Rozwiń.Bastian pisze:174Wolfchen pisze:wszelkie możliwe alternatywy uwalano pod pretekstem "bo jest metro"
Korekta taryfy - 2011
Moderator: JacekM
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36634
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Jest alternatywa. Nigdzie (może poza odcinkiem <M>W - Domaniewska ) nie jest tak, że nie ma alternatywy.
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Wolfchen pisze:Bardziej mam na myśli ich wydolność - podniesienie cen biletów na metro sporo osób by zniechęciło do tego środka transportu.
Dzięki czemu w godzinach rannych dałoby się wsiąść na Wilanowskiej, a nie przepuszczać pociąg z powodu braku "dopychaczy" jak w metrze tokijskim.
Może to byłaby niepopularna decyzja, ale starsi z Was zapewne pamiętają, że za dawnych czasów bilet na linię pospieszną był droższy niż na linię zwykłą. I wtedy jakoś nikt nie był zniechęcony, "E" jadące trasą metra jeździło zawsze nawalone ludźmi. Mimo że bilet był dwa razy droższy.
- Glonojad
- Dark Lord of The Plonk
- Posty: 26826
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
- Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki
Decyzja byłaby niepopularna, ale chyba dość słuszna. Z tym, że rzeczywiście - powinno być wówczas coś przyzwoitego w taryfie budżetowej nad metrem - silny tramwaj na Puławskiej i Marszałkowskiej, silny autobus na Niepodległości i KEN. A wozów na za chwilę nie rozmnożymy (zresztą pytanie, czy nie zjadłyby całego zysku z operacji - no chyba, że bilet na metro będzie o 50% droższy).
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.
Oj żebyś się nie zdziwił... w Europie może i transport nie musi być rentowny - zwłaszcza w takiej Francji czy Skandynawii gdzie urzędowo sponsoruje się każdego nieroba - ale już np. na dalekim wschodzie nie ma dopłat a transport masowy funkcjonuje i się rozrasta. Taki drobny kontrast kulturowy prawda?:)To już dla mnie totalna głupota. Metro jak i inne środki transportu publicznego nie służą generowaniu zysków. Zniechęceni do metra pasażerowie przesiądą się do już zatłoczonych autobusów. A wtedy co? Podniesiemy ceny biletów autobusowych by obniżyć tłok?
Co do samego metra i różnicowania cen... zapytam się realnie:
Jak sobie to wyobrażacie w Warszawskim systemie "abonamentowym" gdzie bilet miesięczny obowiązuje na wszystkich liniach? Można po raz któryś wyjść z założenia że dociążamy klientów okazjonalnych (jak to chce obecnie zrobić ZTM) - bilety jednorazowe - ale jedyne do czego to doprowadzi to do tego że klienci okazjonalni przestaną być nawet okazjonalni, a tego zdaje się nikty by nie chciał - wzrost ilości samochodów przy jednoczesnym spadku rentowności ZTM.
"Spóźniony pociąg przyspieszony relacji xyz, przyjedzie z opóźnieniem ok. 25 minut. Opóźnienie może ulec powiększe... zmianie"
Sposób bardzo prosty, stosowany w niektórych miastach (zdaje się we Wrocławiu w odniesieniu do linii pospiesznych): bilet miejski tylko na komunikację naziemną i np. o 10 złotych droższy bilet na komunikację naziemną + metro.Aligator pisze:Jak sobie to wyobrażacie w Warszawskim systemie "abonamentowym" gdzie bilet miesięczny obowiązuje na wszystkich liniach?
Za to w autobusach i tramwajach byś musiał przepuszczać jeszcze więcej kursów...Piottr pisze:Dzięki czemu w godzinach rannych dałoby się wsiąść na Wilanowskiej, a nie przepuszczać pociąg z powodu braku "dopychaczy" jak w metrze tokijskim.
Mam wrażenie, że taka zabawa byłaby nieopłacalna - spadek liczby pasażerów w metrze mógłby być całkiem spory, więc żeby pomieścić tych pasażerów, częstotliwość musiałaby być na poziomie 2 minut (szczególnie na Ursynowie i na Kasprowicza - część autobusowa)...Glonojad pisze:Z tym, że rzeczywiście - powinno być wówczas coś przyzwoitego w taryfie budżetowej nad metrem - silny tramwaj na Puławskiej i Marszałkowskiej, silny autobus na Niepodległości i KEN.
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
- Solaris U10
- Posty: 2704
- Rejestracja: 18 gru 2005, 13:26
To byłby krok do tyłu i cios zadany integracji taryfowej, w takim układzie powinna być jeszcze dopłata za KM, WKD, KMŁ czy Wieliszew...Wolfchen pisze:Sposób bardzo prosty, stosowany w niektórych miastach (zdaje się we Wrocławiu w odniesieniu do linii pospiesznych): bilet miejski tylko na komunikację naziemną i np. o 10 złotych droższy bilet na komunikację naziemną + metro.
Piottr napisał/a:
I to by było słuszne.Solaris U10 pisze:To byłby krok do tyłu i cios zadany integracji taryfowej, w takim układzie powinna być jeszcze dopłata za KM, WKD, KMŁ czy Wieliszew...
Integracja taryfowa nie oznacza że wszyscy płacą jedną cenę, tylko że wszyscy którzy kupili bilet u organizatora pojadą wszystkimi środkami komunikacji objętymi integracją w ramach strefy, na którą kupili bilet. A stref, ztcp może być zdefiniowanych w systemie Monetela do 16.
Dlatego rozdzielenie biletów, nawet okresowych na tańsze, obejmujące tylko transport naziemny, i nieco droższe, obejmujące metro i kolej jest korzystne. Po pierwsze korzystne dla ludzi, którzy z racji miejsca zamieszkania nie korzystają z metra i kolei w swoich podróżach, po drugie dla organizatora transportu, który miałby wreszcie rozróżnienie, ile tak naprawdę osób jest zainteresowanych dopłacaniem Kolejom Mazowieckim. Niechaj ta różnica w cenie biletów wyniesie choć 5 złotych i nie więcej niż 10.
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie taryfowej "strefy 0" z biletem tańszym, nie obejmującej metra i kolei.
A swoją drogą to i tak Warszawa ma najtańsze bilety okresowe na całą Polskę...
Wydaje mi się, że to by zadziałało na zasadzie, że kupię tańszy bilet i pojadę 517, pomimo że tłum jak cholera i częstotliwość słaba, zamiast pojemniejszą kolejąPiottr pisze:I to by było słuszne.Solaris U10 pisze:To byłby krok do tyłu i cios zadany integracji taryfowej, w takim układzie powinna być jeszcze dopłata za KM, WKD, KMŁ czy Wieliszew...
Integracja taryfowa nie oznacza że wszyscy płacą jedną cenę, tylko że wszyscy którzy kupili bilet u organizatora pojadą wszystkimi środkami komunikacji objętymi integracją w ramach strefy, na którą kupili bilet. A stref, ztcp może być zdefiniowanych w systemie Monetela do 16.
Dlatego rozdzielenie biletów, nawet okresowych na tańsze, obejmujące tylko transport naziemny, i nieco droższe, obejmujące metro i kolej jest korzystne. Po pierwsze korzystne dla ludzi, którzy z racji miejsca zamieszkania nie korzystają z metra i kolei w swoich podróżach, po drugie dla organizatora transportu, który miałby wreszcie rozróżnienie, ile tak naprawdę osób jest zainteresowanych dopłacaniem Kolejom Mazowieckim. Niechaj ta różnica w cenie biletów wyniesie choć 5 złotych i nie więcej niż 10.
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie taryfowej "strefy 0" z biletem tańszym, nie obejmującej metra i kolei.
A swoją drogą to i tak Warszawa ma najtańsze bilety okresowe na całą Polskę...
Strefę, a nie środek lokomocji!!!Piottr pisze: Integracja taryfowa nie oznacza że wszyscy płacą jedną cenę, tylko że wszyscy którzy kupili bilet u organizatora pojadą wszystkimi środkami komunikacji objętymi integracją w ramach strefy, na którą kupili bilet. A stref, ztcp może być zdefiniowanych w systemie Monetela do 16.
Dlatego rozdzielenie biletów, nawet okresowych na tańsze, obejmujące tylko transport naziemny, i nieco droższe, obejmujące metro i kolej jest korzystne.
Podróż z Ursynowa na Mokotów jest w tej samej strefie niezależnie od tego, czy metrem, czy autobusem.
A oczywiście różne bilety na różne środki lokomoecji na tej samej trasie też mogą być, ale nie nazywajmy tego integracją taryfową i nie wracajmy do czasów, gdy bilet na E kosztował sześć razy więcej niż na 17.
Zresztą nie trzeba tak daleko się cofać - rzeźbienie z dopłatami do biletów na pociąg było za poprzedniej warszawskiej ekipy i nie sprawdziło się kompletnie.
Akurat ZTM to jeden z głównych generatorów dziury budżetowej - samorządy utopiły w tym molochu tylko w roku ubiegłym prawie 2 mld PLN.O ile wiem to miasto przy współpracy z ZTM chce zniechęcić pasażerów do prywatnych samochodów i zachęcić do korzystania z transportu publicznego. Ceny biletów powinny zostać na obecnym poziomie i nie należy tego zmieniać. Miasto powinno szukać innego sposobu na załatanie dziury budżetowej.
Sposób bardzo prosty, stosowany w niektórych miastach (zdaje się we Wrocławiu w odniesieniu do linii pospiesznych): bilet miejski tylko na komunikację naziemną i np. o 10 złotych droższy bilet na komunikację naziemną + metro.
No to lepszym rozwiązaniem byłoby pójść jeszcze krok dalej i wzorem Częstochowy wprowadzić taryfę odcinkową w miejsce biletów okresowych z podziałem taryf: na metro i zwykłą - wiem wiem, biedni ludzie z obrzeży jeżdżący na drugi koniec miasta będą poszkodowani więc to niesprawiedliwe/nieuczciwe/nieetyczne...
Przejść by przeszło, tylko żaden populista polityk się na to nie zgodziuważajcie, bo coś takiego przejdzie... Trochę realizmu.
Wydaje mi się, że to by zadziałało na zasadzie, że kupię tańszy bilet i pojadę 517, pomimo że tłum jak cholera i częstotliwość słaba, zamiast pojemniejszą koleją
No w sumie wydaje mi się że jeśli dajesz komuś wybór to naturalne jest że część będzie jeździć tak a część inaczej.
"Spóźniony pociąg przyspieszony relacji xyz, przyjedzie z opóźnieniem ok. 25 minut. Opóźnienie może ulec powiększe... zmianie"