Ateizm, wiara i tematyka kościelna...

Moderator: Szeregowy_Równoległy

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 07 cze 2012, 21:21

Pink pisze:Naturalnie, można powiedzieć, że to jest kwestia nazewnictwa, ale według mnie ani nie udało Ci się trafnie zdefiniować godności osobistej (a ledwie ją dotknąć), ani w ogóle nie jest to coś łatwego do określenia. To, co nakreśliłeś nazwałbym raczej "dobrym imieniem", a to nie to samo, jakkolwiek by nie było w nomenklaturze prawnej. Nie twierdzę, że to są zupełnie odrębne sprawy - dlatego piszę, że sprawy jednak dotknąłeś - ale też nie tożsame. Uważam, że jak najbardziej można naruszyć czyjąś godność nie szkalując imienia i vice versa.
To prawda, można naruszyć czyjąś godność na różne sposoby, ale ogólnie przyjmuję, że dobrze opisuje to sławny artykuł 212 kk:
kk pisze:Art. 212. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności,
podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
Z tym, że ten przepis nie powinien znajdować się w kodeksie prawa karnego, lecz cywilnego, o co zresztą toczyły się batalie - ale to insza inszość. Chodzi ogólnie o to, że naruszenie godności osobistej da się w wielu przypadkach zmierzyć i zważyć, jako że mamy zbiorową świadomość tego, co uznawane jest za obraźliwe i jednostkę szkalujące lub może takie być (oczywiście nie jest to pełna zgoda, ale jej zarys - owszem). Natomiast opisując uczucia religijne i uzasadniając ich obecność w prawie trzeba lawirować, aby nie wyszło na to że jest to nic innego jak czysto uznaniowa cenzura obyczajowa.
Co do reszty się w sumie zgadzam, też nie zgadzam się na specjalne traktowanie przez prawo "uczuć"/przedmiotów/spraw związanych z religią...chociaż ja raczej staram się - mimo silnych pokus - unikać porównywania wierzeń religijnych do zjawisk typu chiromancja czy bioenergoterapia, krótko mówiąc: religii do magii. Nie ten kaliber.
Kaliber jest inny w zasadzie tylko z uwagi na powody, jakie wymieniłem (silne - choc czasami wydaje mi się, że jedynie głośne - lobby). Można by się jeszcze podpierać siłą danej religii wynikającą z tradycji, ale chiromancja także ma długą i bogatą. Realnego powodu poczuwania wyższości jakiegokolwiek wyznania nad czarami w nowoczesnym świecie (czyli takim, w którym religia nie porządkuje już zasad codziennego życia, spraw osobistych i współżycia społecznego) nie ma.

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 07 cze 2012, 23:18

Może inaczej. Otóż ja po prostu nie wiem, co znaczy termin "godność osobista". Dla mnie to jest jakoś powiązane z dobrym imieniem, dumą, może nawet honorem, jakkolwiek rozumianą "wartością pojedynczego człowieka"... w sumie, trochę bełkot. Tym bardziej nie dociera do mnie, gdy piszesz, że to da się "zmierzyć i zważyć". Z drugiej strony, dalsza część tego samego zdania jest dla mnie całkowicie zrozumiała (szkalowanie, obrażanie). Nie wiem tylko, co w tym wszystkim robi ta "godność". Jak wspomniałem - spór może dotyczy jedynie terminologii. Mnie ona jakoś mierzi i już. Proponuję zostawić ten temat, bo w sumie pozostaje na marginesie całej dyskusji.

Co się natomiast tyczy Twojej ostatniej wypowiedzi - zwalam to na karb chwilowej słabości (zdarza się każdemu). Nie wierzę bowiem, że tak inteligentny człowiek może serio wygłaszać tak niemądre sądy. A jeśli nie słabość to niepotrzebny upór. Postawa religijna i postawa magiczna na tym samym poziomie? Naprawdę?! Może się po prostu nie zrozumieliśmy. Przecież nie chodzi mi o wyjaśnianie mechanizmów rządzących światem, to chyba jasne. Ale w sferze właśnie spraw osobistych, a także współżycia społecznego wartość przekonań o religijnym charakterze miewa ogromną moc, podczas gdy magia - prawie żadną. Magia, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, to wytwór umysłowej tandety i zgubne chodzenie na łatwiznę. Religia zaś może być uznana za równie nieprawdziwą, śmieszną czy naiwną, ale łatwa nie jest na pewno.

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 08 cze 2012, 0:23

Pink pisze:Może inaczej. Otóż ja po prostu nie wiem, co znaczy termin "godność osobista". Dla mnie to jest jakoś powiązane z dobrym imieniem, dumą, może nawet honorem, jakkolwiek rozumianą "wartością pojedynczego człowieka"... w sumie, trochę bełkot. Tym bardziej nie dociera do mnie, gdy piszesz, że to da się "zmierzyć i zważyć". Z drugiej strony, dalsza część tego samego zdania jest dla mnie całkowicie zrozumiała (szkalowanie, obrażanie). Nie wiem tylko, co w tym wszystkim robi ta "godność". Jak wspomniałem - spór może dotyczy jedynie terminologii. Mnie ona jakoś mierzi i już. Proponuję zostawić ten temat, bo w sumie pozostaje na marginesie całej dyskusji.
Ja wiem, że mierżą cię takie określenia, bo pamiętam z niegdysiejszych dyskusji o mniejszościach, że ciężko ci się bardzo wczuć w rolę kogoś znieważonego, kto czuje się źle z powodu postawy osób trzecich z jakiegokolwiek powodu. Ja też mam twardą skórę i mało co mnie rusza, ale na szczęście mam też wyobraźnię, do tego znam osoby o słabszej psychice i wiem, jak to działa. Dlatego nie mierżą mnie tematy dotyczące obrony dobrostanu psychicznego innych ludzi, nie śmieszy mnie też absolutnie, że wielu nie potrafi być twardszymi.
Co się natomiast tyczy Twojej ostatniej wypowiedzi - zwalam to na karb chwilowej słabości (zdarza się każdemu). Nie wierzę bowiem, że tak inteligentny człowiek może serio wygłaszać tak niemądre sądy. A jeśli nie słabość to niepotrzebny upór. Postawa religijna i postawa magiczna na tym samym poziomie? Naprawdę?! Może się po prostu nie zrozumieliśmy. Przecież nie chodzi mi o wyjaśnianie mechanizmów rządzących światem, to chyba jasne. Ale w sferze właśnie spraw osobistych, a także współżycia społecznego wartość przekonań o religijnym charakterze miewa ogromną moc, podczas gdy magia - prawie żadną. Magia, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, to wytwór umysłowej tandety i zgubne chodzenie na łatwiznę. Religia zaś może być uznana za równie nieprawdziwą, śmieszną czy naiwną, ale łatwa nie jest na pewno.
Ja wiem, że masz duży szacunek do religii, mimo, ze jesteś niewierzący. Jednak wydaje mi się, że wynika on z niczego innego, jak z wyobrażenia o jej sile (ogólnie wydaje mi się, ze jesteś typem osoby lubiącej to, co silne, a gardzącej tym, co słabe, ale mogę się mylić i nie uznaj tego za próbę obrazy).
Tak jak mówisz, religia 'miewa' ogromną moc. To właśnie przypadki dewocji, bardzo silnej autosugestii zwiększającej ludzki dobrostan. Ale to, że dzieje się to pod egidą właśnie religii, i to tej a nie innej, to kwestia zaszłości historycznych i tradycji, a nie jakiejś specjalnej mocy akurat tej religii. Równie dobrze może to być i magia, jeśli ktoś jest jakimś zawziętym newage'owcem, tyle że to będzie statystycznie w Polsce dużo rzadszy przypadek.
Jednak nie jest tak, że religia moc po prostu ma - że w dzisiejszym świecie dla ogółu jej zasady w jakikolwiek sposób łączą się z codziennym życiem. Jeśli już, to są to zasady m/w te same, które inkorporowało nowoczesne świeckie państwo, tylko nazwało je po swojemu - tak więc i bez religii współczesny człowiek żyłby i kierował się tymi samymi regułami co z religią, co widać doskonale na przykładzie państw zlaicyzowanych.
Być może też różnice między magią a religią, gdzie religię nazywasz dużo trudniejszą, budujesz na opozycji ogólnego wielowiekowego wytworu kultury i filozofii jednego i drugiego? To wtedy racja, porównywać się nie da. Lecz ja mam na myśli odbiór przez przeciętnego człowieka, katolika, który nawet z biblią miał w większości kontakt taki, że ją pogłaskał po okładce. Jak mogą wyglądać 'uczucia religijne' u kogoś takiego?

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 08 cze 2012, 8:14

Ja wiem, że mierżą cię takie określenia, bo pamiętam z niegdysiejszych dyskusji o mniejszościach, że ciężko ci się bardzo wczuć w rolę kogoś znieważonego, kto czuje się źle z powodu postawy osób trzecich z jakiegokolwiek powodu. Ja też mam twardą skórę i mało co mnie rusza, ale na szczęście mam też wyobraźnię, do tego znam osoby o słabszej psychice i wiem, jak to działa. Dlatego nie mierżą mnie tematy dotyczące obrony dobrostanu psychicznego innych ludzi, nie śmieszy mnie też absolutnie, że wielu nie potrafi być twardszymi.
Nie wiem, co to ma do rzeczy. To przecież nie ma nic wspólnego z charakterystyką mojej osobowości. Po prostu: "uraziłeś mnie", "obraziłeś mnie" albo "dotknąłeś mnie" jest całkowicie zrozumiałe i co więcej - wystarczające. Natomiast "zszargałeś moją godność osobistą" uważam za niezbyt zrozumiałe, a jeśli oznacza tyle, co poprzednie wyrażenia to po prostu - zupełnie zbędne. Wprowadza byt o nazwie "godność osobista" bez żadnej potrzeby. To jeszcze nic takiego, ale w momencie, gdy wokół takiego pojęcia ogniskują się jakieś przepisy prawne sytuacja staje się trochę niepożądana i niebezpieczna. Wówczas przepisy prawne tracą na klarowności i zaczynają nosić znamię bełkotu, otwierając otwartą furtkę dla wielu interpretacji i nadużyć - dokładnie to samo zresztą można powiedzieć o "uczuciach religijnych".
Ja wiem, że masz duży szacunek do religii, mimo, ze jesteś niewierzący. Jednak wydaje mi się, że wynika on z niczego innego, jak z wyobrażenia o jej sile
Myślę, że można tak to ująć. I, jak sam przyznajesz, religia faktycznie miewa ogromną moc. Czemu tak jest? Nie wiem, czy jest teraz sens w to wchodzić, to trudny temat. Zostańmy przy suchym fakcie. Czy przekonania magiczne mogą mieć równie wielką moc? Zgódźmy się nawet, że tak. Ale fakt, że religia na przestrzeni wieków miewa tak wielką moc w naprawdę szerokim gronie ludzi, a magia nie, jest tutaj kluczowy. Najwidoczniej ta pierwsza najlepiej "odpowiada na potrzeby" (sama propaganda czy "lobbowanie" by tu nie starczyło). Być może te potrzeby mogą być zaspokojone przez jakąś formę magii, być może przez naukę. Być może ludzkość nie dorosła do tego, by skierować te swoje potrzeby w stronę czegoś sensowniejszego, mniej naiwnego niż przekonania religijne. Może nigdy nie dorośnie. Nieważne. Ważne, że póki co to religia jest w skali globalnej podstawowym "kluczem", którego ludzie używają, by pojąć świat i sobie poradzić z jego problemami. To czyni zjawisko "religijności" potężnym (wielowiekowe wytwory kultury i filozofii - też). Takiego przeciwnika nie można lekceważyć, tu się nie da sprawy załatwić uśmiechem politowania czy machnięciem ręki.

Wiem, że przeciętny katolik, jeśli w ogóle otwierał biblię, to w miejscach, w których mu ksiądz nakazał (i też pewnie raptem kilka, kilkanaście razy w życiu). Jak mogą wyglądać "uczucia religijne" u kogoś takiego? Nie wiem. Pytanie jest inne: czy ktoś taki nie może mieć "uczuć religijnych" (zakładając, że coś takiego w ogóle istnieje)? Wreszcie: czy tego typu uczucia w ogóle są zależne od jakiejś wiedzy? :-k

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 08 cze 2012, 12:36

Pink pisze:Nie wiem, co to ma do rzeczy. To przecież nie ma nic wspólnego z charakterystyką mojej osobowości. Po prostu: "uraziłeś mnie", "obraziłeś mnie" albo "dotknąłeś mnie" jest całkowicie zrozumiałe i co więcej - wystarczające. Natomiast "zszargałeś moją godność osobistą" uważam za niezbyt zrozumiałe, a jeśli oznacza tyle, co poprzednie wyrażenia to po prostu - zupełnie zbędne. Wprowadza byt o nazwie "godność osobista" bez żadnej potrzeby. To jeszcze nic takiego, ale w momencie, gdy wokół takiego pojęcia ogniskują się jakieś przepisy prawne sytuacja staje się trochę niepożądana i niebezpieczna. Wówczas przepisy prawne tracą na klarowności i zaczynają nosić znamię bełkotu, otwierając otwartą furtkę dla wielu interpretacji i nadużyć - dokładnie to samo zresztą można powiedzieć o "uczuciach religijnych".
To prawda, przyznałem, że godność osobista to dosyć pojemna kategoria, ale jednocześnie da się z niej wyodrębnić składnik, o którym również pisałem (który jest czymś więcej, niż obrażeniem kogoś po prostu - por. 'jesteś chujem' a 'mam świadków i dowody na to, że jesteś chujem'), i który zresztą jest moim zdaniem dość dobrze opisany w art. prawnym (212). Użyłem początkowo terminu 'godność osobista' w zasadzie orientacyjnie, nie upieram się przy tej nazwie, tak więc możemy chyba zakończyć ten wątek.
Myślę, że można tak to ująć. I, jak sam przyznajesz, religia faktycznie miewa ogromną moc. Czemu tak jest? Nie wiem, czy jest teraz sens w to wchodzić, to trudny temat. Zostańmy przy suchym fakcie. Czy przekonania magiczne mogą mieć równie wielką moc? Zgódźmy się nawet, że tak. Ale fakt, że religia na przestrzeni wieków miewa tak wielką moc w naprawdę szerokim gronie ludzi, a magia nie, jest tutaj kluczowy. Najwidoczniej ta pierwsza najlepiej "odpowiada na potrzeby" (sama propaganda czy "lobbowanie" by tu nie starczyło). Być może te potrzeby mogą być zaspokojone przez jakąś formę magii, być może przez naukę. Być może ludzkość nie dorosła do tego, by skierować te swoje potrzeby w stronę czegoś sensowniejszego, mniej naiwnego niż przekonania religijne. Może nigdy nie dorośnie. Nieważne. Ważne, że póki co to religia jest w skali globalnej podstawowym "kluczem", którego ludzie używają, by pojąć świat i sobie poradzić z jego problemami. To czyni zjawisko "religijności" potężnym (wielowiekowe wytwory kultury i filozofii - też). Takiego przeciwnika nie można lekceważyć, tu się nie da sprawy załatwić uśmiechem politowania czy machnięciem ręki.
To, że religia, spośród sfer odnoszących się do abstraktu ma nieporównywalnie większą siłę niż jakakolwiek inna (np. magia) to fakt. Tyle że, bez problemu to akceptując uznaję mimo wszystko, że dla stanu prawnego nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Powinno w m/w ten sam sposób jak akceptacja faktu, że ulubione smaki lodów w Polsce to wanilia i truskawka.
Wiem, że przeciętny katolik, jeśli w ogóle otwierał biblię, to w miejscach, w których mu ksiądz nakazał (i też pewnie raptem kilka, kilkanaście razy w życiu). Jak mogą wyglądać "uczucia religijne" u kogoś takiego? Nie wiem. Pytanie jest inne: czy ktoś taki nie może mieć "uczuć religijnych" (zakładając, że coś takiego w ogóle istnieje)? Wreszcie: czy tego typu uczucia w ogóle są zależne od jakiejś wiedzy? :-k
Nie chodzi o wiedzę, ale o hm.. głębokość osadzenia wiary w psychice, że tak to nazwę. Ale to naprawdę mało ważne, to powinna być po prostu sprawa osobista.

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 08 cze 2012, 12:57

blinski pisze:Użyłem początkowo terminu 'godność osobista' w zasadzie orientacyjnie, nie upieram się przy tej nazwie, tak więc możemy chyba zakończyć ten wątek.
Chętnie.
(...) uznaję mimo wszystko, że dla stanu prawnego nie powinno to mieć żadnego znaczenia
Całkowicie się z tym zgadzam.
Nie chodzi o wiedzę, ale o hm.. głębokość osadzenia wiary w psychice, że tak to nazwę. Ale to naprawdę mało ważne, to powinna być po prostu sprawa osobista.
W każdym razie, na pewno nie prawna. Mimo licznych rozbieżności, tu idziemy równym krokiem, w jednej linii ;)

Awatar użytkownika
Bon Jovi
Posty: 753
Rejestracja: 25 maja 2010, 18:05
Lokalizacja: Warszawa - Srodmiescie

Post autor: Bon Jovi » 09 cze 2012, 9:52

bepe pisze:
Bon Jovi pisze: zniewage Parlamentu Europejskiego
Za co?
Czy jak się wejdzie do Sejmu na ul. Wiejskiej i sie tam powiesi cokolwiek np. na ścianie, to pokazujesz że nie masz poszanowania dla tej instytucji.
Jednak stwierdziłem, że w PE nikt takimi głupotami sie nie zajmie chyba. A szkoda, poniewaz przydałoby sie troche tym młodym osobom nosa utrzeć.

Co do uczuc religijnych, to jest to sztuczny twór. Idąc tym tropem, mi mogli obrazić moje uczucia niereligijne. Z tym że skoro uczucia niereligijne nie są wzięte pod uwage, a uczucia religine są wzięte pod uwage w naszym prawie. Ja z góry jestem na pozycji przegranej. Inaczej, osobą wierząca jest bardziej chroniona niż osoba nie wierząca. Idąc dalej na tym przykładzie, jest to zapis łamiący Konstytucje RP, ponieważ przez te uczucia religine nie mam równych praw co osoba wierząca.
Jestem za oddzieleniem kościoła od państwa.

Kardynał Dziwisz zapomniał że nikt TV Trwam nie chce wyłączyć nadajników i że w kablu oraz w antenie satelitarnej TV Trwam nadal bedzię dostepna tak jak jest to obecnie. A ksiądz Rydzyk jak przedstawi te same dokunety co pozostałe stacje na tym multipleskie i wykaże odpowiednie żródła dochodu, wtedy nikt nie będzie robił z tym problemu aby mógł nadawać na tym multipleskie. A tak to wychodzi na to znowu, że coś co jest związane z kościołem, ma być na innych prawach (lepszych) niż pozostali nadawcy.

Dlaczego pan Terlikowski twierdzi że osoby które chcą się wypisac z KRK, są przestępcami? Coś takiego znalazłem w necie tutaj.
Jeśli juz o tym pisał ktoś, to przepraszam za ponowne zamieszczenie tego wątku.
"Livin' On A Prayer"
----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
----------
Linie blisko mojego domu.
M2, 106, 162, N14, N16, N64.

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 09 cze 2012, 10:17

Co do uczuc religijnych, to jest to sztuczny twór. Idąc tym tropem, mi mogli obrazić moje uczucia niereligijne. Z tym że skoro uczucia niereligijne nie są wzięte pod uwage, a uczucia religine są wzięte pod uwage w naszym prawie. Ja z góry jestem na pozycji przegranej. Inaczej, osobą wierząca jest bardziej chroniona niż osoba nie wierząca. Idąc dalej na tym przykładzie, jest to zapis łamiący Konstytucje RP, ponieważ przez te uczucia religine nie mam równych praw co osoba wierząca.
Szczerze mówiąc, bardzo naciągany wywód ;)

Co się tyczy pytania o artykuł - nie przyszła mi do głowy w pierwszej chwili na to odpowiedź, a dłużej mi się zastanawiać nie chce, bo szkoda czasu i trudu. Wiem natomiast, że cały ten artykuł jest jedynie sprytną sofistyką, którą nietrudno przejrzeć. Dość powiedzieć, że filar tego tekstu - tj. że Kościół jest w istocie swej "strukturą" tego samego rodzaju, co rodzina - jest zwyczajnie błędna. Do rodziny nie "przystępujesz", tylko jesteś jej częścią niejako z definicji (każdy jest potomkiem jakiegoś ojca i matki*) i w tym sensie rzeczywiście z niej nie występujesz nigdy. Do Kościoła przystępujesz - drogą inicjacji, w czasie chrztu. I tak samo, można z niego wystąpić, zgodnie ze stosownymi procedurami. To, że pan Terlikowski ubierze w mądre słówka prosty i jakże rzewny slogan "zawsze będziemy o tobie pamiętać, synu" nic w tej kwestii nie zmienia.

* zostawmy na boku różne dzisiejsze dewiacje.

Awatar użytkownika
Bon Jovi
Posty: 753
Rejestracja: 25 maja 2010, 18:05
Lokalizacja: Warszawa - Srodmiescie

Post autor: Bon Jovi » 09 cze 2012, 11:18

Pink pisze:Szczerze mówiąc, bardzo naciągany wywód ;)
Nie dokońca się zgodze.
Np. idę sobie po ulicy w koszulce na której mam prasowanke z atrakcyjną modelką w bikini lub Kobiete reklamująca zabezpieczenia typu "unimil" lub "durex". Osobą wierząca juz może mnie oskarżyć że obraziłem jej uczucia religijne. Ja natomiast nie mam takiej możliwości jeśli ta osoba idzie sobie po ulicy z symbolem religijnym lub z napisem że wszyscy jesteśmy grzesznikami, ewentualnie z innymi stwierdzeniami.
Dlatego twierdze że prawo nie jest równe. Osoba wierząca może mnie skarżyć nawet jeśli mnie nie zna, tylko jesli zoabczyła w telewziji. Ponioeważ juz poczuła sie urażona. Przez to Państwo Polskie jest chore, ponieważ boi sie kleru aby zmienic ta sytuacje.
Dla mnie "uczucie religijne" nie istnieje i z każdym sądem bym się w tej sprawie spierał i nie uznaje wyroków w tych sprawach. Uważam że są to oskarżenia Dewotów i Dewotek.

Edit: jeśmy zmieniłem na jesteśmy.
"Livin' On A Prayer"
----------
Aby się dowiedzieć kim jestem, trzeba mnie najpierw poznać.
----------
Linie blisko mojego domu.
M2, 106, 162, N14, N16, N64.

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 09 cze 2012, 11:24

Pink pisze:Wiem natomiast, że cały ten artykuł jest jedynie sprytną sofistyką, którą nietrudno przejrzeć.
Ten rodzaj sofistyki uprawiają nie tylko ludzie od katolickiej szabelki, jak pan Terlikowski, ale nawet i całkiem inteligentni, tyle że z kościołem mocno związani. Mają oni taki mały pstryczek-katoliczek, który dla wygody dyskusji raz ustawia kościół w roli wyższej mocy, namiestnika boga, instytucji o specjalnej misji, ostoję wielowiekowej tradycji; a innym razem w roli korporacji, grupy interesu, która musi w końcu z czegoś żyć, dlaczego by nie miała walczyć o partykularne biznesy, składa się przecież tylko z ludzi, ludzi z wadami, czemu sobie wady wybaczamy, a im nie.

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 09 cze 2012, 17:04

blinski pisze:Ten rodzaj sofistyki uprawiają nie tylko ludzie od katolickiej szabelki, jak pan Terlikowski, ale nawet i całkiem inteligentni, tyle że z kościołem mocno związani
Wierzę. Zresztą pewnie po "drugiej stronie" jest tak samo. Szczęśliwie od dłuższego czasu prawie nie czytam gazet ani nie oglądam TV, więc mnie to całe szambo omija. Wypada się przez to nieco "z obiegu" (nie umiałbym np. wiele powiedzieć o twórczości pana Terlikowskiego, ani kim on jest, choć wiem, że nazwisko znane), ale lepsze samopoczucie i ogólne zdrowie psychiczne w pełni to rekompensują :)

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 09 cze 2012, 17:14

Pink pisze:Szczęśliwie od dłuższego czasu prawie nie czytam gazet ani nie oglądam TV, więc mnie to całe szambo omija. Wypada się przez to nieco "z obiegu" (nie umiałbym np. wiele powiedzieć o twórczości pana Terlikowskiego, ani kim on jest, choć wiem, że nazwisko znane), ale lepsze samopoczucie i ogólne zdrowie psychiczne w pełni to rekompensują


Rozmowa kwalifikacyjna na kierunek: nauki polityczne. Profesor rozmawia z kandydatka.
- Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski, realizowanego przez minister Gilowska?
Dziewczyna milczy.
- No to co pani wie o polityce spolecznej rzadu Jaroslawa Kaczynskiego?
Dziewczyna milczy.
A wie pani chociaz, kto to jest Kaczynski? Slyszala pani, ze ma brata blizniaka? Dziewczyna milczy....
- A skad pani pochodzi?
- Z Bieszczad, panie profesorze.
Profesor podszedl do okna, wyglada na ulice, chwile sie zastanawia i mówi do siebie:
- Kurwa moze by tak wszystko pierdolnac i wyjechac w Bieszczady...?


:P
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 09 cze 2012, 19:58

Pink pisze:
blinski pisze:Ten rodzaj sofistyki uprawiają nie tylko ludzie od katolickiej szabelki, jak pan Terlikowski, ale nawet i całkiem inteligentni, tyle że z kościołem mocno związani
Wierzę. Zresztą pewnie po "drugiej stronie" jest tak samo.
Właśnie ani trochę. W Polsce ze strachu przed mocą kościoła nawet ci, którzy POWINNI być radykalni w jego krytyce, bo takie mają założenia programowe, potrafią jedynie się zająknąć, że z kościołem nie do końca jest tak, jak powinno w cywilizowanym państwie. Jak na standardy europejskie, to nawet Palikot jest miękki (a przy tym i tak wcale nie rzeczowy). Zwykły człowiek w miejscu publicznym, nawet najbardziej zajadły przeciwnik kościoła, gdy schodzi na jego temat, ścisza głos. Polska to kraj radykalizmu jedynie prawej strony, a najbardziej rzeczową i 'nieochrzaniającą się' krytykę kościoła usłyszysz od księży - byłych, lub za chwile będących byłymi (chyba nie było jeszcze takiej sytuacji, żeby kościół na krytykę zareagował z jakimkolwiek zrozumieniem i akceptacją odmiennego zdania). Prawda tak samo nie lubi leżeć po środku, jak i przy którejkolwiek ścianie.

Awatar użytkownika
Pink
Oh by the way, which one's Pink?
Posty: 649
Rejestracja: 19 mar 2009, 13:59

Post autor: Pink » 09 cze 2012, 20:27

fik pisze:Rozmowa kwalifikacyjna (...)
- Kurwa moze by tak wszystko pierdolnac i wyjechac w Bieszczady...?[/i]

:P
Coś w tym stylu :) Polecam, szczerze. Cały ten cyrk nauczyłem się traktować niczym tasiemcowy serial, taką "Modę na sukces", nawet charakter wątków jest chyba w istocie podobny ;) Ten czy inny potrafił mnie nawet zainteresować, ale w końcu zawsze dopadało mnie pytanie: "po co ja to oglądam, po co to śledzę?". Dałem sobie spokój i, jak mówiłem, czuję się z tym doskonale.

Jeśli wierzyć w to, że krytycy KK są nazbyt łagodni i tchórzliwi to jest tego jeden zasadniczy powód - każdy uważa, że to jest polityczny strzał w kolano. A liczy się przecież tylko zimna kalkulacja, "to nam przysporzy procentów, tamto nie przysporzy". Reszta jest sprawą drugorzędną.

A że KK źle reaguje na jakąkolwiek krytykę? Nihil novi. Zresztą, mają chyba do tego prawo. Nie tu leży problem, lecz w tym, że reszta przed taką postawą klęka.

bepe
Posty: 3516
Rejestracja: 04 wrz 2010, 15:33
Lokalizacja: Gocław

Post autor: bepe » 09 cze 2012, 21:11

http://blogi.newsweek.pl/Tekst/naluzie/ ... tacje.html

To to już jest czysta dyskryminacja...

ODPOWIEDZ