Glonojad pisze: ↑06 lis 2022, 7:20
Znaczenie P+R dla wykorzystania metra jest homeopatyczne - nawet gigantyczny P+R Młociny to jest raptem półtora tysiąca pasażerów i to w dobie, przy przepustowości metra nie ma to żadnego znaczenia. Sądzę, że rozsądnym kompromisem byłoby pociągnięcie M2 do Lazurowej z budową węzła zamiast dwóch stacji deweloperskich.
Myślę, że trudno jest porównywać Młociny, wspierane P+R na Wawrzyszewie i Marymoncie, do których z prawego brzegu jest za daleko (może to dowód anegdotyczny, ale wiele osób, które znam, z Tarchomina, zwraca uwagę na to, że Legionowo masowo zajmuje miejsca na parkingu Galerii Północnej), a do którego komunikacją miejską można naprawdę łatwo dostać się zewsząd, z Bemowem, którego pozadzielnicowe źródła pasażerów to Babice i ci, którzy z daleka do miasta wjeżdżają przez S8. W szczególności dla tych drugich P+R byłby bardzo istotny w celu ograniczenia "wlewania się" tych samochodów do miasta. Tym niemniej cieszę się w takim razie, że zgadzasz się, że przynajmniej stacja Lazurowa powinna powstać, nie tak jak ów ekspert, który takiej potrzeby nie widzi.
Glonojad pisze:
Tramwaj z Człuchowskiej może mieć kraniec gdziebądź, naprawdę 10 minut na stojąco w jazzie postać można. Choć docelowo, owszem, to powinny być Szeligi bo urbanistycznie to byłby absurd, żeby w zasięgu 10 minut jazdy od stacji metra były kurne chaty i wille wykrojone z pól - należałoby to zurbanizować.
Żeby coś urbanizować, to jednocześnie albo nawet wcześniej należałoby zapewnić komunikację. Inaczej kończy się to jak w Babicach - chaosem urbanistycznym, gigantycznymi korkami i autobusami regularnie spóźniającymi się o 20 minut, zawracającymi na prowizorycznej pętli z jednej strony (Metro Bemowo) lub w ogóle bez pętli (jak oberek 714 po każdej wsi wokół Koczarg, notabene dokładający się do tychże opóźnień). Z tego względu tak, jak potrzebna jest stacja Lazurowa, dla całej gminy Ożarów Mazowiecki potrzebna jest również stacja Karolin, najlepiej z dociągnięciem do niej także tych linii tramwajowych, które dziś kończą trasę na Cmentarzu Wolskim - no chyba, że skoro Ożarów ma szeroką drogę, to niech wjeżdża do miasta. Ciąg Człuchowskiej-Szeligowskiej nie ma natomiast szans, by spełniać jakąkolwiek inną rolę, niż lokalna, co oczywiście nie oznacza, że nie powinien wzdłuż niego powstać tramwaj, lecz że nie da się go w żaden sposób porównywać ze zbiorczą rolą metra.
Natomiast oczywiście skończy się na ciągnięciu M2 do końca, bo w końcu fachowe analizy to są "ćpuńskie farmazony" a "eksperci są niepoważni". Tak to widzi właśnie społeczeństwo więc tak gadają politycy.
Możemy się chyba zgodzić, że nie jest poważnym założeniem kończenie trasy M2 na Powstańców Śląskich, tym bardziej, że chyba każdy poza urzędnikami miejskimi zgodzi się, że chałupnicze pseudokrańce, jakimi obdarzona została wschodnia końcówka M2, jako rozwiązanie docelowe funkcjonują co najmniej średnio. Poważnym założeniem nie jest też wydłużanie M2 w kształt podkowy do Marymontu. Czy taki układ tworzyli eksperci, szczerze wątpię, bo wielokrotnie mówili przecież na przykład, że M3 na prawym brzegu ociera się o granicę opłacalności, a tu linia ta musiała zostać uwzględniona. W połączeniu z M3 mamy natomiast tramwaj na Siekierki w zupełnie innym wariancie, niż na podstawie innych eksperckich analiz został uznany za najbardziej korzystny, ale też niezmienioną w żaden sposób koncepcję tramwaju na Gocław, w którym pętla dla autobusów z Wawra jest przystanek przed stacją metra. Zniknął też planowany od dawna tramwaj na Rudę, a pojawiły się takie pomysły, jak tramwaj na Jana Olbrachta, czy też całkowicie populistyczne wizje jak odciągnięty od Ordona ogryzek w głąb Odolan. Jeśli takie są wyniki zleconych przez miasto analiz, to trudno traktować je poważnie.
Szczęśliwie nie trzeba natomiast podważać kompetencji ekspertów, aby krytykować artykule studium, gdyż dokument ten, tworzony przez miejskie biuro architektury, nie składa się wyłącznie z fachowych analiz, lecz w swoim całokształcie na starcie jest już nagięciem ich do wizji Urzędu Miasta i żądań społeczeństwa. Nie potrzeba więc też być inżynierem transportu ani doktorem urbanistyki, żeby móc komentować zawarte tu pomysły.