WYDAWCY PRASY IDĄ NA WOJNĘ - BARDZO WAŻNE DLA WAWKOMOWICZÓW

Moderatorzy: Tyrystor, Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
Kozik
Posty: 692
Rejestracja: 24 wrz 2007, 11:05
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post autor: Kozik » 29 kwie 2009, 12:47

Gazeta Wyborcza pisze:Wydawcy idą na wojnę
Vadim Makarenko, tigi2009-04-29, ostatnia aktualizacja temu
Wydawcy prasy tworzą organizacje, które pobierają opłaty za korzystanie z ich treści. Zanim zacznie działać, wielu z nich już dochodzi swoich praw na własną rękę.

Publiczne wypowiedzi szefów News Corp., Associated Press oraz Axela Springera nie pozostawiają wątpliwości: jesteśmy w przededniu kolejnej wielkiej wojny. Podobnej do tej, którą od sześciu lat prowadzą koncerny fonograficzne, pozywając internautów ściągających z sieci piosenki. Czy z armią blogerów, agregatorów i zwykłych cwaniaków da się wygrać? To będzie ciężkie starcie, ale wydawcy już się jednoczą i rekrutują własne wojsko.

ReproPol i Journalism Online

- Doskonale rozumiem problemy wydawców i to, że chcieliby zarabiać na produkowanych treściach więcej niż dziś. I uważam, że powinni. Ale tego nie da się zrobić z dnia na dzień - mówił w poniedziałkowej "Gazecie Prawnej" Łukasz Wejchert, szef Onet.pl. Zapowiedział jednocześnie, że spółka rozważa różne rozwiązania, które mogą być sposobem na rozliczanie się z twórcami treści. Szczegółów propozycji dla wydawców jednak nie zdradził.

Ci zaś szykują się do rozmów.

- Musi powstać mechanizm, dzięki któremu portale będą zwracały wydawcom część kosztów ponoszonych przy wytwarzaniu informacji. Chcemy również, by w internecie cytowano nasze teksty, tak jak cytuje się prace naukowe, wymieniając autora, tytuł, datę i miejsce publikacji - mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców, cytowany przez branżowy miesięcznik "Press" w serwisie elektronicznym. Wydawcy chcą też, by przy każdym zacytowanym tekście serwisy internetowe zamieszczały linki do oryginalnych artykułów.

Pierwsze kroki w tym kierunku już poczyniono. Podczas gali konkursu GrandFront, na którym jurorzy nagrodzili najlepsze okładki prasowe, Izba Wydawców Prasy ogłosiła swoim członkom, że Ministerstwo Kultury wydało licencję na zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi stowarzyszeniu Repropol. Stowarzyszenie działa od pięciu lat i ściąga opłaty od producentów i importerów kserokopiarek. Teraz ma zacząć pobierać opłaty za wykorzystanie materiałów wydawców w internecie.

Jak poinformował branżowy miesięcznik "Press" w swoim serwisie elektronicznym, stowarzyszenie zarejestrowało spółkę ReproPol, która ma prowadzić sprzedaż praw do materiałów produkowanych przez prasę, czyli tekstów i zdjęć. To właśnie ReproPol zajmie się rynkiem przeglądów prasy oraz wykorzystaniem materiałów wydawców przez serwisy internetowe.

Co ciekawe, bardzo podobna spółka zaledwie kilka tygodni temu powstała w USA. Nazywa się Journalism Online LCC, a jej założycielami są Steven Brill (założyciel m.in. kanału tematycznego TruTV), Gordon Crovitz (były wydawca "The Wall Street Journal") oraz Leo Hindery (były prezes AT&T Broadband). Jak poinformował tygodnik "Newsweek", firma ta ma pomóc wydawcom pobierać opłaty za materiały w sieci zarówno od czytelników, jak i od serwisów zajmujących się agregacją informacji, jak np. Google News czy Yahoo! News.

Jednym z rozwiązań będzie zamknięty, płatny serwis oferujący dostęp do setek tytułów online. Jego klienci będą mogli płacić za dostęp do poszczególnych gazet czy magazynów albo kupować pojedyncze artykuły. Dostęp do całej bazy ma kosztować ok. 15-20 dol. miesięcznie. Ponadto Journalism Online będzie negocjował umowy licencyjne w imieniu wydawców z wyszukiwarkami internetowymi (np. Google czy Yahoo!) oraz serwisami blogerskimi (jak np. Huffington Post). - Jeśli zakładamy, że news jest za darmo, że oddajemy go wraz z innymi rzeczami tak po prostu, to to zabija morale w redakcji. W historii jeszcze nie było firmy medialnej, która potrafiłaby się utrzymać, zarabiając wyłącznie na reklamie. "Newsweek", "The New York Times", "Time" zawsze korzystali ze zdrowej mieszanki reklamy oraz opłat za egzemplarz - mówił Brill w niedawnym wywiadzie dla "Newsweeka".

PAP: Serwisy coraz bardziej harde

Jednak zanim wydawcy podpiszą umowę licencyjną z serwisem, który chce wykorzystywać ich teksty, najpierw muszą go znaleźć. Dlatego wysyłają w teren elitarne jednostki posługujące się najnowszymi technologiami, które przeczesują internet. I namierzają tych, którzy wykorzystują wyprodukowane przez redakcje teksty, zdjęcia i inne materiały bez pozwolenia. Potem - jeśli wróg się nie poddaje (czytaj: nie płaci) - do akcji wkraczają prawnicy.

Od ponad miesiąca przy pomocy specjalnego oprogramowania internet przeszukuje Polska Agencja Prasowa. Ta sama, która miesiąc wcześniej podpisała niepokojące wydawców gazet porozumienie z Google'em. Dzięki niemu materiały PAP będą pojawiać się w ogólnodostępnym serwisie Google News grupującym linki, które prowadzą do stron poszczególnych mediów. Ale jedno drugiego nie wyklucza: każdy, kto przez link trafi do strony internetowej z informacją PAP i stamtąd ją sobie "weźmie", musi się liczyć z konsekwencjami.

Po otrzymaniu pierwszych raportów szefowie Agencji wpadli w osłupienie. - Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy nie tylko o internecie, ale też o własnym serwisie - mówi Piotr Ambroziak, dyrektor handlowy PAP. - Nie wiedziałem, że PAP produkuje aż tyle informacji o lotnictwie. Pojawiają się one na najróżniejszych stronach internetowych, prawie zawsze niezgodnie z prawem. Nie wiedzieliśmy też, że w internecie jest aż tak dużo różnych serwisów sportowych. Większość z nich również wykorzystuje depesze PAP na bieżąco, choć nie ma na to naszej zgody. W ogóle informacje sportowe naszej agencji należą do najczęściej piratowanych w sieci. Ale nie tylko, popularne są też newsy krajowe i polityczne - opowiada Ambroziak.

Według niego witryny kopiujące depesze usuwają jedynie podpisy i zdania w rodzaju: "jak dowiedziała się PAP" albo "ujawnił PAP". Dużo rzadziej dokonują "twórczej" przeróbki.

W odróżnieniu od większości firm medialnych PAP nie prowadzi otwartych serwisów internetowych. Wszystkie depesze Agencji pochodzą z portali internetowych, jak np. Gazeta.pl (własność Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej") Onet czy Wirtualna Polska. Do tej pory PAP nie pozywał piratów, lecz proponował im zakup swoich serwisów. - Ale teraz rynek stał się trudniejszy i serwisy coraz częściej zachowują się hardo. Wynajmują prawników, którzy twierdzą, że nasze materiały są wykorzystywane w ramach prawa do cytatu - mówi Ambroziak. I dodaje, że teraz takie rozmowy będą częściej kończyć się w sądach.

Nawet prawnicy chcą kopiować

Podobne historie opowiadają praktycznie wszyscy więksi wydawcy, choć większość z nich na razie przemierza sieć na piechotę. - Zespół prawników naszej firmy na bieżąco monitoruje sieć, a w przypadku rażących nadużyć prawa autorskiego podejmuje odpowiednie kroki prawne. Jednocześnie przygotowujemy kompleksowe rozwiązanie prawne problemu - mówi Anna Gancarz z polskiego biura niemieckiego koncernu Axel Springer.

- Gdybyśmy chcieli ściągać pieniądze od wszystkich serwisów kopiujących nasze artykuły, to oceniamy nasze łączne roszczenia na milion złotych - mówi Robert Lidke, redaktor naczelny "Gazety Prawnej". Jej wydawca - spółka Infor Biznes - zaczęła ścigać piratów jako jedna z pierwszych. Korzysta z usług firmy informatycznej Plagiat.pl, którą założyli Tomasz Skalczyński oraz Kamil Nagrodzki - twórcy wyszukiwarki NetSprint.

Z danych tej firmy wynika, że teksty z "Gazety Prawnej" kopiują zarówno serwisy specjalistyczne, które chcą zaoszczędzić na własnych redakcjach, jak również serwisy internetowe izb przemysłowych i gospodarczych. - Jedna z niewielkich kancelarii prawnych nawet zapytała nas, czy może przekazywać kopie naszych artykułów swoim klientom - śmieje się naczelny "Gazety Prawnej". Według niego najczęściej kopiowane są teksty specjalistyczne, które mają wymiar praktyczny. Dotychczas Infor wysłał wezwanie do zapłaty do kilkunastu serwisów kopiujących jego materiały. Pierwszym adresatem była Polska Federacja Rynku Nieruchomości, która zamieszczała artykuły z "Gazety Prawnej" w swoim serwisie internetowym. Wydawca dziennika najpierw proponuje serwisom uregulowanie należności i podpisanie umów licencyjnych na przyszłość. Opornych zamierza pozwać do sądu.

- Jedna z izb gospodarczych bezczelnie skanowała nasze materiały i przez półtora miesiąca nie reagowała na wezwania. Wystąpiliśmy więc z pozwem - mówi Lidke. Jego zdaniem kopiowanie materiałów w sieci bierze się przede wszystkim z niewiedzy. - My, media, zbyt późno zaczęliśmy o tym mówić - uważa Lidke.


Piotr Ambroziak z PAP zgadza się: - Mam wrażenie, że "wolnościowy duch internautów" wzmacniany jest dość niską kulturą prawną w Polsce. Zanika po prostu zwykła przyzwoitość.


Źródło: Gazeta Wyborcza
pozdrawiam Kozik

Awatar użytkownika
MeWa
Cukiereczek
Posty: 25176
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy

Post autor: MeWa » 29 kwie 2009, 13:02

W myśl ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych proste informacje prasowe nie są chornione prawem autorskim.
Poza tym moim zdaniem sytuacja podania linku do artykułu nie różni się od sytuacji wklejenia artykułu, ze źródłem i podaniem linku.

[ Dodano: Sro 29 Kwi, 2009 13:09 ]
Kozik pisze:Chcemy również, by w internecie cytowano nasze teksty, tak jak cytuje się prace naukowe, wymieniając autora, tytuł, datę i miejsce publikacji - mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców, cytowany przez branżowy miesięcznik "Press" w serwisie elektronicznym. Wydawcy chcą też, by przy każdym zacytowanym tekście serwisy internetowe zamieszczały linki do oryginalnych artykułów.
te warunki są spełniane.
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"

[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]

Andrzej
Posty: 1519
Rejestracja: 15 gru 2005, 22:11

Post autor: Andrzej » 29 kwie 2009, 14:06

W obecnym natłoku mediów i informacji użytkownik internetu, któremu będą kazać zapłacić za przeczytanie czyjegoś artykułu najpewniej sobie daruje.
Podobnie z piosenkami i filmami - gdyby całkowicie zablokować możliwość ich ściągania to internauci prędzej nie ściągną niż by mieli za nie płacić, lub będą płatnie ściągać tylko to na czym naprawdę im zależy.

Awatar użytkownika
slupek
Posty: 512
Rejestracja: 15 gru 2005, 6:10
Lokalizacja: Stegny

Post autor: slupek » 29 kwie 2009, 14:18

Andrzej pisze:gdyby całkowicie zablokować możliwość ich ściągania to internauci prędzej nie ściągną niż by mieli za nie płacić
Nieprawda - zobacz, ile wypożyczalni filmów zamknięto w ciągu ostatnich lat.

mrs
Posty: 205
Rejestracja: 15 sie 2008, 0:18

Post autor: mrs » 29 kwie 2009, 14:24

Cała sprawa dotyczy cwaniaczków, którzy myślą że jak kupią sobie hosting i domenę, wrzucą na stronę AdSense i się wypozycjonują na informacjach kradzionych z innych żródeł - agencji prasowych, gazet, itd., to będą sobie mogli bezkarnie zarabiać. Takie cwaniaki to m.in. Interia, Wirtualna Polska czy Onet, a także mnóstwo innych, mniejszych. Chodzi o to, żeby objąć ich prawem prasowym i koniecznością stosowania się do niego.
MeWa pisze:Poza tym moim zdaniem sytuacja podania linku do artykułu nie różni się od sytuacji wklejenia artykułu, ze źródłem i podaniem linku.
Oj, różni się. To drugie to już przedruk. Ale WAWKOM raczej na tej sprawie nie oberwie, bo raz że z forami internetowymi sprawa jest bardziej skomplikowana niż z różnymi portalami czy "wortalami", a dwa że przynajmniej nie czerpie się tu zysków z reklam. Co nie zmienia faktu że takie wklejanie całych artykułów i tak wkurza wydawców, bo to zawsze kilkadziesiąt odsłon reklam mniej...
Andrzej pisze:W obecnym natłoku mediów i informacji użytkownik internetu, któremu będą kazać zapłacić za przeczytanie czyjegoś artykułu najpewniej sobie daruje.
Nikt nie będzie nikomu kazał płacić. Dostęp do stron internetowych gazet (oprócz archiwum) pozostanie nadal bezpłatny, bo to się bardziej opłaca niż płatny dostęp do wszystkiego.

ODPOWIEDZ