Kaczyński ma w paru miejscach rację: w Polsce nie istnieje właściwie polityka prorodzinna, a na wielu polach - w tym mieszkaniówce, służbie zdrowia, sądownictwie (o czym akurat Kaczyński nie wspomniał, a ja mam na myśli działania outsourcingowych spółek komorniczych) - pole oddawane jest bezmyślnie wolnemu rynkowi, który - stanowiąc zbyt duży naddatek lub wręcz podstawę systemu funkcjonowania danej dziedziny - doprowadza od odgraniczenia jej od mało i przeciętnie zarabiających.JacekM pisze:Nie chodzi o to czego nowego się dowiedziałem, ale o to że to przemówienie JarKacza było jednym z jego lepszych. Bez zbędnych emocji, rzucania oskarżeń - po prostu chłodna lista punktów, podparta właściwymi artykułami konstytucji.
Przy czym nawet mówiąc o tym Kaczyński zapomina, że nie są to problemy powstałe w czasach rządów PO, a jego recepty oraz konstatacje są nawet jeśli nie populistyczne, to zwyczajnie błędne.
Punkty dotyczące dróg i kolei są wyjątkowo bezczelne, biorąc pod uwagę wielki skok jakościowy jaki dokonał się w ostatnich latach w tych dziedzinach, fakt, że PiS ze swoim Zbigniewem Kotlarkiem nie zrobił nic (Zbigniew K. jedynie parę sporych przekrętów), prawo cały czas jest tak samo beznadziejne a przetargi i kontrole tak samo kiepsko przeprowadzane (tyle że w ostatnich latach w ogóle coś się budowało, więc to wszystko było widać dużo lepiej, gdy nie dzieje się nic).
Wiele punktów przedstawionych jako zarzuty uznałbym też za rzeczy dobre ('podkopywanie podstaw tradycyjnej rodziny' w użytym tu znaczeniu, blokowanie dostępu do występów publicznych i medialnych faszystom, zastopowanie nonsensownych planów zwiększania 'niezależności energetycznej', szkoły dla 6-latków), tyle że realizowane były przez rząd na pół gwizdka albo wcale.
Chciałbym też przeczytać zmierzenie się kogoś na serio z tymi wszystkimi liczbami, bo Kaczyński lubi sobie dodać lub odjąć czasem kilka zer, kiedy mu pasuje do konceptu.
Nie rozumiem aluzji.Jak już się odwołujesz do wieku to mógłbym Ci zarzucić co innego w latach 2007-2013...
Śledzisz polityków i dziennikarzy na twitterze? Naprawdę, strata czasu, szczególnie jeśli chodzi o tych pierwszych. Ekspertom ufam tylko zajmującym się stricte daną dziedziną, najlepiej tym o parciu na szkło równym 0%. Jak ktoś lubi występować w telewizji, automatycznie traci wiele mojego zaufania.Dla młodych? Twitter to w Polsce zabawka 40-latków i z takich osób składa się zestaw tych, których śledzę - politycy, dziennikarze, różnej maści eksperci.