Chciałbym dorzucić swoje trzy grosze:
- miejsca zostały wybrane bardzo rozsądnie – dobry dojazd, w łatwo dostępnych lokalizacjach. Gdyby to znowu miała być Woronicza, to bym chyba sobie odpuścił.
- co do części tramwajowej to większych uwag nie mam. To co powinno być pokazane, to zostało. Wydaje mi się, że węzeł Młociny jest dobrym i nowoczesnym miejscem na prezentację taboru. Przydałby się jednak ktoś na miejscu w zajezdni, kto by powiedział parę słów i pokierował grupą – jak to na przykład bywało kiedyś w zakładzie na Obozowej. Warto by było też poinformować ludzi, o której rozpoczyna się oprowadzanie przez przewodnika po tramwajach zgromadzonych na Młocinach. Nie wiem, czy obywało się to w sobotę cyklicznie, czy też była to jednorazowa akcja (trafiłem na grupę przypadkiem i dopiero na koniec, a szkoda).
- co do autobusów – niezrozumiały był zupełny brak ikarusów. Mimo wszystko był (i jest) to ważny element warszawskiej komunikacji. Skoro są ogórki i berliety, dlaczego się wstydzić ikarusów? Chociaż rozumiem, że organizatorzy mogą nie mieć na to wpływu. Plus za autobusy testowe i za to, że powoli (choć nieśmiało – A 608) pojawiają się ajenci. Totalną porażką była za to Kleszczowa – najpierw festiwal nieporozumień z wejściówkami, potem ponad półgodzinna jazda w tłoku, a następnie szybciutki objazd wokół zajezdni. To już lepiej by było obejść zajezdnię na piechotę – możnaby wtedy spokojnie obejrzeć i porobić parę fotek… Do tego dochodzi marna częstotliwość dowozówek na Kleszczową.
- dzień kolejowy był zdecydowanie najlepszy. Miłym zaskoczeniem była możliwość spokojnego dostania się na nastawnię, gdyż spodziewałem się przepychanek i awantur. Aczkolwiek tu też warto by było poprawić stronę informacyjną, np. powiesić chociaż kartkę na drzwiach, że tu jest wejście, bo widziałem że ludzie chodzili i zdezorientowali szukali wejścia. Wystawiony tabor był chyba ciekawszy niż w latach ubiegłych – mam na myśli głównie lokomotywy PKP Cargo oraz Husarza. Strzałem w dziesiątkę była możliwość zwiedzania muzeum kolejnictwa. Pomysł ten jednak wymaga dopracowania: szynobusy nie były w stanie przewieźć wszystkich chętnych – w środku panował niewyobrażalny ścisk, a na peronie po każdym odjeździe zostawali ludzie, którzy się nie zmieścili. Po drugie – może warto by było, gdyby ktoś oprowadzał ludzi po zewnętrznej ekspozycji muzeum, tak jak w sobotę na Młocinach po tramwajach? Po trzecie – lekkim nieporozumieniem było to, że ostatni kurs do muzeum był o 16:30, a samo muzeum było zamykane już o 17:00 i wszyscy zostali z niego wyproszeni. Więc albo ten ostatni kurs powinien być trochę wcześniej, albo muzeum powinno być tego dnia otwarte trochę dłużej. Ostania sprawa – to bałagan w kwestii wejściówek na Olszynkę Grochowską, zakończony zresztą - jak czytam - awanturą.
Reasumując – mimo pewnych niedociągnięć imprezę można uznać za udaną, a zmiany idą w dobrym kierunku
Na przyszłość na pewno najbardziej potrzebna jest lepsza informacja - zwłaszcza odnośnie tego na który punkt programu potrzebne są wejściówki, a na który nie, a także gdzie takie wejściówki można zdobyć. Na razie taka informacja była przejrzysta tylko w odniesieniu do metra. Drukowane i prezentowane w internecie programy nie dawały żadnych podstaw, by spodziewać się wejściówek na Kleszczową czy na Grochów (a w przypadku tego ostatniego, sugerowały coś wręcz przeciwnego). Skończyło się to nieprzyjemnymi sytuacjami i awanturą.