Arriva PCC jedzie dalej po naszych torach
wg2007-12-19, ostatnia aktualizacja 2007-12-18 17:56
Marszałek województwa nie rozwiąże umowy z Arrivą PCC. Prywatny przewoźnik ma opanować sytuację na swoich liniach do końca stycznia.
Plan wyjścia z kryzysu komercyjnego przewoźnika był jednym z tematów wczorajszego posiedzenia zarządu województwa. - Zgodziliśmy się, że deklaracje przedstawione przez przewoźnika są do przyjęcia - mówi marszałek województwa Piotr Całbecki. - Wyznaczyliśmy kolejne kroki, aby dojść do takiego modelu, który był oczekiwany na starcie 9 grudnia. Ten moment odroczyliśmy do końca stycznia.
Jak czytamy w komunikacie Urzędu Marszałkowskiego, program naprawczy powinien "doprowadzić do ostatecznego zażegnania kryzysu". Arriva PCC zobowiązała się, że sprowadzi dodatkowy tabor, przeorganizuje służby dyspozytorskie i dodatkowo przeszkoli personel. Oprócz tego w pięciu punktach w regionie będzie utrzymywać w gotowości autobusy komunikacji zastępczej. Zadba także o dobrą informację dla podróżnych.
Do końca stycznia na linii Toruń-Sierp pojawią się szynobusy. Obecnie połączenie jest obsługiwane przez autobusy. Wtedy też ma się zakończyć homologacja pierwszego z duńskich składów, jakie chce sprowadzić do regionu konkurent PKP. Na razie sprawa utknęła w Urzędzie Transportu Kolejowego. - Wówczas poprawi się sytuacja na torach - mówi Piotr Rybotycki, dyrektor zarządzający Arrivy PCC. - Do końca lutego mają do nas trafić kolejne trzy duńskie pociągi.
Całbecki podkreśla, że większość działań naprawczych, jakie zostały wymienione w programie Arrivy, została już wdrożona lub jest w trakcie: - Składy nowego przewoźnika jeżdżą już w miarę punktualnie. Opóźnienia mają charakter techniczny i wynikają ze skomunikowania z innymi pociągami. Sądzę, że czarnych scenariuszy już nie będzie.
Marszałek zapowiedział, że będzie patrzył na ręce kujawsko-pomorskim przewoźnikom - Arrivie i spółce PKP Przewozy Regionalne. Urząd Marszałkowski kupi program komputerowy pozwalający na stałe monitorowanie ruchu pociągów obu firm. - Zabierzemy się za pilnowanie operatorów tak, aby powstał system, gdzie faktycznie pociągi będą kursowały co do minuty - deklaruje Całbecki. - Nasi kontrolerzy nadal będą pracować. Będziemy wysyłać ich w teren raz lub dwa razy w tygodniu. Podróżni muszą być pewni, że zapisana w rozkładzie jazdy godzina odjazdu jest obowiązująca. Sytuacja wymaga od nas mobilizacji na rzecz przywrócenia zaufania do kolei.
Arriva PCC od 9 grudnia wozi pasażerów na liniach niezelektryfikowanych w regionie. Zaczęła z falstartem: składy kursowały z wielominutowymi opóźnieniami, a na niektóre linie wyjechały autobusy zamiast pociągów. Zdarzało się też, że pojazdy nie zabierały ze stacji podróżnych, bo brakowało w nich miejsc.
wojciech.giedrys@torun.agora.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń