Wprost pisze:Polskie miasta topią miliardy złotych w XIX-wieczny transport szynowy.
Prezydenci miast oraz radni bezmyślnie kopiują francuskie rozwiązania. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz chce, by miasto w najbliższych 20 latach wydało na tramwaje aż 16 mld zł. Około 2,5 mld zł przeznaczą na ten cel władze aglomeracji śląskiej. Kolejne kilkaset milionów złotych zamierzają wydać na remonty, modernizację i zakup taboru władze większości z ponad 30 polskich miast, w których znajdują się linie tramwajowe. We Francji w sieć tramwajową inwestuje się po to, aby dostarczyć lukratywne zamówienia narodowym koncernom. Po co się to robi w Polsce?
Aby skorzystać z największej zalety tramwaju, czyli tego, że nie stoi on w korkach, nie potrzeba wcale… tramwaju. W krajach anglosaskich rozwija się tzw. systemy BRT – błyskawicznego transportu autobusowego (Bus Rapid Transit). Dzięki wydzielonym pasom pierwszeństwa przed samochodami, specjalnym, nawet dwukrotnie większym autobusom i przystankom wzorowanym na stacjach metra są one równie szybkie jak tramwaje. A przede wszystkim są kilkakrotnie tańsze. Takie systemy wprowadziły już na przykład amerykańskie metropolie Boston, Cleveland, Chicago, Miami, Los Angeles, Las Vegas czy brytyjskie Leeds.
Pożegnanie z torami
Krzysztof Haładus, niezależny radny z Sosnowca, były kandydat na prezydenta miasta, ujawnia „Wprost", że tylko na pierwszy etap modernizacji linii tramwajowych władze miasta chcą wydać 168 mln zł. Całość ma zaś kosztować około miliarda złotych (dla porównania, roczny budżet miasta to około 600 mln zł). Zastąpienie pięciu istniejących w Sosnowcu linii tramwajowych autobusami, które jeździłyby dwukrotnie częściej, kosztowałoby tylko 40 mln zł (za jeden nowoczesny autobus trzeba zapłacić około miliona złotych, tramwaj – 7-10 mln zł). Radny Haładus zaapelował do samorządowców, aby nie tracili pieniędzy na tramwaje. Wziął ten apel pod uwagę m.in. prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania. – Po likwidacji jednej trzeciej linii tramwajowych i zastąpieniu ich autobusami obniżylibyśmy nasze wydatki na komunikację miejską o jedną czwartą. Za zaoszczędzone pieniądze moglibyśmy wybudować nowe jezdnie tam, gdzie do tej pory były tory – mówi „Wprost" Stania.
Dodatkowym argumentem na rzecz likwidacji tramwajów jest to, że komunikacja tramwajowa tworzy monopol naturalny. Na przykład wszystkie linie w aglomeracji śląskiej obsługuje spółka Tramwaje Śląskie (do niedawna własność skarbu państwa, obecnie – samorządu). Większość komunikacji autobusowej jest za to obsługiwana przez prywatne firmy. Przetarg wygrywa ta, która zaoferuje najniższą stawkę. W efekcie za kilometr przejechany autobusem samorządy płacą prawie dwukrotnie mniej (4 zł) niż tramwajem (7,5 zł).
Francuski patent
Dlaczego w niektórych metropoliach Unii Europejskiej mamy dziś renesans tramwajów, skoro są tak mało opłacalne? Nie bez przyczyny proces ten postępuje przede wszystkim we Francji (pozostałe kraje, to głównie Hiszpania i Portugalia). Największym producentem tramwajów w unii jest francuski koncern Alstom. To duma narodowa Francji. W 2004 r. firma znalazła się na krawędzi bankructwa i została częściowo znacjonalizowana. Po proteście Komisji Europejskiej (uznała to za niedozwoloną formę pomocy publicznej) francuski rząd musiał się pozbyć tych udziałów. Znalazł jednak sposób na wspomożenie swojego faworyta, nie drażniąc przy tym Brukseli: rozpoczął program budowy linii tramwajowych. Alstom ma portfel pełen lukratywnych kontraktów i jego szefowie nie muszą się już obawiać przyszłości.
Oficjalnym powodem wspierania transportu szynowego jest to, że jest rzekomo przyjazny dla środowiska. Rzekomo, bo wszystkie dowody na to, że jest inaczej, są przez unijnych polityków ignorowane. W 2003 r. Royal Melbourne Institute of Technology w Australii ogłosił raport, z którego wynika, że tramwaje emitują sześć razy więcej gazów cieplarnianych niż autobusy. Nie chodzi o bezpośrednią emisję spalin przez tramwaje, lecz przez elektrownie, które muszą wytworzyć prąd potrzebny do ich zasilania. Politycy nie chcą także zauważyć, że na rynek wchodzą coraz bardziej ekologiczne autobusy. Na przykład polska firma Solaris produkuje autobus hybrydowy, napędzany silnikiem elektrycznym oraz tradycyjnym dieslem. Taki pojazd wydala do atmosfery o 80 proc. mniej zanieczyszczeń od tradycyjnego. Firma przygotowuje także całkowicie elektryczny autobus, który w ciągu kilku lat pojawi się na rynku. Będzie miał wszystkie zalety tramwaju bez jego wad (to m.in. konieczność budowy torowiska – kilometr kosztuje nawet do 10 mln zł).
Szybki jak autobus
Koncepcję BRT po raz pierwszy wdrożono pod koniec lat 80. w brazylijskim mieście Kurytyba (to drugie po Chicago największe na świecie skupisko Polaków za granicą). W porównywalnej z Warszawą metropolii (ma około 1,8 mln mieszkańców) nie ma tramwaju, metra ani kolejki miejskiej. Cały transport publiczny zapewniają autobusy, z których korzysta 85 proc. mieszkańców miasta. Poruszają się wyznaczonymi pasami i mają pierwszeństwo przed samochodami. Pasażerowie wchodzą do nich ze specjalnych platform, które znajdują się na tym samym poziomie co podłoga autobusu. Obliczono, że to znacznie przyspiesza i usprawnia ruch. Z tego samego powodu bilety kupuje się przy przystanku – tak jak na stacjach metra. Specjalnie dla systemu BRT szwedzkie Volvo wyprodukowało autobusy, które mogą pomieścić 270 osób (tradycyjny „przegubowiec" przewozi nie więcej niż 170 pasażerów). Z takiej komunikacji – jak wynika z badań – zadowolonych jest 89 proc. mieszkańców Kurytyby.
Dlaczego w Polce wzorujemy się na drogich francuskich rozwiązaniach? To wina naszych polityków samorządowych, którzy naśladują poczynania swoich unijnych odpowiedników. Prezydent Sosnowca Kazimierz Górski, który popiera inwestowanie w komunikację szynową, wręcz oświadczył, że „tramwaje zbliżą nas do standardów europejskich". Wbrew temu, co wielu polskim politykom się wydaje, inwestycje w tramwaje nie są popierane w unii przez wszystkich, i to nawet w samej Francji. Gdy w 2006 r. otwierano nową linię w Paryżu, protestowali posłowie prawicowych partii, oświadczając, że są to „wyrzucone pieniądze". Linia tramwajowa kosztowała 300 mln euro (znacznie ponad miliard złotych) i była to najdroższa inwestycja w publiczny transport w Paryżu od 1970 r. (jest znamienne, że przeforsował ją mer Paryża Bertrand Delanoë, jeden z przywódców Partii Socjalistycznej).
Lenistwo władz
Być może w niektórych polskich miastach (chociażby ze względu na poczynione inwestycje) opłacałoby się pozostawić istniejące linie tramwajowe. Z pewnością jest jednak wiele miejsc w Polsce, gdzie tańsze byłoby ich zlikwidowanie i zastąpienie systemem BRT. Tym bardziej że na przykład na Śląsku 85 proc. torów tramwajowych nadaje się do natychmiastowej wymiany. Problemem jest to, że mało kto chce dokonać rzetelnej analizy kosztów inwestycji w tramwaje wraz z porównaniem ich z innymi systemami komunikacji miejskiej.
Co ciekawe, tramwaje już raz w historii zostały uznane za zbyt drogie w produkcji i eksploatacji. W latach 1930-1960 zlikwidowano większość linii tramwajowych w Europie (na przykład w Paryżu w 1937 r.) i Stanach Zjednoczonych. Światowy odwrót od tramwajów ominął wtedy Polskę. Z prostego powodu: przeciętnego Polaka nie stać było na własne auto. PRL nie była w stanie zbudować dobrej jakości dróg, po których można by było szybko jeździć autobusami. Czy dla dzisiejszych samorządowców PRL jest wzorem godnym naśladowania?
Drogi jak tramwaj
Tramwaje są drogie, ponieważ ich producenci w niewielkim stopniu korzystają z tzw. efektu skali. Każdy tramwaj musi być budowany pod konkretną sieć tramwajową. Różne jest napięcie prądu, którym są zasilane (w Polsce jest to 600 V, podczas gdy na Zachodzie zwykle 750 V). Różny jest także rozstaw szyn (na przykład w Warszawie jest to 1435 mm, ale w Łodzi 1000 mm). Szerokość tramwajów także nie jest standardowa: w Polsce mają one 2,4 m, na zachodzie Europy od 2,2 m do 2,65 m. Podobnie wygląda sprawa z długością. Obecnie jeżdżące w Polsce tramwaje mają zwykle 30 m, ale mogą mieć nawet 52 m. Aby cena jednostkowa tramwaju była niska, muszą być zamawiane w dużych partiach, a na to stać tylko najbogatsze miasta. Dlatego znaczna część polskich samorządów kupuje używane, zwykle mało komfortowe wagony. Tak zrobiły m.in. władze Szczecina, Poznania, Gorzowa Wielkopolskiego, Gdańska i Krakowa.
http://www.wprost.pl/ar/139193/Choroba- ... wa/?I=1344
Tramwaj - przyszłość czy relikt?
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
Tramwaj - przyszłość czy relikt?
Nie wiem, gdzie to zamieścić. Artykuł z "Wprosta" pt. Choroba tramwajowa.
Bosz... Tylu debilizmów w jednym artykule nie czytałem juz dawno.....Grzesiek pisze:Nie wiem, gdzie to zamieścić. Artykuł z "Wprosta" pt. Choroba tramwajowa.
Jožin z bažin kouše, saje, rdousí.... -
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
Też mam podobne odczucia. Dziennikarz zupełnie olał temat i na dodatek przedstawił go stronniczo - atakując. A powinien porozmawiać chociażby z pracownikami spółek tramwajowych (prezes, rzecznik, a nawet motorniczy), ekspertami ds. transportu i miłośnikami.MisiekK pisze:Bosz... Tylu debilizmów w jednym artykule nie czytałem juz dawno.....
Dziennikarz nawet nie próbując poznać bliżej tematu, realiów komunikacji tramwajowej (nie wspominam o rozmowie z ludźmi kompetentnymi!!), zabawił się w Wujka Dobra Rada, który tylko palcem wskazuje co ma być robione dalej. A zdjęcie w pana samorządowca w wagonie typu N, bez zadnego komentarza, gdy mówi się o przyszłości jest sporym nadużyciem.Grzesiek pisze:Dziennikarz zupełnie olał temat i na dodatek przedstawił go stronniczo - atakując. A powinien porozmawiać chociażby z pracownikami spółek tramwajowych (prezes, rzecznik, a nawet motorniczy), ekspertami ds. transportu i miłośnikami.
Nie mówię już o pełnej ignoracji autora dla zagadnień technicznych - z artykułu wynika, że autobus elektryczny jest super przyjazny dla środowiska, bo energia na ładowanie jego akumulatorów bierze się ze zwiastowania chyba......
Jožin z bažin kouše, saje, rdousí.... -
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
Zamierzam napisać do tego pana, ale musze sie zastanowić nad treścią maila.JacekM pisze:Takie brednie są bardzo szkodliwe - poszedł mail
Jožin z bažin kouše, saje, rdousí.... -
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
Jejuuu... Kompletny debilizm, już nie wspomnę o tym, co wuażam o Wproście po przeczytaniu kilka razy tego- a jakże- brukowca, zanudzającego każdego normalnego człowieka bez względu na wiekWprost zbyt prostuje pisze:Co ciekawe, tramwaje już raz w historii zostały uznane za zbyt drogie w produkcji i eksploatacji. W latach 1930- 1960 zlikwidowano większość linii tramwajowych w Europie ( na przykład w Paryżu w 1937 r. ) i w Stanach Zjednoczonych. (...)
Ciekawe? Naprawdę, bardzo mnie to pasjonuje. Szczególnie uamerykańszczona wizja pana redaktora, który nie ma pojęcia o historii chyba
W latach 1930- 1960 na Zachodzie inwestowano w inne rozwiązania komunikacyjne, niż w Polsce, np. w metro na wyspach czy w zacytowanym Paryżu, a Polska pozatym ( przed wojną, w czasie wojny np. w Warszawie uległo zniszczeniu ile uległo infrastruktury tramwajowej, a takie miasta jak Lwów przestały być w naszych granicach) miała lepiej rozwiniętą infrastrukturę tramwajową, niż na Zachodzie Ale po wojnie, infrastruktura tramwajowa była zniszczona i coprawda naprawiana, to jednak tramwaj w latach 50. miał nieco inne znaczenie niż przed wojną. Oczywiście, nie było jeszcze tak dobrze jeśli chodzi o autobusy, ale było w Warszawie pare linii trolejbusowych, a zamiast metra nasze kochane ziomki z partii jedynej słusznej jednej wybrali piękny, wspaniały Pałac Kultury, dar naszego bratniego narodu. Więc metra nie budowano, a charakterystyka budowania na odwal się zrobiła i zaniedbała w kraju całym, w tym np. w Łodzi, z torami i infrastrukturą, co zrobiła.
Przecież Warszawa przed wojną była nazywana Paryżęm wschodu! Więc chyba z jakiegoś powodu utrzymała linie tramwajowe, bo to dla niej coś znaczyło? Bo nie miała nic wiecej i to był jej początek rozwoju transportu zbiorowego, prócz kilku drobnych linii autobusowych? A 1939 rok nadszedł i zrobił co zrobił.
A porównywanie nas do Stanów Zjednoczonych pod względem transportowym to już zupełna głupota.
Żal.pl Po prostu. Kompletny nieprofesjonalizm, a artyukuł ''żeby pomarudzić''. I napisany bez pasji. Tylko za kasą chyba.
"Pociąg zawsze dojedzie"
Paweł Ney
Jakoś tak wyszło, że czestotliwość kursowania mojej linii na tym forum zmniejszyła sie To tylko efekt uboczny.
Zły chłopiec i troll pozdrawia
Paweł Ney
Jakoś tak wyszło, że czestotliwość kursowania mojej linii na tym forum zmniejszyła sie To tylko efekt uboczny.
Zły chłopiec i troll pozdrawia
lata 50. w paryskim metropolitenie to okres stagnacji (hmm, nie wiem czy to właściwie, raczej lepiej byłoby powiedzieć że pod koniec lat 30. mieli już docelowy układ sieci).ziomal pisze:W latach 1930- 1960 na Zachodzie inwestowano w inne rozwiązania komunikacyjne, niż w Polsce, np. w metro na wyspach czy w zacytowanym Paryżu,
legenda miejskaziomal pisze:a zamiast metra nasze kochane ziomki z partii jedynej słusznej jednej wybrali piękny, wspaniały Pałac Kultury, dar naszego bratniego narodu
już wolę dyskutować z tamtym artykułem
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.
- MeWa
- Cukiereczek
- Posty: 25176
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
- Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy
mit miejski i nic więcejziomal pisze:zamiast metra nasze kochane ziomki z partii jedynej słusznej jednej wybrali piękny, wspaniały Pałac Kultury, dar naszego bratniego narodu
zresztą pan dziennikarz rozmija się nawet w tym, że fala likwidacji tramwajów ominęła Polskę
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]
Zapomniałem wspomnieć- lata 70. umiem wymienić przynajmniej: likwidacja linii do Wilanowa, skrętu z Marszałkowskiej w Aleje. Lata 90. - likwidacja trasy tramwajowej na Ząbkowskiej. A prócz tego lata 70.-80. likwidacja linii np. na Żelaznej i innych wolskich i śródmiejskich uliczkach, choć co do tego już pewny aż tak nie jestem.MeWa pisze:zresztą pan dziennikarz rozmija się nawet w tym, że fala likwidacji tramwajów ominęła Polskę
[ Dodano: Pon 22 Wrz, 2008 18:28 ]
Owszem, ale coś w tym jest.JacekM pisze:legenda miejska
już wolę dyskutować z tamtym artykułem
"Pociąg zawsze dojedzie"
Paweł Ney
Jakoś tak wyszło, że czestotliwość kursowania mojej linii na tym forum zmniejszyła sie To tylko efekt uboczny.
Zły chłopiec i troll pozdrawia
Paweł Ney
Jakoś tak wyszło, że czestotliwość kursowania mojej linii na tym forum zmniejszyła sie To tylko efekt uboczny.
Zły chłopiec i troll pozdrawia
Po pierwszej stronie tego bełkotu nie dało rady-chyba to wywalę w cholerę, bo po co mamy się denerwować. Co o tym myślicie?
[ Komentarz dodany przez: Bastian: 2008-09-22, 23:23 ]
W związku z przenosinami na WC pozwoliłem sobie zastąpić drastyczne słownictwo odpowiadającą mu emotką
[ Komentarz dodany przez: Bastian: 2008-09-22, 23:23 ]
W związku z przenosinami na WC pozwoliłem sobie zastąpić drastyczne słownictwo odpowiadającą mu emotką
15/12/2005-12/7/2019
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36867
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
A ja bym raczej prosił o trochę rzeczowej krytyki tego artykułu - aby mniej wyrobiony czytelnik forum mógł też mieć zdanie na temat jego rzetelności. Jeśli ktoś rzeczywiście śle polemicznego maila do autora, to mógłby sie jego treścią z nami podzielić.TLG pisze:chyba to wywalę w cholerę, bo po co mamy się denerwować.
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Witam,
przeczytałem Pański artykuł z ostatniego numeru Wprostu i jestem zaszokowany. Dawno nie widziałem tak wypaczonego i jednostronnie napisanego artykułu. Żeby nie być gołosłownym, wybrałem z tekstu co lepsze "smaczki".
W krajach anglosaskich rozwija się tzw. systemy BRT – błyskawicznego transportu autobusowego (Bus Rapid Transit). Dzięki wydzielonym pasom pierwszeństwa przed samochodami, specjalnym, nawet dwukrotnie większym autobusom i przystankom wzorowanym na stacjach metra są one równie szybkie jak tramwaje. A przede wszystkim są kilkakrotnie tańsze. Takie systemy wprowadziły już na przykład amerykańskie metropolie Boston, Cleveland, Chicago, Miami, Los Angeles, Las Vegas czy brytyjskie Leeds.
Szkoda, że nie wspomniał pan o amerykańskich inwestycjach w tramwaje.
Krzysztof Haładus, niezależny radny z Sosnowca, były kandydat na prezydenta miasta, ujawnia „Wprost", że tylko na pierwszy etap modernizacji linii tramwajowych władze miasta chcą wydać 168 mln zł. Całość ma kosztować około miliarda złotych (dla porównania, roczny budżet miasta to około 600 mln zł). Zastąpienie pięciu istniejących w Sosnowcu linii tramwajowych autobusami, które jeździłyby dwukrotnie częściej, kosztowałoby tylko 40 mln zł (za jeden nowoczesny autobus trzeba zapłacić około miliona złotych, tramwaj – 7-10 mln zł). Radny Haładus zaapelował do samorządowców, aby nie tracili pieniędzy na tramwaje. Wziął ten apel pod uwagę m.in. prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania. – Po likwidacji jednej trzeciej linii tramwajowych i zastąpieniu ich autobusami obniżylibyśmy nasze wydatki na komunikację miejską o jedną czwartą. Za zaoszczędzone pieniądze moglibyśmy wybudować nowe jezdnie tam, gdzie do tej pory były tory – mówi „Wprost" Stania.
Szkoda, że pan Stania nie wspomina o tym, że na miejsce tramwaju pojawi się buspas. Takiego człowieka byli pasażerowie tramwajów tkwiący w autobusie stojącym w korku rozszarpali by na strzępy.
Dodatkowym argumentem na rzecz likwidacji tramwajów jest to, że komunikacja tramwajowa tworzy monopol naturalny. Na przykład wszystkie linie w aglomeracji śląskiej obsługuje spółka Tramwaje Śląskie (do niedawna własność skarbu państwa, obecnie – samorządu). Większość komunikacji autobusowej jest za to obsługiwana przez prywatne firmy. Przetarg wygrywa ta, która zaoferuje najniższą stawkę.
Jeżeli ktoś tak łaknie i pragnie prywatyzacji komunikacji tramwajowej - nie ma sprawy. Nie raczył Pan wspomnieć o tym, że w Łodzi funkcjonuje x przewoźników tramwajowych. Tak, w ramach jednej sieci.
W efekcie za kilometr przejechany autobusem samorządy płacą prawie dwukrotnie mniej (4 zł) niż tramwajem (7,5 zł).
Podanie tego argumentu można nazwać tylko w jeden sposób - matactwo. Tramwaj przewozi więcej osób - około 200, niż autobus - 100, więc to naturalne że więcej kosztuje. Rzetelnie byłoby podać wartość wozokilometra w stosunku do liczby przewożonych osób.
Dlaczego w niektórych metropoliach Unii Europejskiej mamy dziś renesans tramwajów, skoro są tak mało opłacalne? Nie bez przyczyny proces ten postępuje przede wszystkim we Francji (pozostałe kraje, to głównie Hiszpania i Portugalia). Największym producentem tramwajów w unii jest francuski koncern Alstom. To duma narodowa Francji.
Wagony do Lille dostarczył włoski producent - Breda. I niech nie zapomina Pan że w ten ogólnoświatowy spisek na rzecz wspomagania firmy Alstom są wplątane także Tramwaje Warszawskie, Tramwaje Śląskie i Metro Warszawskie.
W 2003 r. Royal Melbourne Institute of Technology w Australii ogłosił raport, z którego wynika, że tramwaje emitują sześć razy więcej gazów cieplarnianych niż autobusy. Nie chodzi o bezpośrednią emisję spalin przez tramwaje, lecz przez elektrownie, które muszą wytworzyć prąd potrzebny do ich zasilania.
To jest raczej w gestii elektrowni, które mogą przesiąść się na bardziej ekologiczne źródła - energię atomową bądź wiatrową.
Politycy nie chcą także zauważyć, że na rynek wchodzą coraz bardziej ekologiczne autobusy. Na przykład polska firma Solaris produkuje autobus hybrydowy, napędzany silnikiem elektrycznym oraz tradycyjnym dieslem. Taki pojazd wydala do atmosfery o 80 proc. Mniej zanieczyszczeń od tradycyjnego. Firma przygotowuje także całkowicie elektryczny autobus, który w ciągu kilku lat pojawi się na rynku.
To czemu takie autobusy zakupiły MPK Poznań, PKA Gdynia, a zainteresowanie wykazały MZA Warszawa?
Będzie miał wszystkie zalety tramwaju bez jego wad (to m.in. konieczność budowy torowiska – kilometr kosztuje nawet do 10 mln zł).
Będzie fruwał nad innymi samochodami stojącymi w korku?
Co ciekawe, tramwaje już raz w historii zostały uznane za zbyt drogie w produkcji i eksploatacji. W latach 1930-1960 zlikwidowano większość linii tramwajowych w Europie (na przykład w Paryżu w 1937 r.) i Stanach Zjednoczonych. Światowy odwrót od tramwajów ominął wtedy Polskę.
Nie wiem, czy to kłamstwo, czy niewiedza, ale w Polsce zlikwidowano następujące systemy tramwajowe: Bielsko-Biała 1971, Inowrocław 1962, Jelenia Góra 1969, Legnica 1968, Olsztyn 1965, Słupsk 1959, Wałbrzych 1966. Nie pokusiłem się o dopisanie do tej listy systemów skasowanych w wyniku działań wojennych. Warto zwrócić także uwagę na to, ile linii tramwajowych w Warszawie zniknęło w owym czasie (trasa na Młociny, do Wilanowa).
Z prostego powodu: przeciętnego Polaka nie stać było na własne auto. PRL nie była w stanie zbudować dobrej jakości dróg, po których można by było szybko jeździć autobusami. Czy dla dzisiejszych samorządowców PRL jest wzorem godnym naśladowania?
Jest to za daleko idący wniosek - zresztą jest Pan niekonsekwentny - najpierw wmawia pan naśladowanie rozrzutnych Francuzów, a potem komunistów.
Tramwaje są drogie, ponieważ ich producenci w niewielkim stopniu korzystają z tzw. efektu skali. Każdy tramwaj musi być budowany pod konkretną sieć tramwajową.
W takim razie, czemu Ust-kazawska fabryka wyprodukowała kilkanaście tysięcy wagonów typu 71-605? Dlaczego czesko-słowacka Tatra wyprodukowała kilka tysięcy Tatr T1, T2 i T3? Dlaczego w całej Polsce jeżdżą wagony typu 105N/805N?
Różny jest także rozstaw szyn (na przykład w Warszawie jest to 1435 mm, ale w Łodzi 1000 mm).
Znowu matactwo - taka konstrukcja zdania sugeruje, że funkcjonujących rozstawów szyn jest bardzo wiele, a tym czasem najpowszechniejsze są ledwie trzy - 1000, 1435 i 1524 mm.
Szerokość tramwajów nie jest standardowa: w Polsce mają one 2,4 m, na zachodzie Europy od 2,2 m do 2,65 m. Podobnie wygląda sprawa z długością. Obecnie jeżdżące w Polsce tramwaje mają zwykle 30 m, ale mogą mieć nawet 52 m.
Trudno żeby na mniej obleganą linię wypuścić skład 54-metrowy, a na najważniejszą pociąg 30-metrowy. Przy autobusach nie przeszkadza Panu, że mają od 6 do 24 metrów długości.
Aby cena jednostkowa tramwaju była niska, muszą być zamawiane w dużych partiach, a na to stać tylko najbogatsze miasta. Dlatego znaczna część polskich samorządów kupuje używane, zwykle mało komfortowe wagony. Tak zrobiły m.in. władze Szczecina, Poznania, Gorzowa Wielkopolskiego, Gdańska i Krakowa.
Nie inaczej jest z autobusami. A skąd Pan wie że używane tramwaje są mało komfortowe? Jechał Pan? I zapomniał Pan dodać, że w Poznaniu i Krakowie kursują także nowe wagony niskopodłogowe.
Reasumując. Artykuł ten jest zupełnie jednostronny, wypaczony i szkoda, że w znanym tygodniku pojawia się taki pamflet, napisany przez quasi-specjalistę. Sam się nie uważam za specjalistę, ale niestety nie miałem problemów z wypunktowaniem pańskiej wybiórczości.
Szanowny Panie,
proszę zauważyć, że napisałem iż największym problemem jest to, że nikt nie przedstawia wyliczeń, co jest najbardziej opłacalne. Uważa Pan, że p. Hanna Gronkiewicz-Waltz dobrze zrobiła podpisując umowę na 16 mld zł z Tramwajami Warszawskimi, nie zlecając analizy opłacalności tej inwestycji?
Obawiam się, że jest Pan w błędzie. Na podpisanie umowy wieloletniej pozwoliła Uchwała Nr XXVI/860/2008 Rady miasta stołecznego Warszawy z dnia 13 marca 2008, a dokładne zapisy ustalano przez kilka miesięcy i umowę parafowano dopiero 8 lipca. Ponadto przykre jest, że nie odniósł się Pan do żadnego z moich zarzutów wobec artykułu i stawianym w nich tez.
[ Dodano: 2008-09-22, 21:38 ]
Zauważyłęm teraz jedną rzecz. Koleś nie przeczytał wcale dokładnie tego co mu napisałem. Ciekawe czy Wy znajdziecie.
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.