Łazienkowskiej wymaga rozwagi, studiów urbanistycznych i architektoniczych - mówi Jacek Wojciechowicz. - Konkrety podam w lipcu. Dziś mówić o nich zbyt wcześnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna