Bilety, kontrole, taryfa
Moderator: JacekM
I tu podnosimy istotną kwestię:bepe pisze:Mógłbyś wyjaśnić, w jaki sposób strój służbowy uwłacza godności kontrolerów?klarowny jan pisze:(vide kurtki służbowe dla kontrolerów, uwłączające ich godności!)
Czy "kanar" jest po to, żeby ludzie kasowali bilety?
czy też po to, żeby wypisać jak najwięcej kar?
W krajach cywilizowanych kanarzy są zazwyczaj umundurowani, z kanarem "tajniakiem" i do tego afroniemcem spotkałem się raz, w Hanowerze w porannym szczycie.
Tylko czy ludzie przeważnie kasują bilety, bo mają taki imperatyw moralny, czy dlatego, że się boją kary/wstydu po spotkaniu z kanarem. Jesli to pierwsze - to ok, wystarczy, że kanar samym ubiorem nie tyle postraszy co przypomni zapominalskim, ze trzeba skasowac bilet. Jesli to drugie - to wręcz przeciwnie: dany pasażer ma skasować bilet nie wtedy, kiedy widzi kanara, a jak nie widzi, to nie skasuje, bo po co, tylko wtedy, kiedy nie zna dnia ani godziny.Piottr pisze:I tu podnosimy istotną kwestię:
Czy "kanar" jest po to, żeby ludzie kasowali bilety?
czy też po to, żeby wypisać jak najwięcej kar?
Jeżeli za definicję "kraju cywilizowanego" nalezy uznać takie kraje, gdzie państwo jest generalnie traktowane przez obywateli (niewazne z jakich przyczyn) jako dobro wspólne oraz obrońca i przyjaciel - a nie jako "ono", które należy w każdy możliwy sposób kantować, to myślę, że jeszcze długa droga przed nami...Piottr pisze:W krajach cywilizowanych kanarzy są zazwyczaj umundurowani
Popatrz, jaka franca!
Zwykły pasażer wsiada, kasuje bilet i jedynie czym się przejmuje to to aby wysiąść na właściwym przystanku. Cwaniak całą drogę musi mieć oczy szeroko otwarte i pilnować w którym momencie przyjdzie kanar. I zawsze jest ryzyko że nie zdąży. Wysiłek jaki w to włoży nie jest według mnie warty tyle co zaoszczędzi na jeździe bez biletu.
- klarowny jan
- Posty: 166
- Rejestracja: 14 lip 2008, 15:36
No i dlatego obowiązkowe umundurowanie kontrolerów będzie mu sporo tego stresu ujmowało. A kanara "w cywilu" też wprawdzie da się rozpoznać, ale właśnie wymaga to trochę zachodu. Jeśli faktycznie cwaniakowi ma się cwaniakowanie przestać opłacać, to nie w ten sposób, że zobaczy kanara z daleka i wtedy akurat bilet skasuje, tylko dlatego, ze kiedyś stwerdzi, że ma na takie zabawy za słabe nerwy. No i ryzyko coraz większe (rejestr dłużników itp.)Premo pisze:Cwaniak całą drogę musi mieć oczy szeroko otwarte i pilnować w którym momencie przyjdzie kanar. I zawsze jest ryzyko że nie zdąży. Wysiłek jaki w to włoży nie jest według mnie warty tyle co zaoszczędzi na jeździe bez biletu.
Popatrz, jaka franca!
Oczywiście tak. Ale w języku "cwaniaka" nie ma złodziejstwa, tylko "pożyczanie", "zorganizowanie", ewentualnie "załatwienie", zwłaszcza, jeżeli kradnie się "niczyje". Tak jak nie ma "chamstwa" tylko "spryt" itp. Jeżeli tylko cwaniak tak to widzi - to jeszcze pół biedy, gorzej, jeśli tak samo widzą to postronni obserwatorzy, gotowi pogonic kontrolera z autobusu, bo "czepia się chłopaka".Wolfchen pisze:Dla mnie jest to pospolity złodziej... Nazywajmy rzeczy po imieniu...
Popatrz, jaka franca!
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36658
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
No to niech będzie "drobny złodziejaszek". O nazwie decyduje fakt, a nie wielkość szkody.
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Ciekawe, jak byś reagował, jakby Ci ktoś codziennie cofał płot działki o centymetr... Też "mała szkoda"?Premo pisze:Nie zgadzam się z tym porównaniem.
Nie ma wartościowania. Fakt kradzieży jest zawsze taki sam - bez względu na to, czy ukradniesz 2 złote czy 200.000 złotych. Społęczna szkodliwość czynu jest jedynie inna.Premo pisze:Bo szkoda jaka wyrządzają gapowicze jest naprawdę znikoma.
A co do znikomości szkody... Wystarczy, że ktoś będzie raz dziennie jeździł bez biletu. Miesięcznie wyjdzie około 85 złotych już. Pomnóż sobie razy liczbę takich "drobnych złodziejaszków" i wyjdzie całkiem niezła kwota.
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
Dyskusyjne.Wolfchen pisze:Nie ma wartościowania. Fakt kradzieży jest zawsze taki sam - bez względu na to, czy ukradniesz 2 złote czy 200.000 złotych. Społęczna szkodliwość czynu jest jedynie inna.
A co do znikomości szkody... Wystarczy, że ktoś będzie raz dziennie jeździł bez biletu. Miesięcznie wyjdzie około 85 złotych już. Pomnóż sobie razy liczbę takich "drobnych złodziejaszków" i wyjdzie całkiem niezła kwota.
Jeżdżę sobie samochodem do pracy. Pewnego dnia ktos po kryjomu schował się w bagazniku i pojechal ze mną. Czy ja poniosłem na tym stratę (pomijając niewielka dodatkową strate paliwa).
Jasne, nie powinno się jeżdzic bez biletu ale nie da sie policzyc w takim wypadkun wymiernych strat.
Smieszy mnie jak czasem slysze że celnicy wykryli transport nielegalnych papierosow bez akcyzy i państwo na tych papierosach taci tyle tam i tyle. To nieprawda, to że ktos kupi Sant George od ruskich za 3zł nie oznacza że zamiast tego kupiłby paczkę Cameli za 10 zł w kiosku. Tak samo w przypadku autobusów, ktos nie zaplacił i przejechał autobusem. Gdyby miał zapłacic to albo by zaplacił albo by poszedł na piechotę. Nie jest powiedziane że to 85 zł/mc ktos stracil bo ten klient nie musiałby miec w planach wydawania tej kwoty.
Oczywiście dziala to tylko w wypadku gdy większosc i tak płaci ale tak własnie jest u nas. Nie sądzę aby istniała jakas plaga gapowiczów przez ktora to niby miasto ma tracic jakieś miliony ktore realnie wpłynąć by mogly na jakość KM.