robert-c pisze: Glonojad pisze:Dałoby się oczywiście uruchomić takie wahadło, chociaż prywatnie mam wątpliwości co do jego sensowności (...)
Jak już w koszty wchodzimy, to opcji jest wiele, niestety, jak słyszałem, ZTM słyszeć nie chce o żadnych dodatkowych pieniądzach dla TW na ten cel.
A jednak ZTM kupił ten pomysł.
Siła perswazji i argumentów TW najwyraźniej jednak zadziałała...
Radziłbym bardziej zapoznać się z tematem.
Pierwszy zamysł wagonów dwukierunkowych wyszedl ze strony TW w 2004r., kiedy to SW na tramwaj do Wilanowa zasugerowało takie rozwiązanie (co pozwoliłoby etapować budowę). Identyczny zamysł dotyczył także trasy do WPT. Wtedy ZTM nie był życzliwie nastawiony do sprawy.
Niedługo potem ZTM sam wpadł na dwukierunkowce jako pomysł na komunikację zastepczą podczas wyłączeń. Zamysł słuszny ale wykonanie takie sobie - sugerowano m.in. ruch na odciętym odcinku Cm. Wolski-Os. Górczewska, z postojem wagonów pod chmurką i brakiem jakiegokolwiek zaplecza obsługowo-naprawczego, a także z dwoma przesiadkami dla pasażerów (T zastępczy > autobus zastępczy > tramwaj na trasie W-Z). Mimo tych "szczegółów" TW poważnie rozważało zakup kilkunastu wagonów TW6000 (więcej - choćby
tutaj, chociaż i tak sprawa toczyła się już wcześniej).
Sprawa upadła ponieważ:
1) skrajnia taboru okazała nie do końca właściwa (na niektórych łukach tramwaje by się nie mieściły)
2) ZTM nie miał ochoty wprowadzić kosztów amortyzacji zakupionego taboru do ceny wozokilometra (na dodatek niektórzy przedstawiciele ZTM sugerowali że jest to tabor zastępczy, do użytku
tylko na liniach zastępczych, poza tym miał rdzewieć w zajezdniach).
Teraz jak widać sprawa ożywa.
A teraz odpowiedz - jaki sens z komunikacyjnego punktu widzenia (bo o tym pisał Glonojad) miałaby linia Zajączka-Marymont-Potok?
Potem porównaj ten sens z kosztami zakupu i eksploatacji taboru (kilka sztuk zupełnie nietypowego taboru!) oraz wyszkolenia motorniczych i zaplecza.