Widzisz, a ja właśnie pisząc to, miałem przed oczami Anglię. Szkoła ma być przede wszystkim efektywna w nauczaniu, a to o czym piszesz, efektywne nie jest. Po prostu w pewnym wieku diecka nie stać na nic więcej. Po co więc nakładać obowiązek szkolny w sytuacji, gdy nic on do późniejszego życia człowieka nie wniesie?MeWa pisze:A to czemu?
Mam wrażenie, że u nas pokutuje myśl, że szkoła u nas oznacza zawsze siedzenie w ławce i uczenie się liczb, liter itp. W Angli np. OIDP idzie się do szkoły w wieku pięciu lat, ale tam na początku piecze się jakieś ciasteczka, odwiedza farmy itp.
Nasze państwo już nie takie rzeczy wprowadzało i nie tylko w tak wąską grupę godzące, także w tej kadencji.Raczej: kwestia karty nauczyciela, której związku niechętnie dadzą zmienić.
A ja bym nie wierzył, że wykwalifikowana kadra tamże ucząca byłaby w stanie sensownie je ułożyć. Zresztą nie widzę powodu, dla którego młodych ludzi po maturze mielibyśmyWolfchen pisze:Ja bym po prostu przywrócił egzaminy na studia.
a)pozbawiać wakacji - egzaminy odbywały się bodajże w lipcu.
b)skazywać na dodatkowe wydatki - jeśli z dobrych wyników tych egzaminów nie będą rozliczane szkoły, nikt nie będzie do nich przygotowywał uczniów. Czyli zostają korepetycje albo rodzice, jeśli tylko posiadają wystarczającą wiedzę.