[Wrocław] Tramwajem po mieście jak bieg z przeszkodami

Moderator: JacekM

Mario
Posty: 599
Rejestracja: 10 mar 2006, 11:59
Lokalizacja: WAW /Muranów/

Post autor: Mario » 31 mar 2008, 10:14

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,5069585.html
Gazeta pisze:Tramwajem po mieście jak bieg z przeszkodami

Magda Nogaj2008-03-30, ostatnia aktualizacja 2008-03-30 11:35

Myślałam, że na Krakowskiej w autobusie wylecą szyby, tak trzęsło. Na Lotniczej pasażerowie zaatakowali kierowcę, a potem prawie staranował nas tir. Jazda z Księża Małego na Leśnicę trwa teraz dwa razy dłużej, a na trasie można pobić rekord przesiadek

Zamknięte zostały torowiska na ul. Lotniczej i Krakowskiej. Teraz, by dojechać z Księża Małego do Leśnicy, trzeba aż trzykrotnie zmieniać środek transportu. W sobotę sprawdziliśmy, ile pasażerowie stracą na tym czasu. Zwłaszcza, że w poniedziałek dojdzie jeszcze jedna przesiadka.

Na Księże Małe zamiast tramwajów 3 i 5 kursują teraz autobusy zastępcze 703. Z centrum jadą przez Krakowską, bo w tym kierunku ulica jest nadal otwarta. To główny wylot z miasta w kierunku wschodnim. Dla aut zostawiono tylko wąski pas jezdni. Dlatego wciąż jest tam korek. Ruch dodatkowo blokują autobusy, które co chwilę zatrzymują się, by zabrać pasażerów. Nawet gdy ruszą z przystanku, muszą jechać bardzo powoli, a i tak wydaje się, że zaraz się rozlecą. MPK skierowało na tę trasę chyba najgorsze wozy, jakie miało dyspozycji. Strasznie w nich trzęsie, a na każdym wyboju wydaje się, że wylecą szyby. Huk jest taki, że bolą uszy. Na szczęście jazda trwa tylko 10 minut.

Droga do centrum jest znacznie dłuższa. Autobus zastępczy, jak wszystkie auta, musi jechać objazdem. Z Opolskiej skręcamy na wiadukt. Już na Armii Krajowej jest korek. Pasażerowie śmieją się, bo jedna z firm odzieżowych zawiesiła w autobusie uchwyty z napisem "Dziewice, ręka w górę". Wjeżdżamy w Hubską.

Po chwili znów stoimy. W sobotę jest mniejszy ruch, niż w dzień roboczy, a i tak sznur aut zamierzających skręcić w Pułaskiego ciągnie się aż od ul. św. Jerzego. Na Dyrekcyjnej też nie widać, gdzie kończy się korek. Przed wiaduktem zamieszanie. Tu trasa objazdu krzyżuje się z drogą krajową numer 8. Dlatego dalszą drogę autobus pokonuje w żółwim tempie.

Część pasażerów wysiada przy Komuny Paryskiej. By dotrzeć na Niskie Łąki, muszą iść piechotą. Wreszcie autobus dojeżdża na pl. Dominikański, ale mija go i zatrzymuje się spory kawałek dalej.

Mamy za sobą już pół godziny jazdy.

Teraz trzeba przesiąść się na tramwaj. Pokonuję schody, tunel i wpadam na przystanek, ale "trójka" właśnie z niego odjeżdża. Motorniczy zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Na następną muszę czekać 15 minut. Jadę nią do Kwiskiej. Na przystanku przy byłej zajezdni motorniczy wysiada: - To ostatni przystanek. Jak chcecie jechać dalej, tam czeka 710 - wskazuje kolejny autobus zastępczy. Ci, co nie usłyszeli, siedzą, sądząc, że tramwaj pojedzie dalej. Reszta rusza do autobusu.

Wbiegają na czerwonym świetle, lawirując między samochodami. Wydaje się, że zdążą, ale nie. Kierowca zamyka drzwi i odjeżdża. Pasażerowie rzucają za nim kilka ostrych epitetów. Na przystanku gromadzi się spory tłum, zanim pojawi się następny autobus. Ludzie pakują się do środka. Tu wpadają na kierowcę, który wyszedł z kabiny, by zmienić tablice informujące o kierunku jazdy.

- Dlaczego poprzedni autobus nie zaczekał i odjechał pusty?! Granda! - krzyknęła jedna z pasażerek. Pozostali tylko na to czekali.

Zaczęła się ostra wymiana zdań. - Jak ludzie z trzech tramwajów mają się zmieścić w jednym autobusie?! - oburzał się starszy pan. Kierowca próbował się bronić: - Musimy się trzymać rozkładu - wyjaśnił i uciekł za kierownicę.

Ruszamy ul. Lotniczą. W środku straszny ścisk. Jedziemy powoli, bo przed nami sznur samochodów. Nawet w sobotę ruch jest spory, bo to główny wylot z miasta w kierunku zachodnim. Ze względu na trwający remont ulicy wciąż musimy zjeżdżać z jednej jezdni na drugą. Po kilku przystankach zatrzymujemy się w zatoczce, którą wykonawca robót wybudował dla tymczasowych autobusów. Pasażerowie zaczynają wysiadać i nagle słychać huk. Niektórzy aż przykucnęli. - Dalej nie jedziemy - mówi kierowca. - Cysterna o nas zaczepiła. Muszę wezwać pomoc.

Znów musieliśmy się przesiadać. Jednak nawet ci, którzy przy Kwiskiej krzyczeli, teraz nie protestowali. Cysterna minęła nas o zaledwie kilka centymetrów. Na szczęście uszkodziła tylko boczne lusterko. Kierowca MPK zdążył spisać numery z tablicy rejestracyjnej.

Kolejny 710, do którego wsiedliśmy ledwie zdołał wyminąć ten uszkodzony. Pasy ruchu na Lotniczej oddzielają ustawione po środku barierki. Większe samochody z trudem się tam mieszczą.

Po trzech przesiadkach wreszcie docieramy do Leśnicy. Jazda z Księża Małego w sobotę zajęła nam półtorej godziny.

Od poniedziałku może być znacznie gorzej. Tramwaje jechały Lotniczą po wydzielonym torowisku. Autobusy zastępcze będą musiały stać w korkach. Na dodatek z Kwiskiej dojedziemy nimi tylko do Glinianek. Tam znów trzeba się będzie przesiąść, tym razem w tramwaj 72. Na szczęście trasę do Leśnicy czy Pilczyc można pokonać na jednym bilecie za 2 zł. Kasujemy go w pierwszym pojeździe, do którego wsiadamy i bilet jest ważny w każdym następnym przez 90 minut. Tego udogodnienie nie ma jednak w przypadku ul. Krakowskiej. Tam musimy kasować bilet przy każdej przesiadce.



Wiesz o czymś istotnym? Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia we Wrocławiu? Powiadom Alert24.pl lub wyślij SMS albo MMS na numer 605 24 24 24


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
214 (w wersji 2012) - był to pożyteczny muchowóz; choć nieekonomiczny, dowoził do eSKaeMki.

ODPOWIEDZ