Strona 1 z 5

: 16 lip 2008, 23:44
autor: MeWa
Obrazek
Banki niszczą kawiarnie na pl. Wilsona
Wojciech Karpieszuk2008-07-16, ostatnia aktualizacja 2008-07-16 21:00

Żoliborski plac umiera. Banki wywindowały czynsze do niebotycznych granic. Ostatnie kawiarnie i sklepy dostają nawet 400-proc. podwyżkę czynszów. U Bliklego mówią: - Tak drogo jest w Oslo

- To dla nas ekonomiczna śmierć. Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa "Żoliborz Centralny" podniosła mi czynsz ze 125 zł na 250 zł za m kw., bo tyle podobno płacą banki. Mnie na tyle nie stać. Mam się wynieść do września - żali się Ludwika Zapart, właścicielka jednej z dwóch ostatnich kawiarni przy pl. Wilsona.

I dodaje z żalem: - Przecież jestem tu od 17 lat. Wyremontowałam ten lokal.

Drożyzna jak w Oslo

W listopadzie pisaliśmy o pladze banków w centralnym punkcie Żoliborza. Przy samym pl. Wilsona naliczyliśmy ich siedem. Dziś już jest dziewięć, a w okolicy - 30. Na parterze narożnego budynku przy stacji metra Marymont na dziewięć lokali użytkowych aż siedem to banki. Cały czas powstają nowe.

- To jakieś szaleństwo. Nam spółdzielnia chce podnieść czynsz o 236 proc., obliczyliśmy, że stać nas na 24 proc. podwyżki - mówi Maciej Kwiatkowski, prezes zarządu legendarnej sieci kawiarni A. Blikle. - Nie wytrzymamy. Jeszcze trwają negocjacje. Mam nadzieję, że uda się nam ustalić racjonalną stawkę, bo w przeciwnym wypadku opuścimy pl. Wilsona - zapowiada.

Blikle, mniej niż przy pl. Wilsona, płaci za lokal przy Nowym Świecie. Ostatnio firma dostała propozycję, by otworzyć kawiarnię w Oslo, w jednym z najdroższych krajów świata - w Norwegii. Prezes Kwiatkowski obliczył, że czynsz tam byłby taki sam jak przy pl. Wilsona.

W podobnym tonie wypowiada się Albert Judycki, współwłaściciel delikatesów Lukullus, które też działają przy pl. Wilsona. - Rozumiem, że spółdzielnia chce renegocjować czynsze, ale skala podwyżek jest trudna do przełknięcia. Nam chcą podnieść czynsz o prawie 400 proc. Musielibyśmy gigantycznie podnieść ceny, by się utrzymać.

Cukiernicy i sklepikarze podkreślają, że nie są w stanie przebić oferty banków i płacić tyle co one. Prezes WSM Żoliborz Centralny Robert Poszwiński przekonuje, że to nie on ustalał czynsze, bo w spółdzielni jest dopiero od maja. - Zgadzam się, że dla niektórych mogą być one za wysokie, ale są firmy, których takie stawki nie przerażają - twierdzi. Prezes uważa także, że taka kawiarnia jak Blikle powinna być wpisana w pl. Wilsona. - Jednak od pięciu lat nie negocjowaliśmy czynszu. Jestem prezesem spółdzielni mieszkaniowej, mam dbać o jej interes, a nie o interesy firmy państwa Blikle czy Zapart - dodaje.

Front obrony małej czarnej

W obronie kawiarni i sklepów stanęli mieszkańcy Żoliborza. Będą zbierać podpisy przeciwko ich likwidacji. Po dzielnicy lotem błyskawicy rozniosło się, co się szykuje przy pl. Wilsona. Na żoliborskim forum internetowym na Gazeta.pl zawrzało. "Banki są świetnymi najemcami. Zamykają podwoje o godz. 19 i jest cisza i spokój. Tylko nam, mieszkańcom dzielnicy, odbierają możliwość napicia się kawy czy zrobienia zakupów" - pisze laminja. I prorokuje: "Wkrótce na pl. Wilsona będzie tak: banki, empik i Mini Europa, która z braku konkurencji będzie jeszcze droższa. Na kawę zaczniemy jeździć do centrum albo do Arkadii, bo do Żywiciela wszyscy się nie zmieszczą. Po godz. 18 pl. Wilsona stanie się tylko stacją przesiadkową, bo kino Wisła też prędzej czy później pewnie padnie".

- Ta spółdzielnia to tradycja przedwojennego budownictwa społecznego. Przed wojną istniały tu pralnie, łaźnie, kluby zainteresowań. To smutne, że teraz jej władze odchodzą od idei spółdzielczości. Pl. Wilsona to wspólna przestrzeń i musi być otwarty na potrzeby mieszkańców - uważa Danuta Kuroń, która mieszka na Żoliborzu.

Za kawiarniami ujęła się też aktorka Alina Janowska: - Trzeba ich bronić, muszą zostać przy placu. Czy mamy jeździć na ciastka do Śródmieścia?

- Na naszych oczach pl. Wilsona przeistacza się w plac bankowy - mówi żoliborski radny i członek Stowarzyszenia Żoliborzan Stanisław Brukalski. - Będę namawiał burmistrza i kolegów, abyśmy wspólnie przeciwko temu wystąpili. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba czekać, aż mordercza konkurencja wykończy w końcu banki.


Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

: 17 lip 2008, 10:13
autor: Kra
Nie przesadzałbym z tą rolą kulturotwórczą Pl. Wilsona. Od dawna to miejsce fukcjonowało jako węzeł komunikacyjny, ostatnimi laty z racji metra było to widoczne jeszcze bardziej. Dla mnie sam plac jest miejscem na tyle nieprzyjaznym, iż mogą być tam banki etc. Spółdzielnie same decydują co mieści się na parterze (w zgodzie z innymi przepisami) i wybierają to co przynosi im dochód. Kawiarnie, bary bywają uciążliwe, bank nie.
Sam byłem jakiś czas temu zadowolony jak planowany warzywniak został zamieniony na bank. Jest czysto, cicho (no napadli na niego już 3 razy ale to tylko coś extra). A wracając do samego placu, uważam, iż nigdy nie będzie pełnił roli centrum tej mini dzielnicy, jest tu sporo ciekawszych miejsc, przede wszystkim spokojniejszych.
Jeżeli już spółdzielnie chcą być takie "na plus" to niech przestaną się grodzić jak wściekłe, a dzielnica przestanie zabudowywać każdy wolny plac, wtedy może uda się stworzyć coś nienamacalnego, atmosferę, związać ludzi z miejscami, dać im coś wspólnego.
Pozdrawiam fanów Żoliborza (bo to i moja rodzinna dzielnica i wiele magicznych miejsc).

: 17 lip 2008, 10:34
autor: Solaris U10
A w jaki sposób warzywniak jest niby uciążliwy?

: 17 lip 2008, 15:58
autor: Kra
Solaris U10 pisze:A w jaki sposób warzywniak jest niby uciążliwy?
Sklep warzywny piętro niżej bywa uciążliwy - pomieszkaj to poznasz uroki ;-) zapachów, czystości (różne żyjątka), hałasu codziennych dostaw. Sorki za EOT.

: 17 lip 2008, 17:49
autor: Emdegger
A mnie, mieszkańcowi Grochowa, ewolucja pl. Wilsona nie podoba się nijak. Najzwyczajniej szkoda utraty klimatu starej WSM kreślonej przez Szanajcę oraz na poły historyzującej, na poły awangardowej (ale zawsze przyjemnej, przedwojennej) architektury robionej przez grupę "Praesens" na rzecz harcowników ze Szkoły Głównej Handlowej przybyłych Kraśnika, Krosna Odrzańskiego czy Bornego Sulinowa, by z wałówką kręcić byznesy. Utrata dotychczasowych miejsc rozrywki i konwersacji to uszczerbek na poczuciu przynależności oraz zubożenie zwyczajnej ludzkiej komunikacji. A już informacja o czynszach porównywalnych z wysokością fiordów zatrważa. Bank oczywiście może pożyczyć najemcom na czynsz :-"

: 21 lip 2008, 8:42
autor: Kra
emdegger pisze:A mnie, mieszkańcowi Grochowa, ewolucja pl. Wilsona nie podoba się nijak. Najzwyczajniej szkoda utraty klimatu starej WSM kreślonej przez Szanajcę oraz na poły historyzującej, na poły awangardowej (ale zawsze przyjemnej, przedwojennej) architektury robionej przez grupę "Praesens" na rzecz harcowników ze Szkoły Głównej Handlowej przybyłych Kraśnika, Krosna Odrzańskiego czy Bornego Sulinowa, by z wałówką kręcić byznesy. Utrata dotychczasowych miejsc rozrywki i konwersacji to uszczerbek na poczuciu przynależności oraz zubożenie zwyczajnej ludzkiej komunikacji. A już informacja o czynszach porównywalnych z wysokością fiordów zatrważa. Bank oczywiście może pożyczyć najemcom na czynsz :-"
Ten klimat to już dawno znikł. WSM podzielił się na samodzielne spółdzielnie. Osiedla zostały pogrodzone i skutkiem tego postronny może przejść jedynie głównymi ulicami (a to już mała przyjemność). Szkoda może tylko, że te tzw. zainteresowanie opinii publicznej nie przejawiło się wcześniej - jak znikała księgarnia, jak zniknął zwykły spożywczy, jak powstały tu oddziały Citibank, Millennium, AiG, Reiffeisen (PKO BP jest nieco na uboczu na Krasińskiego), jak nieco dalej na Słowackiego zniknął bar mleczny ( :arrow: apteka), spożywczy ( :arrow: bank). Dwie (drogie zresztą) kawiarnie na wschodniej stronie placu nie czynią tego miejsca jakimś magicznym. Dla mnie od urodzenia Żoliborzanina to od zawsze był raczej punkt przesiadkowy, wypoczywało się spacerując po Żoliborzu Oficerskim, Urzędniczym, podwórkami osiedli WSM, parkiem z tyłu teatru Komedia, Sadami Żoliborskimi, Pl. Wilsona to może najbardziej znane miejsce ale tylko jako adres rozpoznawalny Żoliborza, może przykre ale prawdziwe.

: 21 lip 2008, 11:06
autor: a/p TALENT
Mam podobne odczucia jak Kra , słusznie stwierdziłeś , że znakiem rozpoznawczym Żoliborza był / jest ? / WSM / część przedwojenna i powojenna - zwłaszcza Sady Żoliborskie / , kolonie urzędnicze , oficerskie . Prawie 20 lat mieszkałem na osiedlu WSM tyle , że na Woli Czystem a z Żoliborzem byłem związany kontaktami rodzinnymi , koleżeńskimi i spółdzielczymi / niezapomniane świetlice dziecięce i młodzieżowe / . Dla mnie głównym bogactwem Żoliborza byli jego mieszkańcy , zwłaszcza ci przedwojenni / lata 60-te ubiegłego wieku / - gdy ich zabrakło dzielnica wiele straciła ze swojego sznytu . Z jedną sprawą bym polemizował - stara zabudowa spółdzielcza była z założenia trudno dostępna dla osób postronnych / szczególnie kolonia Krasińskiego / . Z opowieści rodzinnych jak i z przekazu historycznego taki rodzaj zabudowy doskonale sprawdził się podczas okupacji jak i powstania w 1944 r.

: 21 lip 2008, 13:17
autor: Kra
a/p TALENT pisze: Z jedną sprawą bym polemizował - stara zabudowa spółdzielcza była z założenia trudno dostępna dla osób postronnych / szczególnie kolonia Krasińskiego / . Z opowieści rodzinnych jak i z przekazu historycznego taki rodzaj zabudowy doskonale sprawdził się podczas okupacji jak i powstania w 1944 r.
Owszem, była trudniej dostępna, często ogrodzona ale nie zamknięta dla innych i tak np. z Filareckiej mogłem dojść do Stołecznej drogami wewnętrznymi nie idąc ani Krasińskiego ani Słowackiego. Ile wewnętrznego spokoju i takiego nastroju człowiek spotykał na tym podwórkach z zielenią, ławkami czy czasem kapliczkami.
Pzdr

: 21 lip 2008, 14:32
autor: a/p TALENT
Powiem szczerze mnóstwo tzw. klimatów żoliborskich znalazłem w Wiedniu. Ta sama idea budowania i ten sam czas realizacji . Inna ciekawostka z żoliborskich lat 60-tych to niesamowita zdolność starych żoliborzan w asymilowaniu i formowaniu na miejscowy sznyt licznych osób napływowych . Odwiedzając poszczególne kolonie miało się wrażenie przebywania w małych miejscowościach gdzie wszyscy się znają od lat i są ze sobą niesamowicie zżyci .

: 21 lip 2008, 14:40
autor: Kra
a/p TALENT pisze:Powiem szczerze mnóstwo tzw. klimatów żoliborskich znalazłem w Wiedniu. Ta sama idea budowania i ten sam czas realizacji . Inna ciekawostka z żoliborskich lat 60-tych to niesamowita zdolność starych żoliborzan w asymilowaniu i formowaniu na miejscowy sznyt licznych osób napływowych . Odwiedzając poszczególne kolonie miało się wrażenie przebywania w małych miejscowościach gdzie wszyscy się znają od lat i są ze sobą niesamowicie zżyci .
Cóż nie mieszkałem w starych koloniach ale w blokach przy Stołecznej i rzeczywiście coś z tego co pisałeś było i u nas po drugiej stronie ulicy. Wszystko "rozsypało się" w latach 90-tych po części z powodu śmierci lokatorów ale też i ogromnej fali przeprowadzek. Fakt moi rodzice byli elementem napływowym z Gocławka (połowa lat 60-tych) ale teraz to ja czuję się "rodowitym" (bo tu urodzonym) żoliborzaninem.
Na wytworzenie atmosfery trzeba i lat i stabilności mieszkańców a o tym w dzisiejszych czasach trudno marzyć. Szkoda.
ps. ostatnio ukazała się monografia Żoliborza (pisali o niej w Gazecie), tytułu nie pamiętam ale jak będę pamiętał to sprawdzę i jutro uzupełnię.

: 21 lip 2008, 14:49
autor: a/p TALENT
Pisząc post miałem na myśli też okolice Liceum Sempołowskiej i Sadów Żoliborskich .

: 22 lip 2008, 18:14
autor: Emdegger
Kra pisze:Szkoda może tylko, że te tzw. zainteresowanie opinii publicznej nie przejawiło się wcześniej - jak znikała księgarnia
Księgarnie zdychają, banki kwitną, pięknie...

: 22 lip 2008, 18:15
autor: MeWa
O ile pamiętam, to były wcześniejsze artykuły, gdy znikały kolejne punkty z placu Wilsona

: 22 lip 2008, 18:23
autor: Emdegger
Trzeba bronić więc jednej z ostatnich historycznych redut - 520 :D

: 25 sie 2008, 23:12
autor: Solaris U10
Usłyszałem dzisiaj w autobusie o akcji wymiany tabliczek "plac Wilsona" na "plac Bankowy" w któryś z weekendów (tylko na weekend). Czy słyszeliście o czymś takim?