Minister kontra tanie podróże
Dzięki spółce Przewozy Regionalne klienci mogą jeździć koleją taniej. Traci na tym PKP Intercity. I to nie podoba się wiceministrowi infrastruktury Juliuszowi Engelhardtowi
Swoje niezadowolenie z działania Przewozów Regionalnych minister wyraził w liście skierowanym do marszałków województw. Co rozsierdziło Engelhardta? Od kilku miesięcy PR-y wożą pasażerów pociągami Inter Regio. To tania sieć połączeń pomiędzy dużymi miastami niezbyt wygodnymi składami elektrycznymi i piętrowymi.
"Uruchomienie tych połączeń spowodowało pogorszenie warunków ekonomicznych przewozów dokonywanych przez PKP Intercity. Nastąpił istotny spadek przychodów w konkretnych relacjach, w związku z czym przewoźnik wystąpił o wyrażenie zgody na odwołanie od 1 września 72 połączeń międzywojewódzkich" - napisał Engelhardt.
Jego zdaniem to
przejaw nieuczciwej konkurencji, bo PR-y - według ministra - oferują swoje usługi poniżej kosztów. A zarząd spółki działa na jej niekorzyść, bo wpływy z biletów nie pokrywają funkcjonowania pociągów Inter Regio, przynosząc 20 proc. strat. I przy okazji firma ma wobec Intercity 130 mln zł długu.
- Te zarzuty są mało poważne - odpiera Tomasz Moraczewski, prezes Przewozów Regionalnych. - Cyfry wymienione przez wiceministra są wzięte z sufitu. Jeśli mamy 130 mln zł długu, to dlaczego Intercity wystąpiło do sądu o egzekucję 41 mln zł? Nasze Inter Regio nie przynoszą strat, są to najlepiej zarabiające połączenia w naszej ofercie. Pomimo braku akcji reklamowej, marketingowej zyskały dużą popularność, dlatego ten produkt na pewno będziemy rozwijać.
Dzisiaj Ministerstwo Infrastruktury przyznaje, że do podanych w liście ministra cyfr należy podchodzić z ostrożnością.
- Sytuacja jest dynamiczna i w międzyczasie mogły się one zmienić. Jednak problem nie leży w kwotach, lecz w tym, jak go rozwiązać - komentuje Mikołaj Karpiński, rzecznik ministra infrastruktury.
Moraczewski ma poparcie u marszałków. Szykują oni właśnie odpowiedź do ministra Engelhartda, która ma być jednoznacznie przychylna polityce zarządu Przewozów Regionalnych. - Chyba nie ma nic złego w tym, że na rynku kolei pasażerskich wreszcie pojawiła się realna konkurencja? - pyta marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki. - Rząd obiecał nam przy okazji reformy kolei oddłużenie spółki, ale tego nie zrobił. My musimy zrobić wszystko, aby PR-y były rentowne. A nie damy rady bez obniżania kosztów z jednej strony i poszerzania oferty z drugiej.
Obserwatorzy rynku kolejowego są zgodni: list Engelhardta to próba zrzucenia odpowiedzialności za trudną sytuację Intercity na marszałków i Przewozy Regionalne.
- Wartość Intercity radykalnie się zmniejsza, co jest niepokojące w obliczu planów prywatyzacyjnych - komentuje Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. - W ubiegłym roku rząd przekazał do Intercity obsługę połączeń międzywojewódzkich. Dziś firma dysponuje rozpadającymi się wagonami, niesprawnymi lokomotywami i coraz gorszą opinią wśród pasażerów. A pisanie, że z powodu 45 połączeń Inter Regio zmalała liczba podróżnych, trudno traktować serio.
Furgalski dodaje, że w PKP Intercity pasażerów ubywa już od początku roku, kiedy o projekcie Inter Regio jeszcze nikt nie słyszał. Powodem jest m.in. kryzys. - Biznesmeni tak jak przestają korzystać z samolotów, tak ograniczają podróże drogimi pociągami. Odnoszę wrażenie, że rząd nie ma za bardzo pomysłu, co teraz zrobić, więc szuka kozła ofiarnego.
Janusz Piechociński, poseł PSL, wiceprzewodniczący parlamentarnej komisji infrastruktury, choć ostrożniej komentuje list wiceministra, nie ukrywa, że wysłanie go marszałkom nie było najszczęśliwszym posunięciem. - List wiceministra jest mocno antyrynkowy i antykonkurencyjny - mówi i zapowiada zainicjowanie szerokiej dyskusji na ten temat. Pierwsza jej odsłona ma nastąpić już w przyszłym tygodniu na posiedzeniu podkomisji ds. transportu kolejowego.
Tymczasem od 1 września oferta PKP Intercity będzie uboższa niż do tej pory. Spółka odwołuje i skraca trasy oraz ogranicza dni kursowania kilkudziesięciu pociągów w całym kraju. Wywołuje to duże protesty ze strony lokalnych społeczności, bo od pociągów pospiesznych zostaną całkowicie odcięte duże miasta, np. Słupsk i Zamość. Co ciekawe, w te kierunki nie dojeżdżają wcale sporne pociągi Inter Regio, które mają być przyczyną cięć. A samo Intercity nie wskazuje Inter Regio jako powodu likwidacji. Spółka wystąpiła do ministra infrastruktury o dofinansowanie połączeń, ale resort odmówił.
- Wszystkie pociągi, które dotyka wrześniowa korekta, łączy wspólny problem - frekwencja. Małe zainteresowanie podróżnych i duże nakłady na uruchamianie połączeń powodują straty, których w tym sezonie ministerstwo nie jest w stanie pokryć - wyjaśnia Beata Czemerajda z biura prasowego przewoźnika.
Z kolei Przewozy Regionalne na jesień zapowiadają nowe połączenia IR - z Łodzi do Krakowa i do Wrocławia.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... gn=4777659